Nic. Pusta przestrzeń. I wędrujesz, dalej, dalej, dalej. Aż w końcu osiągasz kolejny cel, kolejną wioskę, przechodzisz ją i idziesz, dalej, przez świat. Wioska, do której jednak teraz dochodzisz, wydaje się większa, bogatsza. Może,kiedy nagle doznasz kolejnego przebłysku świadomości swojego istnienia, ujrzysz tu swój drugi dom ? Może to będzie w twoich oczach miejsce, w którym życie nabiera sensu. Ostoja, gdzie celem życia nie jest śmierć i dojście do życia wiecznego, ale bytowanie pełnią życia. Czy takie miejsce gdziekolwiek istnieje ? Zastanawiasz się nad tym w różnych sytuacjach, czasem leżąc bezsilnie na ziemi, a czasem pełen sił kroczący w przód. Czasem masz wszystkiego dość, a innym razem, siedzisz przy ogniu i cieszysz się chwilą. Obserwujesz świat wokół siebie, pustkę... taką samą jak w twoim sercu. Kiedy idziesz w zaćmieniu, to wszystko ma niewypowiedziany sens. Ale kiedy znowu pracujesz mózgiem świadomie, nie potrafisz określić celu wyprawy. Może chcesz wtedy zawrócić, chociaż tych chwil jest za mało. Dlatego idziesz głębiej w pustkę twojego serca. I teraz, Drogi Czytelniku, zastanawiasz się może czy autor nie ma podobnego problemu, też nie może wytłumaczyć istnienia książki, a myśląc próbuje to zawrócić. Tak, mam taki problem. Każdy go ma, to nieodłączna część rozumu... brak rozumu.
Idziesz sam i czekasz na cud, w którym w końcu zatrzymasz się w jednym miejscu, wróci świadomość. Czekasz, aż przestanie cię dręczyć twoje istnienie, to że na końcu tej drogi nikt na Ciebie nie czeka.Kiedy tak wędrujesz, bez celu, ale wytrwale, czasem nie masz pojęcia ileż to pracy wykonujesz. Zapominasz o wszystkim co Cię otacza. Pogrążasz się w myślach, o niczym. A gdy złapie Cię kolejne przyćmienie świadomości, dopada Cię ból, o którym nie myślisz, po prostu sobie jest.
Myślisz, co właściwie się wokół Ciebie. Patrzysz na kurz wzbijający za Twoimi stopami. I obejrzyj kamyczki na drodze. I kolorowe miasta, które mijasz w wiecznym marszu... czy naprawdę musisz dalej iść. Stój ! Nie ? Poddasz się ? Może przestaniesz myśleć... wróć, znajdź sobie kogoś i ŻYJ ! Ale nie, to niemożliwe, to się nie uda ! A teraz uspokajasz się, zwalniasz obroty i powoli zaczynasz myśleć o tym co najbliżej przed Tobą. Miasto. Kolejne, chyba już setne, które mijasz w zbędnej wędrówce. Czekaj ! Zbędnej ? A może ona gdzieś prowadzi, gdzieś do życia w pełnej świadomości. Nie to nie możliwe. To na pewno nie jest zgodne z planem wszechmocnego. A może jednak ?Dobra stop ! Teraz uspokajasz się tak, jak nasz bohater lubi, tak jak ty lubisz. I rozglądasz się wokół, tak samo jak on. A następnie stajesz z boku, oglądasz siebie, a potem na niego utrudzonego wędrówką. Patrzysz i porównujesz. I myślisz: chcę dalej iść ?
Wszystko ma swoje rozwiązanie, ukryte w górze, do której zmierzasz. Wszystkie pytania mają odpowiedź, ale nie otrzymasz odpowiedzi, zanim zapytasz. Wreszcie wszystko ma swój początek i koniec, wszystko z wyjątkiem twojej wędrówki. Ona nie ma końca i nie zna rozwiązania, bo sama nie ma problemu. To ty masz problem, więc próbujesz otrzymać odpowiedź, pytasz. Nie. To nie możliwe. Jesteś zagubiony w samym sobie. Znasz swoje odpowiedzi, a nowych nie poznasz, bo nie możesz nikogo spytać. Zostajesz w ciągłym dylemacie.To wszystko ma swój cel. Ty idziesz i czekasz, na lepsze życie. A teraz patrzysz wokół, na współtowarzysza, który jest tak samo zagubiony jak ty, bo on jest tobą. Tylko że jest inny. Ma mniej zmartwień. Cieszy się chwilą. Nie myśli o przyszłości. I dobrze robi. Nie tak jak ty.
Wszystko wokół to złudzenie. Zrobione tylko dla Ciebie. Bo każdy ma swój świat. Inaczej postrzegasz otoczenie ty, inaczej człowiek idący koło Ciebie. Jeśli twój świat zostanie odwrócony, ty jako mała szara jednostka w społeczeństwie zostaniesz uważany za odwróconego. Ale ty widzisz ich odwróconych.
To samo jest z twoim szaleństwem. Nie spróbujesz, nie doświadczysz. Dlatego w swoim przekonaniu idziesz, głuchy na rady szaleńców, postrzegających świat... normalnie.
Napis "lewy" odbity w lustrze nie zmienia się na "prawy". Twoje przekonania i przyzwyczajenia nie zmienią się, jeśli cały się odmienisz. Po prostu tego nie zauważysz.Może spytajmy... kim ty jesteś ? Czy wciąż jesteś tą samą osobą. A może za każdym mrugnięciem zmieniasz się. Dostajesz nowe ciało z teoretycznie tymi samymi wadami, z pakietem wspomnień i przyzwyczajeń. Jeśli tak się dzieje to pomyśl co można z tym zrobić. N i c. Więc po co się tym interesujesz ? Zamknij oczy i idź dalej. Bez celu.
Kolejna wioska na tej pustej prostej drodze. Rozejrzyj się !Widzisz komitet powitalny ? Nie ? A przecież wykonujesz ogromną pracę idziesz. Idziesz z sensem. Nie ma czynności bez sensu. Możesz robić coś bez celu, ale cel i tak się sam znajdzie.
Czyli wszystko robisz dobrze. Cokolwiek robisz, robisz to dobrze. Dla kogoś dobrze. Najczęściej dla siebie. I dlatego nikogo na tej drodze nie ma. Bo na człowieka trzeba oddziaływać żeby zauważał czyjś trud.Sen na jawie. Widzisz miasto, czyli odwzorowanie marzeń. Czekająca rodzina, sens życia. Sen. Budzisz się i wszystko znika. A jeśli osiągnąłeś cel w śnie, to odchodzisz w zapomnienie. Gloryfikuje się tylko tych, którzy walczyli, a cel nie został osiągnięty. "Męczennicy" i "Polegli" - bohaterowie. Zrobili wszystko co mogli, czy na pewno ? Kiedy na ścieżce w prawo, z miastem na horyzoncie, pojawia się kamień, stwarza się dylemat. Nie iść - iść. Mamy w sobie taką wewnętrzną blokadę, która nie pozwala na zrobić tych 110%. A możemy. Bo co jeśli coś nie wyjdzie, śmiech znajomych, rozczarowanie rodziny. Bo te 10% brakujących procent, to coś czego nigdy nie zrobimy.
Co będzie jeśli się o ten kamień potkniesz ? Uszczerbek na zdrowiu, upokorzenie w oczach ludzi przypadkiem znajdujących się na twojej drodze. Wewnętrzna blokada, silniejsza od czegokolwiek innego.
Kiedy myślisz intensywnie tracisz poczucie czasu. Ile to już tak idziesz ? Do przodu, pogrążony w myślach. Ile to już Cię nie ma, nigdzie. Złudzenia, a może po takim czasie już wariactwo. Nie wiesz ile zostało do momentu, w którym już nie wrócisz. W którym oszalejesz, i twoim głównych celem będzie pałętanie się bez celu. Warto wyznaczać nowe cele. Jak się nie uda, mamy punkt odniesienia. Uda się ? Postaw nowy cel. I dąż do niego. W wytrwałości. Bez celu, bez ambicji człowiek nie jest sobą. Nie da się biec przez życie bez kierunku. Inaczej to nie jest życie.
Miasto. Wchodzisz na główny budynek i krzyczysz. O życiu. O twojej wędrówce. O słyszanych bzdurach. O wszystkim co złe, bez pozytywów. O rzeczywistości. O złudzeniach i prawdzie, której nie ma. W szale skaczesz i niszczysz, błędną rzeczywistość. Miasto, pokusy i kłamstwa zrujnowane. Krzyki, wyzwiska.
I wtedy się obudziłeś.
A przed Tobą krajobraz nicości. I droga, którą idziesz, bez celu.[ZAKOŃCZONE]
-----------------------------------------------
Zagłosuj i czytaj dalej |
V
V
CZYTASZ
Filozof
Short StoryZagłąb się w ludzką psychikę. Czy jesteśmy tym, czym wydaje się nam że jesteśmy ? A świat ? Z czego jest złożony, co jest po jego drugiej stronie ? Pomyśl...