Rozdział siedemnasty

1.8K 94 7
                                    

Jego dotyk

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jego dotyk.

J e g o  d o t y k.

Palący, ale delikatny uścisk.

Wstaję, ale nie puszcza mojej dłoni. Ani ja jego. Dlaczego tego nie zrobię?

W jego oczach odbija się blask księżyca. W oddali ponownie słychać głośne melodie z pałacu. Chłopak bardzo powoli mnie obraca dookoła, trzymając za rękę.

- Zanim dzień dzisiejszy się skończy... Zatańczysz ze mną ostatni raz, Jane?

Kładę drugą dłoń na jego ramieniu. A on na mojej talii. Znów czuję to dziwne mrowienie. Zamykam oczy i daję się porwać w nasz prywatny i tajemniczy taniec.

Istniejemy tylko my - nic więcej. Tak się właśnie czuję. Jakby nikogo ani niczego nie było dookoła.

Zdaje się to trwać wieczność, choć tak naprawdę trwa kilka chwil. Kiedy nieruchomiejemy, Liam robi ukłon. Uśmiecham się jeszcze szerzej rozbawiona. Spoglądam na nasze ręce, nadal chłopak mnie trzyma. Nagle podnosi moją do swoich ust i składa na jej grzbiecie pocałunek, nie odrywając wzroku od moich oczu. Mam wrażenie, że mdleję.

- Śpij dobrze. - mówi do mnie po czym zaczyna się oddalać w stronę pałacu.

Stoję jeszcze w miejscu przez dłuższą chwilę gapiąc się na swoją dłoń. Dłoń, z wieloma bliznami i otarciami, które nabyłam w klasztorze. Niektóre nawet jeszcze za czasów dzieciństwa. Moje dłonie nie są aksamitne, moja skóra nie jest taka jak u księżniczek. Moje dłonie są kościste i szorstkie. Mimo wszystko Liam zrobił taki gest. Powinien się mnie brzydzić. Nie powinien tego robić. Moje myśli zaczynają się niebezpiecznie mieszać.

Liam, coś ty narobił? Coś ty do cholery zrobił?

Zaczynam mieć dreszcze na całym ciele, dlatego w końcu powracam do żywych i wychodzę z ogrodu. Przed pałacem już ludzie opuszczają przyjęcie i wchodzą do powozów. Przemykam szybko po schodach i kieruje się w stronę swojego pokoju. Napotykam nieopodal roześmianą Molly rozmawiającą z jakimś młodym chłopakiem. Przechodzę obok nich posyłając jej ukradkowe, zdziwione spojrzenie i cudem powstrzymuję się od szerokiego uśmiechu. Wchodzę do pomieszczenia gdzie już się pali światło. Jestem zdziwiona, bo nie było mnie tutaj odkąd zrobiło się ciemno. Rzucam się na łóżko i zdaje sobie sprawę, że wciąż trzymam się za dłoń. To nic, po prostu starał się być zabawny, tak? Dlaczego moje serce nie chce przestać tak szybko bic.

Liam to spowodował, to jego wina. Nie lubię go za to. Chociaż... on jest taki... inny. Jego nie da się nie lubić, mimo wszystko.

Nie, na pewno się nie zauroczyłam. Zatańczył ze mną, to o niczym nie świadczy. Jutro już zapomnimy o tym. Postanawiam nie zadręczać się już tym, bo jestem zbyt zmęczona nawet na myślenie. Ściągam swoją sukienkę i chowam do szafy, po czym ubieram koszulę nocną. Przeczesuję palcami włosy, a wilgotną chustką wycieram moją pomalowaną twarz. Z początku ciężko idzie, więc trę i trę. Kiedy już kończę, czuję się o wiele lepiej bez tego wszystkiego. Spoglądam na swoją zmęczoną twarz w lustrze. Wpatruję się w bliznę na skroni. Ciągle mi będzie przypominać najgorsze momenty w moim życiu. Mimo wszystko jednak cholernie tęsknię za wioską. Tak bardzo, że boli mnie serce.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz