Rozdział 18

921 85 3
                                    

-Hej długouchy! mógłbyś mnie nieść inaczej? Nie wiem czy wiesz, ale w tej pozycji jest strasznie niewygodnie!-Właśnie tak żaliłam się odkąd zostałam zabrana z tego mięciutkiego łóżka, czyli jakieś 15 minut. Nie powiem, ma elf nerwy. Ale w końcu uległ. Wziął mnie w stylu panny młodej

-Tak lepiej nad-istoto? -spytał z złośliwym uśmiechem.

-Nie! Tak to mógłby mnie nosić tylko Kuroś. a poza tym to jestem Ney!- założyłam ręce na piersi.- W ogóle, to nie musisz mnie nieść. Umiem sama chodzić.-popatrzył na mnie jak na wariata.

-Wtedy byś mi uciekła-teraz to ja popatrzyłam na niego, jakby zwariował

-Uciekać? Po co? Zbyt uciążliwe. a poza tym, nie wiem czy wiesz, ale pobyt w zaświatach i powrót z nich strasznie mnie osłabił, więc nie uciekła bym daleko.- po mojej wypowiedzi milczał przez chwile, po czym postawił mnie na ziemi, chwycił za rękę i pobiegł dalej, a ja za nim. Niestety po kilku minutach biegu zbrzydło mi to, więc zaczęłam jojczeć.

-Nie, jednak, fajniej było jak nie musiałam się wysilać. weź mnie na baranaaaa~-Niestety zanim zdążyłam drugi raz wykorzystać elfa, ten się zatrzymał, a ja z impetem w niego uderzyłam. Przeturlaliśmy się dobre kilka metrów. Zanim zdążyłam się pozbierać elf znikł, a ja usłyszałam głos który z skądś kojarzyłam

-Hahahahahahahahahahah piękne wejście Saitohineya Ragney Protoplas.- chwile to analizowałam, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Rozłożyłam eis na podłodze i spytałam

- A ty to kto? Znamy się?

-Hahahahaha..haha...haaaa. Ech nudy. Oczywiście, że... nie do końca. Kiedyś zaatakowałem cię i twojego wampira nie zdając sobie sprawy z tego kim, a raczej czym jesteś. - Powiedział i wyszczerzył zęby. Pewnie myślał, że mnie zdenerwował

-Yhm, I? Po co ja ci tu?-Kompletnie olałam jego zaczepkę słowna i usiadłam po-turecku na ziemi i bawiłam się końcówka włosów.

- Twoja rola jest bardzo prosta. Aby wywołać wojnę potrzebuje Tanmoku, wcielenie chaosu sprzed pokoleń. A żeby go przywołać jesteś potrzebna ty. Jego inkarnacja i naczynie. Niewiele istnień potrafi pomieścić trzy dusze naraz i pozostać przy teraźniejszym wcieleniu. Godne podziwu.-wyjaśnił

Wtedy doznałam przebłysku wspomnień, ale nie jestem pewna, czy moich. Czarnowłosa kobieta przebija mieczem klatkę piersiowa białowłosego mężczyzny stojącego na górze trupów po czym sama również wbija sobie miecz w serce. Targnęły mną wtedy wszystkie emocje i najprawdopodobniej zemdlałam, gdyż wokół mnie zapadła kompletna ciemność, a ja dryfowałam w tej ciemnej otchłani nicości.

Nie martw się, to nie boli.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz