Rozdział trzynasty

406 50 9
                                    

Blake

Trudno było wyrzucić z głowy zawiedziony wyraz twarzy dziewczyny. Bolało mocniej niż uderzenie w twarz. Może to był jej zamiar. Żebym spędził następne miesiące na torturowaniu siebie. Wiedziałem, że zachowałem się jak skończony dupek, ale musiałem to zrobić. Henry uświadomił mi, że ze mną nie da się tworzyć takich związków. Nie chciałem się w niej zakochać. A wiedziałem, że jeżeli dalej  będę wpadał na Penny, to na pewno to się stanie.
Gdy po kilku tygodniach wróciłem w trasę, czułem się gorzej niż przed wyjazdem. W jakiś sposób moje samopoczucie i uczucia wpływały na fizyczną sferę mojego zdrowia. Nawet tabletki nie potrafiły zwalczyć bólów głowy. Teraz na dodatek zacząłem wymiotować. Nie czułem się najlepiej.
Dzisiaj grałem ostatni koncert i w końcu mogłem odetchnąć. Co nie znaczyło, że całkowicie odetnę się od muzyki. Kochałem ją i wiedziałem, że tylko ona mnie rozumie. Z nią mogłem znaleźć wspólną więź.
- Gotowy? - gość od nagłośnienia sprawdzał, czy wszystko grało. Nie chciałem zwalić ostatniego koncertu. Fani oczekiwali ode mnie pełnej mocy. Musiałem im ją zagwarantować.
- Dajesz! - pogoniłem go, podchodząc do swojej gitary.
Słyszałem odliczanie.
Emocję wzięły górę.
Przełknąłem głośno ślinę, gdy uświadomiłem sobie, co gram jako pierwsze.
O cholera.

Rzuciłaś na mnie urok, piękna dziewczyno,
Odurzyłem się Tobą jak nastoletni smarkacz,
Ale to nic, bo to wszystko działo się przez Ciebie,
Przez Ciebie,
Wszystko przez Ciebie.

Gdy nasi ojcowie się dowiedzieli,
Zrozumiałem, że jestem skończony,
Oni wiedzieli, że skoczę za Tobą w ogień,
I przez to mnie znienawidzą,
Bo wiedzą, że to wszystko zrobię dla Ciebie.

Rzuciłaś na mnie urok, piękna dziewczyno,
Odurzyłem się Tobą jak nastoletni smarkacz,
Ale to nic, bo to wszystko działo się przez Ciebie,
Przez Ciebie,
Wszystko przez Ciebie.

Teraz wiem, że jestem Tobą zaślepiony,
Gubię się, gdy nie ma Cię koło mnie,
Nie mogę zasnąć, lunatykuję,
Nie mam siły by Ci się oprzeć.
Żyję, bo Ty pozwalasz mi żyć.

Rzuciłaś na mnie urok, piękna dziewczyno,
Odurzyłem się Tobą jak nastoletni smarkacz,
Ale to nic, bo to wszystko działo się przez Ciebie,
Przez Ciebie,
Wszystko przez Ciebie.

Przyszłaś do mnie sobotniej nocy,
Płakałaś, mówiłaś, że mnie kochasz
A ja ci uwierzyłem, i znowu to zrobiłem,
Skoczyłem za Tobą w ogień,
Teraz oni mnie nienawidzą.

Sparzyłem się przez Ciebie, piękna dziewczyno,
Odurzyłem się Tobą jak nastoletni smarkacz,
Teraz wiem, że gdy jest już po fakcie, nigdy nie będziesz moja,
Ale to nic, bo to wszystko działo się przez Ciebie,
Przez Ciebie,
Wszystko działo się przez Ciebie.*

Po koncercie zszedłem ze sceny wypompowany. Jedyną rzeczą, którą chciałem zrobić, to zimny prysznic i spać.
- Stary, dobrze ci poszło - Parker postanowił zostać ze mną do końca tourne. Wielbiłem go za to, ponieważ strasznie nudziłem się po występach. Gdy miałem za dużo czasu zawsze sięgałem po szklankę alkoholu. Nie to, że byłem alkoholikiem. Przez niego nie czułem bólu. Przynajmniej przez pierwsze kilka godzin. Ale zawsze pomagało.
Teraz robiłem to jedynie w ukryciu, gdy lekarze stwierdzili, że mój stan się pogorszył.
Coraz bardziej uodparniałem się na śmierć. Cały czas mówili ludzie o tym, że tylko cud może mnie uratować w tak rozwiniętym stadium choroby. Nigdy nie zaprzeczam, bo wiedziałem jakie są realia. Mama zapierała się rękami i nogami, by powiedzieć mi prawdę o próbie znalezienia dawcy. Wiedziałem, że i ona się poddała.
- Wszystko w porządku? - poczułem rękę Parkera na ramieniu. Od razu wróciłem myślami na ziemię.
- Tak, po prostu jestem zmęczony - mówiłem prawdę i kłamstwo. Na prawdę byłem zmęczony, jednak nie czułem się dobrze.
- Blake, nie udawaj. Boli cię coś? Pójść po twojego lekarza?
Od kiedy tydzień temu zasłabłem po koncercie w garderobie, wszyscy zmienili do mnie nastawienie. Henry zwiększył ilość ochrony, przez co Jimmy i Rob stali się moimi kompanami przy każdym wyjściu. Już nie miałem żadnej swobody. Nawet Parker coraz częściej pytał się o moje samopoczucie.
- Nic mi nie jest - zmrużyłem oczy, gdy przy wdechu zabolało mnie serce.
- Blake, cholera, zachowujesz się gorzej niż dziecko - podszedł do mnie, łapiąc mnie pod barkiem. Jimmy od razu skierował się w naszą stronę.
- Wszystko gra, dzieciaku? - spojrzałem na Parkera, ale on wydawał nie przejmować się moimi narzekaniami. - Coś ci przynieść?
- Może trochę wody - poprosiłem. Przyjaciel westchnął nad moim uchem. Przewróciłem oczami. - I jak znajdziesz mojego lekarza, to go do mnie przyprowadź.
- Oczywiście - uśmiechnął się najpierw do mnie, a później do Parkera. Oboje polubili się z Jimmy'm.
- Nadal myślisz o tej dziewczynie? - Po chwili ciszy, w końcu się odezwał. Jeżeli miałem odpowiedzieć mu szczerze, to na pewno nie w tym pomieszczeniu. - Minął już chyba miesiąc. Powinieneś sobie odpuścić.
- Ale ja sobie odpuściłem. Nawet wcześniej nie próbowałem - przekonywałem go, jednak widziałem, jak zamykał uszy na każdy mój argument. - Po prostu czuję się przez nią jak skończony debil. Palant.
- Wymieniaj tak dalej, a na pewno cię usłyszy - weszliśmy na opuszczony już przez fanki stadion. Echo odbijało się w każdym zakamarku. Nawet przy wejściu. Szliśmy dalej w stronę sceny. - W czym masz problem? Zakochałeś się?
- No co ty - prychnąłem, przechodząc przez barierkę, po czym wskoczyłem jednym ruchem na scenę. - Po prostu przy niej poczułem się normalny.
- Czyli jaki? - spojrzałem na jego małą sylwetkę, schowaną za rzędami siedzeń. - Normalność to pojęcie względne.
- Potrafiła ze mną rozmawiać, jakbym nigdy nie był chory. Nie miała tego błysku w oczach - wskazałem palcami na twarz.
- Co z tym zrobisz? Spróbujesz ją odnaleźć? - Spojrzałem na Parkera, nie rozumiejąc dokładnie co powiedział.
- Nie rozumiesz mnie chyba - usiadłem na deskach przy głośnikach. - Przez nią poczułem, że nie potrzebuje nikogo więcej. Penny uświadomiła mi, że przelotne znajomości są najlepsze w moim przypadku.
- Dobra. Gnij w tym przekonaniu do śmierci, bo ja mam już dosyć.
Wyszedł z hali, trzaskając za sobą drzwiami. Przez kolejne kilkanaście sekund dźwięk rozchodził się po pomieszczeniu. Siedziałem tam jeszcze kilka minut.

Wyjaśnienie:
(*) - Blake Anderson - "Because of you"

🔜 One Night StandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz