Rozdział 1

1.2K 76 29
                                    

~ Po co psuć tak piękny dzień ? ~

*   *   *

Nazywam się Nico. Mam 16 lat i jestem raczej mało ciekawą osobą. Tak mi się zdawało dopóki nie dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy o mojej rodzinie, ale o tym potem. Zacznę od początku.

Właśnie skończyła się ostatnie lekcja w szkole. Od poniedziałku miały być ferie zimowe. Byłem dość zadowolony z tego faktu, gdyż zawsze wyjeżdżamy wtedy z rodzicami na narty.

Wróciłem do domu jak najszybciej. W planach miałem ekspresowe pochłonięcie obiadu, a następnie spakowanie się na wyjazd.

Zdjąłem moje zimowe trapery, kurtkę odwiesiłem na wieszak, a czapkę, szalik i rękawiczki starannie złożyłem i odłożyłem na półkę. Zwykle rzucam wszystko gdzie popadnie i mama robi mi potem o to awanturę. Dziś chciałem tego uniknąć, po co psuć tak piękny dzień ?

Przywitałem się z mamą, która już nakładała obiad. Poszedłem umyć ręce i już byłem gotowy aby zacząć jeść moje ulubione spaghetti, jednak coś przykuł moją uwagę. Mama była jakaś spięta, a taty nigdzie nie było. Zwykle jemy obiad razem. Coś musiało się stać.

-Gdzie jest tata ? - spytałem.

-Rozmawia przez telefon, zaraz będzie.-odpowiedziała łagodnie.

Stwierdziłem, że nie ma co się martwić na zapas. Tata zaraz przyjdzie i na pewno wszystko wyjaśni. Nie minęła nawet minuta, gdy pojawił się w kuchni. Minę miał dość posępną co napełniło mnie z lekka obawą, z resztą już po raz drugi dzisiejszego dnia.

Nałożył sobie trochę makaronu na talerz i usiadł obok mamy. Jednak zanim zaczął jeść powiedział, że musi mi o czymś powiedzieć.

-Nico, jest taka sprawa... Dzwonił nasz szef musimy z mamą jutro wyjechać na tydzień do Niemiec. Mamy tam się spotkać z naszym najważniejszym klientem.- przerwał na chwilę. Chyba na mnie spojrzał, ale mnie było tak przykro, bo wiedziałem co to oznacz, z wyjazdu nici. Nie mogłem na razie spojrzeć mu w oczy.

-Kochanie - zwróciła się do mnie mama -  wiem, że mieliśmy jechać na narty. Ale uwierz mi nie możemy przełożyć tego wyjazdu, a on naprawdę nie był zaplanowany. Wiem, że jest ci z tego powodu przykro, nam również, ale musimy jechać. - powiedziała to łagodnie i jeszcze z czymś takim, że byłem pewny, że mówi to szczerze.

-Na pewno jest to bardzo ważne i... Wcale aż tak bardzo nie zależało mi na tym żeby jechać.- skłamałem. Wiem że nie zabrzmiało to przekonująco, ale nic na to nie mogłem poradzić.

-Obiecuję ci, - tym razem odezwał się tata - że przy najbliższje okazji zrobimy sobie niezapomniany wyjazd gdzie tylko bedziesz chciał, nie koniecznie na narty.

Nie powiem, podniosło mnie to trochę na duchu. Ale i tak gdzieś w głębi serca było mi smutno.

-No dobrze, a gdzie będę spał ?

-Ciocia Naomi i wujek Apollo powiedzieli, że możesz do nich przyjechać.

-To świetnie - powiedziałem bez entuzjazmu.

To wcale nie znaczy, że ja ich nie lubię czy coś. Wujek i ciocia są naprawdę bardzo fajni i szczerze ich lubię, ale wolałbym zostać sam albo jechać z rodzicami. Oczywiście oby dwie opcje nie wchodziły w grę.

-Jutro z rana cię do nich zawieziemy - odezwała  się mama. Przez resztę posiłku już nikt nic nie mówił.

No tak, a ja się martwiłem, że popsuje ten dzień nie poukładanymi butami i czapką... Cały entuzjazm i radość, którą przyniosłem ze sobą do domu, prysły w jednej chwili jak bańka mydlana.

*   *   *

Jak się podobało ? Pierwszy rozdział może nie jest zbyt ciekawy, ale się starałam. W drugim już coś się zadzieje. Jest to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o wyrozumiałość.

Do zobaczenia niebawem

Ascendio19

Przed prawdą nie uciekniesz |Solangelo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz