》wycieczka《

368 39 16
                                    

Yoo Kihyun nie nawykł do wysiłku, mimo to w ciepłe dni uwielbiał przebiegać przez fontannę, umiejscowioną na placu, okalanym wałami ziemi pokrytymi trawą. W tej chwili był ciągnięty przez ten plac, bez możliwości przebiegnięcia przez fontannę, by schłodzić się chociaż trochę. A dzień był gorący i słoneczny, więc chłopak czuł, jak pot wręcz lał się z niego. W głowie miał tylko słowa ciągnącego go Shin Hoseoka "Ki, następny jest dopiero za godzinę!". Z mostu, który spinał wyspę z resztą miasta, widzieli już drogę i bulwary. Po drugiej stronie ulicy był przystanek autobusowy i to tam ciągnął go starszy kolega.

Yoo Kihyun nie skłamałby, gdyby powiedział, że nienawidzi komunikacji miejskiej. Podobnie jak ludzi, którzy śmieją ruszać jego rzeczy idealnie poukładane na ławce, podczas, gdy na swoich mają istny bajzel. Tak samo nienawidził Hoseoka zwanego Wonho, który zawsze z niewinnym uśmiechem pytał, czy pożyczy mu długopis i zmuszał go, żeby chociaż przebierał się na lekcji wfu, których swoją drogą również nienawidził. Najbardziej nienawidził schodów w swoim liceum. Na jedynym ciągu kumunikacyjnym między piętrami panowały zasady mimo, że czasem zdawało się, że ich nie ma. Wszystko przez jednostki, których Kihyun również nienawidził. Chłopcu w głowie się nie mieściło, że tak trudno może być spamiętać niepisany kodeks. Przy poręczy do góry, przy ścianie na dół. Pojedynczo. Środek jest do wykorzystania tylko w wypadkach ekstremalnych. Na drugim piętrze zawsze zlewa się fala - wtedy przepuszczasz jedną osobę. Paradoksalnie łatwiej było dostać się z trzeciego piętra na pierwsze, niż z drugiego na trzecie. Yoo dorobił nawet do tego teorię. Nieco pesymistyczną - czyli idealną dla niego. Uważał po prostu, że łatwiej spaść na samo dno, niż kontynuować wysiłki po przerwie.

***

Yoo Kihyun padł bez życia na plastikową ławeczkę. Rzucił pół pusty plecak u swoich stóp. Chłopak czuł, że gdyby miał choć trochę siły to Shin Hoseok byłby martwy. Dlaczego miał ochotę przyspieszyć wyroki czarnego anioła? Ponieważ Hoseok z promiennym uśmiechem, drapiąc się po karku oznajmił mu, że pomyliły mu się godziny i ich autobus planowo powinien przyjechać dopiero za sześć minut. Yoo Kihyun zaakceptowałby pięć minut, ale sześć minut to już o minutę więcej niż zakłada jego tolerancja minutowa.

- No ej Kihyunne! Przecież ta minuta to już na pewno nawet nie minuta! Zobaczysz, że zaraz będziesz miał te swoje dopuszczalne pięć minut!

- Gdyby nie te twoje sześć - to słowo zaakcentował. - minut, to nie musiałbym tu biec.

Jednakże Yoo Kihyun nie komentuje słów odnośnie "dopuszczalność minutowej". Jego umysł nie może przyswoić, że ktoś tak uważnie go słucha a raczej obserwuje. Przecież nigdy nie dzieli się swoimi przemyśleniami - nie chce być uznany za jeszcze większego dziwaka.

***

Ku zdumieniu Yoo Kihyuna komunikacja miejska okazała się wyjątkowo przyjazna. Autobus był praktycznie pusty, co za tym idzie cichy. Chłopak mógł tylko przypuszczać, że jadą gdzieś na obrzeża. Numer linii, ani nazwa kolejnego przystanku a potem następnego i następnego nie wiele mu mówiły. Podobnie, jak obraz za szybą. Nawet gdy minęli bardzo charakterystyczny, okazały biały budynek i on nie pomógł rozwikłać zagadki chłopca pod tytułem "gdzie Shin-do-cholery-Hoseok mnie ciągnie". W jego głowie zaczynały kiełkować myśli w stylu "może chce mnie wywieźć i zabić? Bo raczej nie zgwałcić. Nie mnie". Dlatego, bardzo rozsądnie, skupił się na tym, co zapamiętał odnośnie białego budynku.

Nad jego oknami były attyki a w jednym miejscy tynk odchodził całymi płatami ukazując cegłę. Wskazywało to na to, że budowla pochodziła z okresu klasycyzmu, kiedy to dominował styl renesansowy. Wybitną, nawet jak na tą epokę, surowość tłumaczyły odpadające płaty tynku. Nowe Władze, które postanowiły wyrwać wszystko, co stare i imperialne uznały, że sam budynek, który kiedyś musiał być dworkiem, można wykorzystać. Należy tylko pozbyć się tych "pierdół" oraz muru, którego resztki Kihyun zdążył zobaczyć. Zasada ich działań był prosta - to, co można zmieniamy. To, czego nie, zniszczmy. Właściwie to bardzo ludzkie, czyż nie? Człowiek z natury lubi wprowadzać swoje porządki.

》O takim, co oswajał Yoo Kihyuna《 MONSTA X (kiho)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz