Stanęłam na podeście rozglądając się po podwórku. Słońce rzucało swoje promienie na moje blade ciało, a śpiew ptaków rozbrzmiewał w moich uszach. Wzięłam głęboki wdech, zamykając oczy. Wypuściłem powietrze z ust i spojrzałam przed siebie. Nadchodziła wiosna wielkimi krokami. Mieszkańcy chodzili ubrani w lżejsze ubrania, a dzieci bawiły się swobodnie na podwórkach. Uśmiechnęłam się lekko, przypominając sobie dzieciństwo.
-Ines! -Usłyszałam krzyk Violet. -Tu jesteś -westchnęła najwidoczniej ucieszona. -Szukałam cię, mam do ciebie bardzo ważną sprawę.
-Jaką? -Spojrzałam na nią, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Dziewczyna nerwowo spojrzała na mnie, przygryzając swoją opuchniętą wargę.
-Mam dzisiaj casting -zaczęła -bardzo mi zależy, żebyś się na nim pojawiła, stanę się mniej nerwowa, proszę. -błagała.
Przewróciłam oczami i weszłam do środka, kładąc torebkę na stolik. W pośpiechu zdjęłam swoje długie szpilki, które obtarły moje pięty.
-Wiesz, że nie bardzo lubię chodzić na castingi -oparłam się o blat kuchenny -nie mówię tego, żeby cię spławić i żebyś zaczęła usamodzielniać się -poprawiłam się -po prostu mam złą przeszłość z tym cholerstwem.
-Bardzo cię proszę. Nigdy cię o nic nie prosiłam. -Miała racje, jedyny raz, kiedy o coś mnie poprosiła, to było pięć lat temu i rzuciła ją dziewczyna. Tak Violet jest homoseksualna, ale to nie zmienia faktu, że jest moją najlepszą przyjaciółką i nie rzuca się ze swoimi rękami na moje piersi.
-Kiedy jest ten casting? -zakaszlałam.
-Dzisiaj za dwie godziny i uwaga na Broadwayu. -Klasnęła w dłonie, na co przewróciłam oczami. Dziewczyna naprawdę była istną optymistką, czego jej bardzo zazdrościłam. Od kilku miesięcy nie dostała się do żadnego serialu, żeby chociaż zacząć swoją karierę, a mimo to była zawsze mile nastawiona, na każdy kolejny casting. Ja bym już dawno się załamała, ale cóż ja to ja, porażka życiowa.
-Dobrze pójdę z tobą -uśmiechnęłam się, widząc podniesienie kącików jej ust -ale pod jednym warunkiem -zagroziłam -masz przestać włączać głośno muzykę każdego ranka, nie mogę wytrzymać!
-Złapałam się za głowę.
-Spokojnie, da się to załatwić -usiadła obok mnie -co więcej, może spotkasz jakiegoś faceta dzisiaj.
-Złapała mnie za dłoń.
-Naprawdę nie mam siły teraz myśleć o chłopakach. -Rzuciłam. Naprawdę miałam dość chłopaków, bo mężczyznami nie mogłam ich nazwać. Nieszczęsny los nasuwa mi tylko takich niezdecydowanych dupków, którzy nie myślą o niczym innym jak "dobrze się zabawić", a kończy się to tylko bijatyka, a co gorsza policją.
-Powinnyśmy się zbierać -spojrzała na zegarek -nie chcę się spóźnić. -Mruknęła wchodząc do swojego pokoju. Wywróciłam niechętnie oczami na cały pomysł z castingiem. Nigdy ich nie cierpiałam, każdy wmawia komuś, że na pewno się dostaniesz, na pewno masz szanse -a to wcale nie jest prawdą. Wmawiają nam takie rzeczy, żeby się poczuć trochę lepiej na duchu. Leniwie weszłam po schodach do pokoju, kopiąc nogą drzwi. Spojrzałam do swojej szafy, szukając ciemnoniebieskiej koszulki, która była podkreśleniem moich oczu. Ubrałam ją na siebie, a następnie psiknęłam się kilka razy perfumami. Słodka woń unosiła się po pomieszczeniu. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je.
-Gotowa? -Weszła do mojego pokoju Violet. Oblizałam usta, patrząc na swoje odbicie w lustrze.
-Tak. -Odparłam beznamiętnie i ruszyłam do mojego samochodu. Violet bezsłownie zajęła miejsce obok mnie, a następnie pogłośniła radio. Ona i jej muzyka, westchnęłam. Jazda była w miarę swoich sił przyjemna. Rozmawiałam z Violet o nowych kolekcjach, które miały ruszyć już w tą niedzielę.
-To tutaj.-powiedziała radośnie, wskazując na budynek.
-Nie widzę sensu wyświetlania takich dużych reklam. -Zadrwiłam, na co Violet pokręciła głową i weszła do środka. Westchnęłam głośno i przeszłam przez drzwi.
-Usiądź na widowni, a ja idę. -Pomachała mi, a ja uśmiechnęłam się sztucznie. Stanęłam z boku przypatrując się nowo wchodzącym ludziom. W drzwiach stanęłam czarnowłosa dziewczyna, około dwudziestu lat. Wkładała swoje drobne monety do torebki, nie patrząc przed siebie, co było naprawdę głupie wiedząc, że jest tutaj casting. Odblokowałam telefon, gdy usłyszałam rozsypywanie monet na całej długości holu. Dziewczyna uklękła zbierając drobniaki. Zadrwił mnie fakt, że żaden ochroniarz jej nie pomógł, a dziewczyna była oblegana między osobami. Odeszłam od ściany i uklękłam obok niej pomagając zbierać pieniądze. Dziewczyna uśmiechnęła się w geście podziękowania, a ja schyliłam się po monete, która leżała niedaleko mnie, gdy ujrzałam czarne, wypolerowane buty, w których spokojnie mogłabym się przejrzeć. Podniosłam wzrok do góry, gdzie spotkałam się z zielonymi tęczówkami mężczyzny. Natychmiast się podniosłam.
-Przepraszam.-Zarumieniłam się. Mężczyzna uśmiechnął się cwanie, wyciągając ręce z kieszeni.
-W porządku -odparł -niecodziennym widokiem jest widzieć młodą kobietę u moich stóp. -Zadrwił, a ja przygryzłam smętnie wargę. -Przepraszam, nie chciałem cię urazić. -Mruknął. Przyjrzałam mu się uważnie, dopiero teraz zauważając jak bardzo nieskazitelną miał twarz. Brązowe loki opadały mu na twarz, a jego dołeczki w policzek prosiły się o to, aby go tam dotknąć. Zielony krawat podkreślał kolor jego oczu.
-W porządku.-Powiedziałam zamyślona.W tym samym czasie obok mnie pojawiła się czarnowłosa, która również miała podobny wyraz twarzy do mojego.
-Um dziękuję. -Powiedziała, gdy podałam jej monety, a następnie zostawiła mnie sam na sam z panem mrocznym.
-Wybacz mi, ale na mnie pora muszę zdążyć na casting. -Pożegnał się, zostawiając mnie skołowaną. Oparłam się o najbliższą ścianę, głośno biorąc wdech. Co to do cholery było?
----------------------
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze
CZYTASZ
Uwolnij mnie.
FanfictionEmocjonujący, burzliwy i niebezpieczny romans wszechwładczego mężczyzny, który nigdy nie słyszły słowa "Nie", a także kobiety, która wyznacza własne granice bezwzględne. On był jedynym facetem, jakiego nie mogła uniknąć. On był jedynym facetem, jak...