Siedziałam z mamą w moim pokoju. Piękna, biała toaletka świeciła porządkiem i czystością, podobnie jak cały pokój. Ściany były białe, ale za to meble były kolorowe i krzesła obszyte koronką. Kochałam Gotham. Niby czasami było niebezpiecznie na ulicach, gdyż przestępcy bawili się w kota i myszkę z policjantami. Czasami nawet zdarzały się ataki terrorystyczne na banki. Mama koniecznie chciała się przeprowadzić na drugi koniec świata i zostawić wszystkie wspomnienia dotyczące Gotham. Jedynie tata i moja szkoła ją zatrzymywały. Mój ojciec, wielki arystokrata i pracoholik, był wysoko docenianym profesorem w Gotham University. No a ja, pół-dorosła dziewiętnastolatka, słuchałam się moich rozwiedzionych rodziców (którzy o dziwo jeszcze razem mieszkali ze względu na pieniądze i spadek po babci).
- Musisz koniecznie obciąć końcówki, kochanie- mama plątała moje włosy w gruby warkocz. -Będzie ci ładniej w krótszych...
- Mamo, przestań- lekko poirytowana przyglądałam się sobie w lustrze toaletki. -Lubię je takie, jakie są.
-Masz dziwny gust jeśli chodzi o urodę- potrząsła lekko głową, na co ja przewróciłam oczami.- A poza tym, mogę się ciebie o coś zapytać?
-A mam wyjście?
Mama przestała bawić się moimi blond kłakami i kucnęła obok mnie. Zmusiłyśmy się na fałszywe uśmiechy.
-Odkąd Jack zaginą w ogóle nie widziałam cię z jakimś innym mężczyzną.
-Myślałam że to miało być pytanie, a nie stwierdzenie faktów- powiedziałam ośle. Jak mogła naruszać taki temat? Nigdy nie rozumiałam jej logiki myślenia.
-Ja poznałam twojego tatę jako osiemnastolatka i wyszłam za mąż rok później...
-No i zobacz gdzie cię do sprowadziło.
Kobieta zmusiła mnie do wstania i obeszła mnie od tyłu. Lekko poirytowana spojrzała na mnie srogo.
-Audrey, twoje jajka umierają. Nie możesz pójść na jakąś randkę? Poznać kogoś kto nie jest Jackiem?
-O mój boże- liczyłam w myślach do dziesięciu żeby się uspokoić. To, że własna matka uważała mnie za starą kobietę, było przygnębiające. Żyjemy w XXI wieku, no nie?
Nie chcąc dokańczać rozmowy, wyszłam szybkim krokiem z pokoju, lecz zmusiłam się do postoju przez krzyki matki, depczącej po moich piętach.
-Muszę cię o coś zapytać, Audrey. Nie patrz tak na mnie!- skarciła mnie za mój posępny wzrok. - Czytałam dużo o dziewczynach i chłopcach którzy są zdezorientowani. Oni zaczynają mieć różne dziwne podglądy jeśli chodzi o... Bardzo nienaturalne myśli o...- próbowała znaleść prawidłowego słowa - Czy ty, Audrey, nadal interesujesz się mężczyznami? Czy zaczynasz miewać nienaturalne myśli o innych... dziewczynach?
-O mój boże- powtórzyłam patrząc w sufit,
-Bez obaw! Na to istnieją leki i specjalne terapie!
-Mamo!- wściekła jej starodawnością, ruszyłam przed siebie - Chce być z dziewczynami tak samo jak ty chcesz być z tatą!
-Audrey!
-No chyba że chcesz!
I poszłam na dół, przechodząc przez salon i prosto do garażu do mojego Audi.
Obudziłam się w tym samym pokoju w którym ostatnio zasnęłam. Myślałam że porwanie było okropnym snem, ale rzeczywistość uderzyła mnie w twarz. Jasne światło próbowało przedrzeć się przez firanki, więc założyłam że był już dzień. Wstałam w tych samych ciuchach w jakich byłam wieczorem i przyjrzałam się w lustrze toaletki. Odbicie przedstawiało tą samą osobę z przed dwóch lat, tylko bardziej przestraszoną i trochę doroślejszą. Myśląca bardziej trzeźwo, spróbowałam poszukać mojej komórki w spodniach, lecz na nic moje próby poszukiwania skarbu. Oczywiście że jej nie miałam!
-No to dupa- westchnęłam głośno i przetarłam oczy.
Nagle obok ucha usłyszałam trzask zamykających się drzwi, które otworzyły się tak szybko jak się zamknęły. W drzwiach stał, we własnej osobie, porywacz co wyglądał gorzej niż trup.
-Moje słoneczko już wstało!- zaśmiał się okropnie, ukazując srebrne zęby. On je zmienia czy co?
-Trochę ironiczne stwierdzenie, nie sądzisz? Bo odkąd pamiętam, to zamknąłeś mnie w tym ciemnym pomieszczeniu- spojrzałam na niego wzrokiem pełnym obrzydzenia i nienawiści.
Klaun zaśmiał się głośno i oblizał usta. Miał na sobie półzamkniętą białą koszule, która ujawniała część jego bezsensownych tatuaży. Włosy miał elegancko zaczesane do tyłu, a na twarzy dość dziwny makijaż. Ciemny cień to powiek i czerwona szminka nie działała dobrze z bladą skórą. W mgnieniu oka stał niebezpiecznie blisko mnie, i uważnie obserwował każdy kawałek mojej twarzy.
-Śniadanie jest ma dole. Zakładam że jesteś głodna, bo puddingu jakoś nie ruszyłaś- stwierdził bez emocji łapiąc za moje policzki.
Jego znajome oczy mnie zahipnotyzowały. Nie mogłam zrobić nic więcej niż wpatrywać się w te piękne tęczówki.... Co ja mówię? On jest szalony! Skarciłam się przez tą myśl i momentalnie oderwałam mój wzrok od niego.
-Wiem że mam ładne oczy- powiedział klaun, jakby czytał w moich myślach. -No a teraz pójdziesz na dół i zjesz śniadanie. Jeśli nie zjesz teraz, to będziesz musiała zjeść później. Nie wypuszczę cię stąd, chyba dobrze o tym już wiesz.
-Mam teraz powiedzieć "Aj, Aj kapitanie" czy co?- prychnęłam w jego twarz.
-Wystarczy powiedzieć "Dobrze, Mr. J"- zaśmiał się psychopatycznie i wyszedł z pokoju.
Kilka godzin już minęły a ja nadal byłam zamknięta w pokoju, który coraz bardziej wydawał się ciasny. Mogłam zejść na dół jak klaun kazał, ale to by pokazało moją słabość. Nie byłam słaba... tylko czasami wrażliwa. Zła na siebie kopałam i biłam co się tylko dało. Krzesła, ściany, meble i nawet szafę. Rzucałam poduszkami w biedne ściany, tak że ramki spadały chórowo, roztrzaskując się na małe kawałeczki.
-Głupia, głupia, głupia- powtarzałam na okrągło.
W pewnym momencie usiadłam z nogami pod brodą. Łzy spływały po policzkach strumieniem i przytulały moją szyje. Chciałam do babci. Chciałam do domu. Nie potrzebnie wracałam! Babcia miała racje że jest tu niebezpiecznie, a teraz nie wiedziałam czy jeszcze ją zobaczę. Przecież nikt nie zadzwonił po policję i nie zadzwoni. Nie miałam chłopaka ani przyjaciół którzy by się martwili o mnie. Jedynie babcia była przy mnie, ale ona niestety siedzi w domu starców i nie może za wiele zrobić.
-Przepraszam cię babciu...- wyszeptałam do siebie chwiejącym się głosem.
Rozłożyłam się na podłodze, patrząc w biały sufit. Zastanawiałam się jak długo będę tu siedzieć i czy kiedykolwiek wyjdę. Bałam się uciec, po ten cholerny klaun wiedział bardzo dużo. Może będę go słuchała, a jak nadejdzie czas i szansa, po prostu ucieknę? To jedyna moja szansa na ucieczkę i danie tego trupa na policję. Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie! Wstałam i podeszłam do lustra tej pięknej toaletki. Wytarłam łzy i związałam włosy w wysoką kitkę, pokazując moje błękitne oczy.
-Będzie dobrze, Audrey- powiedziałam sama do siebie i podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je i zrobiłam pierwszy krok do nowego życia.

YOU ARE READING
Why So Serious? II Joker
Teen FictionGotham nie był już taki sam jakiego go zostawiłam rok temu. Różnił się od Paryża wieloma rzeczami; wyglądem, pogodą, atrakcyjnością, a nawet zaufaniem między ludźmi. Paryżanie byli o wiele bardziej uprzejmi, o tak. Pogoda była bardziej milsza w Euro...