Czy nadal się mnie boisz Yuuri?

949 61 14
                                    

Cześć wam! :P Dziękuję za gwiazdki i komentarze, jesteście cudowni *-*.Rozdział ma około 2500 słów, mam nadzieję, że się spodoba (zdarzyło się troszkę przekleństw, jakby co to ostrzegam). Już w następnym, postaram się wprowadzić trochę napięcia. Życzę wam wesołego jajka i mokrego dyngusa :*

-Nie wiem, co mam z tym zrobić Marii. – Westchnąłem odwracając się na brzuch. Ona poszła moim śladem i spojrzała na mnie.

-Yuuri, po prostu z nim bądź. Jest 21 wiek, możecie nawet wziąć ślub. – Powiedziała, a mi normalnie zrobiło się słabo. Ślub? Ślub z Victorem?! Nie to za dużo, odrzuciłem od siebie tę myśl. Nie teraz.

-Co rodzice powiedzą? – Szepnąłem.

-Mama sama się domyśla, więc nawet nie próbuj jej kłamać. Mam instynkt po niej. – Mrugnęła, a ja zawstydzony schowałem twarz w rękach. – Tata nigdy nie był nietolerancyjny, sam o tym wiesz, zatem jak będziesz gotowy to im powiedz chudzino. – Pierwszy raz powiedziała do mnie per chudzino, a nie grubasie. Uśmiechnęła się do mnie. Często się kłóciliśmy i dokuczaliśmy sobie, niektórym mogło się wydawać, że jesteśmy wobec siebie obojętni, ale tak naprawdę kochamy się najmocniej na świecie, zawsze możemy na siebie liczyć. Ile razy tuliłem ją, kiedy z kolejnym chłopakiem jej nie wychodziło, nawet zdarzyło mi się dać jednemu w mordę. Ja Yuuri Katsuki, który płacze przy byle okazji po prostu poszedłem mimo protestów siostry, do tamtego wielkiego sukinsyna i wymierzyłem mu potężnego prawego sierpowego łamiąc mu nos. Nigdy wcześniej, ani później nie byłem tak wściekły jak wtedy.

-Dzięki Marii. –Uśmiechnąłem się. –Kto by pomyślał, że to, że nigdy nie miałem dziewczyny będzie znaczyło, że jestem gejem i wyląduję w związku z moim idolem i trenerem w jednym.

-Ja pomyślałam. – Zaśmiała się a ja rzuciłem w nią małą poduszką z leżaka obok. Śmialiśmy się przez chwilę. Rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilę. Marii znów znalazła potencjalnego kandydata na męża.

-Pamiętaj, jak coś będzie z nim nie tak... - Zacząłem, ale zaraz mi przerwała.

-Tak wiem, pójdziesz i rozkwasisz mu nos. – Zaśmiała się. – Niedługo ślub kuzynki Usagi, pamiętasz, że musisz kupić nowe kimono? Stare jest zniszczone. – Zmieniła temat.

-Nie, zapomniałem o tym kompletnie. Może jutro się wybiorę. – Powiedziałem. Ciekawe, co powie Victor, kiedy zobaczy mnie w tradycyjnym stroju. Od lat nie miałem okazji do noszenia kimona.

-Mogę iść z tobą, znając ciebie na pewno wybierzesz coś kompletnie niepasującego do ciebie. – Stwierdziła. Leżeliśmy jeszcze parę minut, aż zaczęło mi się robić słabo. Powoli wstałem i nie kłopocząc się ubieraniem, wziąłem ciuchy w rękę i poszedłem na górę prosto pod prysznic. Letnia woda ostudziła mnie i otrzeźwiła, przywracając odpowiednią temperaturę mojemu ciału. Ubrałem spodenki i koszulkę. Moja skóra już się tak łatwo nie czerwieni, jest ledwie zarumieniona, mimo, że dopiero, co się kąpałem. Skoczyłem się jeszcze napić do kuchni. W moim pokoju na łóżku drzemał Victor, jest tu nieco chłodniej niż u niego. Cały czas mnie dziwi, dlaczego on tak źle znosi upały. Przebudził się słysząc, że ktoś wszedł do pokoju. Uśmiechnął się do mnie, kiedy mnie zobaczył.

-Jeszcze żyjesz? Niebywałe. – Zaśmiał się. – Trochę się przyrumieniłeś. Posmarować ci ramionka? – Mrugnął, a ja spiekłem pięknego raczka. No w sumie, skoro jesteśmy niby razem, choć tak nieoficjalnie. Potaknąłem, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej. Niepewnie, zawstydzony zdjąłem koszulkę, przez głowę przeszło mi to, co się ostatnio zdarzyło w podobnej sytuacji. – Wiesz, co Yuuri? – Powiedział Vic.

-Nom, co? – Spytałem odwracając się do niego.

-Myślę, że powinniśmy zmienić ci dietę. – Podrapał się palcem po brodzie.

Z pamiętnika Yuuriego i VictoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz