Siedzę na posterunkowym krześle, czekając aż, ktoś przyjdzie i powie mi, co ze mną będzie, po tym, jak mnie skuli sugerując, że jestem naćpana i dlatego mam taki napad agresji. Świetnie! Moja pierwsza impreza a ja już wpadłam w kłopoty. Słyszę otwierane drzwi i kroki, kiedy jeden z gliniarzy podchodzi naprzeciwko mnie i kładzie ręce na stole, pochylając się do mnie. Jak w filmie pomyślałam sobie, ale wtedy na moim miejscu siedział seryjny morderca.
— Już mówiłam, że jestem trzeźwa i to był wypadek — powiedziałam pierwsza, nie obchodziło mnie to czy mogłam, czy nie.
— Powiedziałem Ci, że masz się nie odzywać. — odpowiedział ze złością. Fakt upominał mnie z 10 razy, ale muszę coś zrobić, żeby nie pójść do celi i siedzieć tam przez najbliższy tydzień. A co jeśli nie wyjdę stamtąd już nigdy i będę musiała dzielić cele z seryjnymi morderczyniami. — odsiedzisz w cieli, a za 5 godzin możemy cię wypuścić, chyba że wpłacisz kaucję. — kaucję ?! Nie mam żadnych pieniędzy przy sobie, wszystko zostało w akademiku i nie mam do kogo zadzwonić, bo zabrali mi wszystkie rzeczy.
— Co?! -niemal, że krzyczę — jak to przecież nic nie zrobiłam, nie możecie mnie dać tak po prostu do jakiejś celi do cholery jasnej — teraz już krzyczę i panikuje, rozglądając się czy jest jakaś droga do ucieczki — trzymacie mnie tu, już z jakieś trzy godziny przecież przeprosiłam, jestem trzeźwa, czego wam jeszcze trzeba.
— Proszę nie podnosić głosu, bo dostanie Pani karę pieniężną. — podszedł do mnie i zakuł mi ręce kajdankami tak, że ręce miałam z przodu.
— I po cholerę te kajdanki przecież nic nie zrobię.
— Na wszelki wypadek. — na wszelki wypadek?! Nie no ja chyba śnie co tu się do cholery dzieje?! Czy ja jestem w jakiejś ukrytej kamerze? Już widzę te wszystkie plotki na mój temat „Maya Hope pierwszego dnia została aresztowana, ponieważ zaatakowała gliniarza, uderzając go torebką, jeszcze nie wiadomo co brała" eh
Wyszliśmy z pokoju gdzie był tylko jeden stolik i dwa krzesełka a ściany były kolory szarego. Skierował mnie na hol główny.
— Usiądź tu na chwilę, zaraz wrócę tylko bez żadnych numerów. — poszedł do lady, za którą stała jakaś policjantka.Nie słyszałam co mówili ale mogłabym spróbować jakoś uciec raczej by mi się to nie udało ale warto byłoby spróbować. Patrzałam na wyjście jak różni gliniarze wchodzą i wychodzą jak ludzie siedzą i czekają na krzesłach a ja do cholery siedzę tutaj skuta kajdankami jak jakaś przestępczyni. Zza drzwi wszedł mężczyzna, który był praktycznie ubrany cały na czarno po same buty i kurkę skórzaną przez którą widać było mięśnie. Miał lekki zarost włosy koloru ciemnego brązu a oczy tak ciemne, że można było by się w nich zgubić. Obserwowałam go dokąd szedł. Tak naprawdę gapiłam się na niego jak idiotka, podszedł do gliniarza, który mnie skuł zaczeli o czymś rozmawiać następnie ten przystojniak podał mu rękę na pożegnanie i wyszedł. Mój gliniarz podszedł do mnie i zaczął:
— Panno Hope bardzo przepraszamy za nieporozumienie jest Pani wolna mam nadzieję... — nie dałam mu dokończyć
— Już Panu mówiłam, że to nie moja wina zostałam sprowokowana ja nie mogę siedzieć w tej celi, a co jeśli zostanę zamordowana przez seryjne morderczynie, które będą w tej samej celi co ja akurat, wtedy już nigdy nie będę miała dzieci ani męża ani pieska chciałabym mieć chłopczyka o imieniu Leon a dziewczynkę Katherine lub Emilie noo ewentualnie Jasmine ale to będzie do ustalenia z moim przyszłym mę... -powiedziałam jednym tchem ale dopiero teraz dotarło do mnie co ten gliniarz do mnie powiedział — zaraz jak to nieporozumienie? To jakiś żart? — policjant z wyrażnym zakłopotaniem patrzy się na mnie i drapie się po głowie.
— No tak nieporozumienie — odpiął mi kajdanki a ja po prostu stałam w szoku najprawdopodobniej z otwartą buzią. — Pani rzeczy są na ladzie. Jeszcze raz bardzo przepraszam. — podeszłam do lady niedowierzając co się właśnie dzieje. Wkładam wszystko do torebki i jak najszybciej wychodzę. Na dworze było chłodno a słońce już wschodziło. Trzymali mnie prawie całą noc na komisariacie a jeszcze nie mam jak wrócić i telefon mi padł.
— Podwieźć cię? — rozejrzałam się skąd dobiega głos. To był ten mężczyzna opierał się o swój motor a ręce miał skrzyżowane.
— Yyy... znamy się?
— Spokojnie nie jestem żadnym porywaczem. — pomachał mi plakietką studencką — nie będziesz miała jak wrócić, zapewne nawet nie wiesz gdzie jesteś.
— Wiem — zaprzeczyłam — jestem przed komisariatem. — pokazałam palcem na komisariat.
— No tak. — zaśmiał się. — ale pewnie nie wiesz jaka to ulica. Jesteś poza miastem stąd do akademika masz godzinę drogi a pieszo jakieś 3 godziny. — nawet przez chwilę się nie zastanowiłam gdzie mogę być. Cholerny Paul on się wymigał od tego. To raczej oczywiste bo to ja go zaatakowałam ale on sprowokował.
— Okej, wierzę Ci. — zmrużyłam oczy -tylko powiedz mi jak na to się wchodzi. — skierowałam wzrok na czarny motor. Już byłam taka zmęczona, że każdy rodzaj podwózki bym przyjeła. Pomógł mi wejść i zaczął po coś sięgać przestraszyłam się i szybko odchyliłam się do tyłu.
-Spokojnie to tylko kask, przybliż się chcę ci go założyć. — zrobiłam jak każe założył mi i sobie.
— Czekaj, czekaj a co jeśli wypadnę ? — mówię z przerażeniem w głosie.
— To złap się mnie. — przytaknęłam i złapałam się mocno jego pleców jednocześnie przytulając głową. Nie zdziwiłabym się jakby się teraz ze mnie śmiał. Czułam jego mięśnie na klacie.***
Oczywiście nie mogłam sobie poradzić z wyjściem z motoru. A kiedy jechaliśmy kazałam mu chyba z 10 razy zwalniać bo za szybko jechał a on tłumaczył mi za każdym razem, że jak będziemy jechać tak wolno to dojedziemy dopiero jutro do akademika.
— Która godzina bo mi telefon padł? — zapytałam sennym głosem.
— Za pięć szósta — po szkolę będę chodziła jak nieprzytomna.
— Dzięki. — uśmiechnęłam się. — i w ogólne dzięki za podwózkę. —kontynuowałam zakłopotana.
— Do usług. — uśmiechnął się. Czy ja już mówiłam, że jego uśmiech jest najwspanialszy na świecie. Pewnie tak.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę akademiku. Zaraz ja nawet nie wiem jak ma na imię chciałam się go zapytać ale właśnie odjeżdżał.
Weszłam po schodach akademika na poziom A więc do pokonania miałam zaledwie 10 schodków. Wyciągnełam z torebki kartę do drzwi i weszłam do środka po cichu żeby nie obudzić Kate. Sama wdrapałam się na swoje łóżko ściągając buty. Podłączyłam telefon do ładowarki i ustawiłam budzik na 8:00. Zasnęłam w trybie natychmiastowym śniąc o tajemniczym chłopaku.
CZYTASZ
To Dopiero Początek
ActionNa początek zapowiadało się wspaniale nowa szkoła, imprezy, fajni chłopcy dopóki nie zjawił się ON, który wciągnął ją w to całe bagno. Tajne misje, porwania, kłamsta. A TO DOPIERO POCZĄTEK. Opowiadanie zawiera przekleństwa i sceny dla dorosłych Okł...