Rozdział dwunasty | #1

2.1K 244 25
                                    

31 października 1981 rok.
Od samego rana nie był to przyjemny dzień. Ani dla Syriusza, ani dla Remusa, który odsypiał pełnię.
Apogeum nieprzyjemności data ta jednak osiągnęła, kiedy w środku nocy James oraz Lily Potter zostali zabici przez Czarnego Pana, który niedługo po tym sam zginął, pokonany przez Harry'ego Pottera - nowego bohatera czarodziejskiego świata.

oOo

- Syriusz, do cholery, gdzie ty byłeś?! - zawołał Remus, kiedy tylko w progu domu na Grimmuald Place 12 pojawił się jego partner. - I dlaczego wróciłeś DOPIERO teraz?
Syriusz w odpowiedzi odkrył poły płaszcza, ukazując przytulonego do jego piersi małego chłopca.
- Lily i Rogacz... - zaczął łamiącym się głosem, podając dziecko blondynowi. On sam był zbyt słaby i roztrzęsiony, żeby nosić Harry'ego chwilę dłużej. - Oni nie żyją. Sam-wiesz-kto...
- Spokojnie, oddychaj. - poprosił łagodnie Lupin, choć sam zaczął się denerwować tym, co stało się jego przyjaciołom. I tym, co się stało z ich synem. - Usiądź, ja tylko położę małego i potem powiesz mi, co się stało.

oOo

- Więc... Zamierzasz zaopiekować się Harrym? - zapytał Wilkołak, kiedy Syriusz zaczął się uspokajać. No, o ile duszenie w sobie płaczu było uspokajaniem się. - Jesteś jego chrzestnym, fakt, ale czy jesteś na to gotowy? Czy my jesteśmy na to gotowi...
- Nie wiem, nie myślałem o tym, do cholery. - warknął wściekle, ciągnąc przydługie kosmyki swoich włosów. - Harry potrzebuje opieki, a oprócz nas ma tylko siostrę Lily. A ja nie mam zamiaru oddawać jej Rogasiątka.
- Rozumiem. - przyznał w końcu drugi mężczyzna, przytulając do siebie Syriusza. - Nie denerwuj się tak. Będzie dobrze, zobaczysz...

oOo

- Bambi, skarbie, uspokój się, nie płacz... - jęknął błagalnie Syriusz, kołysząc rozeźlonego malucha. Harry płakał od kilkudziesięciu minut i nawet Patronusy, które wyczarował on i Remus nie pomagały.
Lupin i Syriusz zrozumieli, że kompletnie nie znają się na wychowaniu dzieci. Zorientowali się już po kilku godzinach, które mały Potter spędził u nich w domu.

- Harry, proszę Cię... - poprosił po raz kolejny Black, opadając razem z dzieckiem na fotel w salonie. - Jeszcze mi tutaj opiekę społeczną wezwą i co wtedy? Zamkną mnie w Azkabanie za zaniedbanie dziecka...
W tym momencie, jak ręką odjął, chłopiec przestał płakać. Syriusz spojrzał na niego kompletnie zaskoczony, ale i wreszcie zadowolony z chwili ciszy.
- Remus, udało mi się! - zawołał z szerokim uśmiechem, patrząc prosto w zielone oczka Harry'ego.


Cześć i czołem, Kaczuszki!!
Stwierdziłam sobie, że fajnie by było prowadzić taką mini serię miniaturek, gdzie zamiast Dursleyów opiekunami Harry'ego zostaliby Syriusz i Remus.
Także ten... Mam nadzieję, że się podobało i proszę o komentarze!

Miniaturki WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz