Życie jest teraz.
Zgadzał się z tym w stu procentach, kiedy wypowiadał to zdanie przy Evie. Nie miał ani grama wątpliwości, ani jednej myśli zwątpienia. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma żadnego sposobu na to, żeby jakimś cudem tego wszystkiego uniknąć i nawet o to nie prosił. Nie chciał unikać ani jednej z chwil, którą mógłby spędzić z Evenem, nawet jeśli ten moment miałby być jednym z tych nieprzyjemnych. To się nie liczyło. Zobowiązał się do tego, że się nim zaopiekuje i miał zamiar dotrzymać obietnicy. Pomimo wszystko, pomimo czasu, trudności, gorszych dni, godzin i minut. Nie miał zamiaru się poddać nawet w najgorszym momencie, bo go kochał. Oto w tym wszystkim chodziło. Jednak tego dnia już od momentu, w którym otworzył rano oczy czuł, że coś jest nie tak. Coś się zmieniło i nie do końca był pewny co, ale było to bardzo irytujące. Jakby coś wpadło ci do oka i za nic w świecie nie mógłbyś się tego pozbyć. Myślał, że to minie i starając się to ignorując zjadł śniadanie, a potem próbował zająć się sobą. Znajdywanie sobie zajęć i rozrywek nie trwało długo, bo z każdą minutą paproch w oku stawał się coraz bardziej odczuwalny i wtedy Isak zdał sobie sprawę, że to coś poważniejszego. Ciążyło mu to nie pod powieką, ale w klatce piersiowej i sprawiało, że każdy oddech stawał się odrobinę cięższy i trudniejszy. Czym było owo tajemnicze uczucie? Zwątpieniem. Zorientował się dopiero wtedy, gdy stanął w progu swojego pokoju i spojrzał na zwiniętego w kłębek Evena, który nie wyszedł z łóżka od wczorajszego wieczora. Wiedział, że jest z nim trochę gorzej nawet jeśli próbował to ukrywać i spodziewał się, że coś takiego będzie miało miejsce, ale nie sądził, że aż tak go to zaniepokoi. Śniadanie, które mu zrobił stało nietknięte na nocnej szafce, co było kolejnym powodem do zmartwienia. Jednak nie to było przyczyną jego wątpliwości. Patrząc na Evena miał wrażenie, że całe życie, które miało być teraz postanowiło opuścić jego ciało, przejść korytarzem i kierując się ku drzwiom zadrwić z Isaka, który starał się nie podzielić losu ukochanego. Wydawało mu się, że Even, w którym jeszcze niedawno było tyle życia, zawziętości i niepojętej radości, rozpadnie się na kawałki i nawet miłość Isaka nie wystarczy, żeby go poskładać. Był przerażony i nie wiedział co mógłby z tym zrobić. Szybko w jego głowie rozpętał się huragan myśli, które walczyły z nieprzyjemnym uczuciem w klatce piersiowej. Jego miłość była zbyt silna, żeby pozwolił sobie na poddanie się przed startem. Podświadomie zacisnął pięści i potrząsnął lekko głową, jakby próbował pozbyć się w taki sposób wątpliwości. Nie mógł przecież na to pozwolić tym bardziej w takich sytuacjach. Nie mógł po prostu znieść, że Even nie jest w stanie cieszyć się wszystkim co dookoła niego i to na dodatek nie z własnej woli. Nie mógł patrzeć na jego cierpienie, dlatego tym bardziej odwrócenie się od niego byłoby najgorszym z wyborów. Podszedł do łóżka, kładąc się obok chłopaka. Patrzył mu w oczy. Po kilku sekundach Even przykrył sobie twarz poduszką, a jedyną reakcją Isaka było westchnięcie.Trudno mu się było dziwić. Oboje byli uwięzieni w dziwacznej pułapce wzajemnego cierpienia, z której nijak nie dało się wyjść, bo jedynym rozwiązaniem była cierpliwość, której im obu brakowało. Ciężar na sercu jaki towarzyszył Næsheimowi przez ostatnie kilka dni dzisiaj go zgniótł i nie pozwolił wyjść mu z łóżka. Był na tyle bezczelny, że pozbawił Evena jakichkolwiek chęci do czegokolwiek. Nie był tym zdziwiony, bo nie działo się to pierwszy raz, ale za każdym razem obezwładniało go i nie pozwalało dosłownie na nic. Miał ochotę wtopić się w pościel, wyskoczyć przez okno albo zrobić cokolwiek, co zabrałoby tę beznadziejność, która zatruwała właśnie każdy kawałek jego ciała. Dbający o niego Isak jeszcze pogarszał sytuację, bo nie dało się nie zauważyć, że na niego również to wpływa. Chciał mu powiedzieć, żeby dał sobie spokój, bo nie jest w stanie zrobić nic, co by zmieniło jego stan, ale jednocześnie pragnął jego bliskości oraz obecności jak niczego innego i wydawać się mogło, że była to jedyna rzecz, która trzymała go przy życiu. Nie zdejmując poduszki z twarzy, odszukał ręką dłoń Isaka i splótł ich palce razem. Tak właśnie sobie z tym poradzą. Razem. Dzień po dniu. Godzina po godzinie. Minuta po minucie.
CZYTASZ
Życie jest teraz. / Evak.
FanfictionDalsze losy Evena i Isaka w nieco bardziej emocjonalnej wersji.