ROZDZIAŁ XXIX

1.1K 150 16
                                    

  "Człowiek walczy by przetrwać, a nie po to, by się poddać."

Paulo Coelho

Czyściła swoje sztylety z namaszczeniem, tylko od czasu do czasu przyglądając się stojącemu obok mężczyźnie. Blondyn odwrócony do niej plecami i opierający się o pień drzewa, stał zaledwie kilka kroków dalej i ze skupieniem na twarzy wpatrywał się w prawie tak samo błękitne jak jego oczy, niebo.

Kobieta po chwili wstała i wyszła z namiotu. Jednak nie podeszła zbyt blisko mężczyzny — przystanęła za nim. Nie uśmiechała się, ale jej czerwone tęczówki radośnie iskrzyły w świetle słońca.

— Dwa lata — powiedziała swoim oziębłym tonem. Naruto nie poruszył się, wydął jedynie wargi. To zadziwiające jak łatwo potrafiła odgadnąć jego myśli.

— Wszystko się zmieniło — stwierdził.

— Wcale nie; tylko ty się zmieniłeś i twoje spojrzenie na otaczający cię świat — uściśliła. Naruto wiedział, o co dokładnie jej chodziło. Oto przecież stał tutaj, już nie bezbronny i zdruzgotany, ale pewny i silny. I przygnębiony.

Przygnębiony tym, co przyszło mu przeżyć.

— Nigdy nie powiedziałam, że będzie łatwo. Nigdy też nie zapewniałam cię o moralach.

— Nigdy także — zaczął — nie powiedziałaś w co się pakuję.

Ale Naruto nie czuł do niej żalu. Nie po tym wszystkim. Właściwie to się zastanawiał, kto z nich dwóch był bardziej poszkodowany — ona czy on.

Odpowiedź nadeszła sama w postaci nagłych, bolesnych obrazów...

DWA DNI WCZEŚNIEJ

Naruto nie był wstanie się poruszyć. Uczynić cokolwiek. Po prostu otępiale wpatrywał się w zakrwawione, nieruchome ciało Seara. Wydawało się, że trwa to wieczność, ale w istocie nie mogło upłynąć więcej niż kilka minut, ponieważ Shuri — jak potem miał się dowiedzieć — była szybka, szybsza niż inni w działaniu.

Kątem oka Uzumaki mógł zobaczyć Mistrza, równie skamieniałego, co on sam, równie nie wiedzącego, co uczynić. A przynajmniej tak można było pomyśleć przed tym, jak powoli odwróciła się w drugą stronę.

— Medyczny Oddział! — nakazała w przestrzeń wyprutym z wszelkich emocji głosem. Pobrzmiewały w nim jakieś zimne, nienaturalnie wrogie nuty.

Przez chwilę nic się nie działo, dalej ANBU walczyło z wrogiem, dalej słychać było uderzenia ostrzy o ostrze, krzyki, rozkazy...

Uchiha Sasuke zjawił się tuż przed nią. Mistrz powtórzył polecenia, a Uchiha zniknął. Sekundy w dalszym razie mijały...

"Może minuta" pomyślał w nagłej chwili Naruto, widząc posuwającą się w ich stronę Konan. W istocie Shuri była szybka...

— Naruto, za chwilę przybędzie Medyczny Oddział. Wiesz, co masz robić.

Głos mistrza dobiegał jakby z innej rzeczywistości, a mimo to Naruto naprawdę domyślił się jakie jest jego aktualne zadanie. Odruchowo przyklęknął przy ciele Seara, kładąc swoją dłoń na zakrwawionej klatce piersiowej mężczyzny.

Ledwo wyczuwalne bum-bum, sprawiło, że źrenice gwałtownie się zwęziły, a puls przyspieszył. Nie wiadomo jakim cudem, ale Sear faktycznie jeszcze żył.

Jeszcze żył.

Wiesz, co masz robić.

Zacisnął pięści. Odetchnął brudnym powietrzem, w którym wyczuć było można metaliczny zapach krwi oraz potu.

Szkarłatny Zmrok ✔ (SasuNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz