Prolog

182 31 1
                                    

WYJAŚNIENIE OGÓLNE

Sally(główna bohaterka w tym opowiadaniu) przebiera się za chłopaka(za swojego brata:Louisa Tomlinsona) w nowej szkole. Przebiera w sensie ścięła krótko włosy, udaje niski ton głosu oraz nosi męskie ubrania, jest męską osobą i nikt tam oprócz Lissy(jej przyjaciółki nie wie o tym, że jest dziewczyną. 


Moje świeżo pomalowane paznokcie odbijały się bębniąc o białą powierzchnię blatu w kuchni, kiedy wstrzymywałam oddech i bijąc się z własnymi myślami. Tak bardzo jak chciałam jemu pomóc to bałam się tego. 

-Błagam cię Sally, jesteś moją jedyną nadzieją.-przyznał.-Już później nie mam szans, aby się tam dostać.-prosił składając ręce niemal jak do modlitwy.-To mój pierwszy rok tam, więc istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że nas tam przyłapią.Będziesz miała Lisse przy sobie.-mówił patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem, a ja nie mogłam tego znieść. 

-Nie mam pojęcia jakim cudem potem wyjaśnisz to dlaczego tak nagle się w drugim roku zmieniłeś.-argumentowałam prowadząc ze sobą małą kłótnię. 

-Kurde Sally to tylko na kilka miesięcy, potem przenosisz się do mnie.-odpowiada przewracając na moment oczami.-Nie martw się tym.-spławił temat nie czekając aż cokolwiek powiem.-Damy radę, nauczysz mnie jak być tobą, a jak przynajmniej nie narobić mi wstydu.-zaśmiał się, ale mi nie było ani trochę do śmiechu. 

-Zgódź się proszę.-jego głos był rozpaczliwy, przez co moje serce topniało. 

-A co będę z tego miała?-zapytałam nadal wystukując stały rytm palcami uderzając o mebel.

-Przez cały rok będę zawoził cię tam gdzie chcesz i kiedy chcesz, obiecuję.-zaproponował układ, ale wydawało mi się to za mało, dlatego brat wyczuwając moje zamiary otworzył ponownie usta dodając jeszcze jeden dodatek.-Oddam ci kasę z moich urodzin.

-Zgoda.-w końcu powiedziałam, a on podskoczył ciesząc się jak małe dziecko.-Ale jeśli coś pójdzie nie tak, to już nie moja w tym wina.-uprzedziłam.

-Jasne, dziękuję!-krzyknął, a następnie podbiegł do mnie przytulając w chyba najmocniejszym uścisku jaki kiedykolwiek mi dał.Odepchnęłam go grożąc palcem.

-Nie chce mi się wierzyć, że rodzice nie mają nic przeciwko.

-Rozmawiałem z nimi przed tobą.Wiedzą, że to dla mnie bardzo ważne i jeżeli się zgodzisz to oni także.-wyjaśnił.

-Tylko ty.-wyróżniłam słowo ''ty''.-Nie narób mi wstydu i będzie to trwał tylko pół roku, później wracam do swojej osoby i wszystko jest jak dawniej, oprócz tego, że jesteś praktycznie moim szoferem i oddajesz mi wszystkie pieniądze jakie masz.

-Masz to jak w banku.

-Mam nadzieję.-szepnęłam.

///

Boy CaptainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz