Piątkowa Noc 2/2

2.5K 246 67
                                    

- Sebastian?! - podniósł głos.
- Ciel? - spojrzała na chłopaka przestraszonym, a zarazem zdziwionym wzrokiem. Phantomhive jednak nie odpowiedział. Odrazu zerwał się w pogoń za mężczyzną w czerni. Młody demon z łatwością dogoniłby tajemniczego przechodnia, używając swej nadludzkiej prędkości, lecz musiał się powstrzymać przed użyciem jej. Gdzie nie spojrzał tam znajdowali się ludzie. Z tego powodu był zmuszony biec normalnym dla człowieka tempem. Ciel w chwili pogoni czuł silną determinację. Postanowił sobie, że choćby nie wie co musi dorwać mężczyznę, który swoją osobą wzbudził w nim ogromne zainteresowanie. Kiedy dostrzegał, że upragniony cel jest coraz bliżej. Przepychał się przez ludzi, przeskakiwał drobne przeszkody stojące mu na drodze, a nawet zbaczał z chodnika na ruchomą ulicę byleby dogonić prawdopodobnie znajomą mu osobę. Nie obawiał się tego iż igrał w ten sposób ze śmiercią, skoro i tak już dawno zasilał szeregi martwych. Tak, Ciel od dawna nie żyje jako człowiek, lecz jako demon jest żywym nieżywym będącym w stanie na każdym kroku oszukiwać śmierć. Skazany na wieczność. Niezniszczalny.
- Sebastianie, jeśli to naprawdę ty to nie rozumiem twojej kolejnej chorej gierki! - krzyczał w myślach. Nagle dostrzegł, że mężczyzna odziany w czerń, skręcił w ciemną uliczkę. Nie zastanawiał się dokąd prowadzi mrocznie wyglądająca ścieżka, zastanawiało go co chce osiągnąć mężczyzna poprzez ciągłe wodzenie go za nos. Zawsze wydawało mu się, że to on ma kontrolę nad swoimi pionkami, ale w chwili obecnej czuł się marionetką, za której sznurki pociąga najprawdopodobniej poszukiwany Sebastian. Dość zabawne, sługa i władca zamienili się rolami. Kiedy obydwaj przekroczyli czarną jak dziura uliczkę, w której panowała cisza i spokój. Zbytni spokój. Zmysły Ciel'a wyostrzyły się. Kolor jego tęczówek przybrał rubinową barwę, a kły wyostrzyły się.
- Sebastianie wyjdź. To co robisz nie jest ani trochę zabawne. - dokończył, po chwili czując delikatny powiew wiatru na skórze. Następnie usłyszał za sobą niepokojący szmer. Odwrócił się. Potem ponownie usłyszał za sobą dziwny odgłos, na co po raz kolejny spojrzał za siebie. Kiedy sytuacja powtórzyła się, poczuł się mocno zirytowany, tak lekceważącym zachowaniem.
- Draniu! Boisz się mnie, bo jesteśmy teraz na równi czy po prostu stroisz sobie ze mnie podłe żarty? - powoli puszczały mu nerwy.
- Sebastianie! Sebastianie! Sebastianieee! - nie wytrzymując absurdalnej sytuacji zaczął krzyczeć z cały sił myśląc, że w ten sposób przywoła do siebie lokaja. Lecz zamiast przykucia uwagi kamerdynera zwrócił on uwagę nieznajomej dziewczyny, której wydawało się, że chłopak potrzebuje pomocy.
- Halo? Ktoś tam jest? - zapytała nieznajoma, delikatnie nachylając się w stronę uliczki. Ciel postanowił wykorzystać sytuację. Zdecydował się udawać poszkodowanego, w celu zwabienia do siebie ofiary.
- Halo? Halo? Potrzebujesz pomocy? Ha..
- T-tak, mam złamaną nogę i nie jestem w stanie samodzielnie się podnieść. Proszę pomóż mi, tu jest strasznie. Boję się ciemności. - udawał przerażenie.
- O Boże, nie martw się już do ciebie idę. - początkowo wahała się czy na pewno słusznie postępuje kierując się w otchłań ciemności.
- Pomocy! Pomóż mi oni chcą mnie zabić!
- Kto taki?! - wytrzeszczyła oczy.
- Cierpię na schizofrenię. Dookoła siebie widzę zjawy, które chcą mnie pożreć. Moją duszę.. pomocy oni są coraz bliżej. - po wypowiedzeniu tych słów zaczął krzyczeć w celu urzeczywistnienia fałszywej choroby. Ciel był aktorzyną, dobrą aktorzyną. Dziewczyna odrazu zerwała się na pomoc. Phantomhive słyszał coraz bliżej stawiane przez nią kroki. W końcu dostrzegł jej postać. Chłopak doskonale widział nieznajomą, lecz ona miała problem ze zlokalizowaniem jego osoby. Otaczał ją mrok. Czuła się jak niewidoma. Potykała się o własne nogi. W efekcie czego upadła na ziemię.
- Hej, nic ci nie jest? - spytał z udawaną troską demon.
- Wszystko w porządku, po prostu jest tu tak ciemno, że nic nie widzę. Daj mi chwilę muszę znaleźć latarkę, aby do ciebie dotrzeć. - tłumaczyła, przeszukując w tym samym czasie torbę, w celu znalezienia porządnej rzeczy.
- Dobra znalazłam! Nie bój się już idę ci pomóc! - krzyknęła donośnie w stronę demona.
- A może to ja powinienem ci pomóc? - usłyszała za sobą. - Ledwo co podnosisz swoje obolałe po upadku ciało. - dodał.
- C-co takiego? - wydukała przerażona.
- Mam nadzieję, że zaspokoisz mój głód na długi czas. - szepnął jej do ucha.
- Czym ty do cholery jesteś? - spytała cichym, trzęsącym się głosem.
- Złem wcielonym. - w niecały ułamek sekundy pojawił się przed swą ofiarą. Następnie złapał w obie dłonie twarz dziewczyny i gwałtownie przysunął ją do swojej.
- Oj, dlaczego płaczesz? To już na nic się nie zda. - jedną z dłoni otarł ofierze łzy. Po czym złączył swoje usta i usta już prawie martwej istoty by wyssać jej biedną duszę. Gdy to uczynił. Pozwolił ciału upaść na ziemię.
- Ludziom uczynnym życie nie sprzyja. Co z tego, że chciałaś obdarzyć mnie swą bezinteresowną pomocą skoro ja w zamian za to pozbawiłem cię życia. Pamiętaj o swych błędach z tego bytu, aby nie popełnić ich w następnym wcieleniu. Głupie marzenie zbawienia całego świata i ludzi, doprowadziło do twego końca. - patrzył z pogardą na ciało rudowłosej.
- Kolor twoich włosów przypomina mi o cioci Angelinie, pamiętam jak byłem mały, a ona bawiła się ze mną gdy moi rodzice byli zajęci różnego rodzaju pracami, albo bankietami. - usiadł obok ciała. Zaczął rozmyślać nad przeszłością. Zasadą Ciel'a niegdyś było nie przywiązywanie się do wspomnień z przeszłości. Tyczyło się to tych dobrych jak i złych zdarzeń. Twierdził, że to co było i tak już nie wróci. Raz stracona, rzecz przepada bezpowrotnie. Nieważne jakbyśmy się starali ją odzyskać i tak nam się to nie uda, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi. Tą formułkę wpajał sobie już jako 10-latek. I zawsze żył w przekonaniu, że reguła którą ustalił jest niezmienna. Jednak, gdy stał się demonem zaczął doceniać to, że ma tak naprawdę co wspominać. Docenił to, że urodził się jako człowiek. A nie został stworzony w celu sprowadzania ludzi na złą ścieżkę. Przynajmniej tak postrzegał sens istnienia demonów w świecie realnym. Nigdy nie słyszał, o wspomnieniach Sebastiana. Nie kojarzył przynajmniej by lokaj mówił o jakichkolwiek momentach ze swojego piekielnie długiego życia. Więc Ciel obrał sobie teorie, iż demon był od zawsze demonem. Nie posiadał rodziny, nie miał czegoś takiego jak dzieciństwo, zwięzłej nie miał w sobie ani krztyny człowieczeństwa. Prawda, teoria chłopaka mogła być błędną, ale nawet jeśli od zawsze błędną była... nie miał o tym pojęcia, ponieważ tylko Sebastian mógł potwierdzić lub zaprzeczyć jej autentyczności.
- Kto by się spodziewał, że właśnie tak będzie wyglądało moje życie? Urodziłem się jako najzwyczajniejszy w świecie człowiek, zawsze myślałem, że tak samo jak się urodziłem, tak samo najnormalniej z przyczyn naturalnych umrę. A jednak ktoś zrobił sobie ze mnie nieśmieszny żart i teraz jestem kim jestem. - kiedy skończyły się mu tematy do przemyśleń postanowił zerknąć na zegarek. Widniała godzina 20:55, a dokładnie o 21:00 zaczynał się seans. Wtedy też przypomniał sobie, że umówił się z Kate, która zapewne albo wróciła do domu bo chłopak ją zostawił lub czeka w kolejce z nadzieją, że wróci. Dodatkowo czeka by dać mu wykład o tym jak bezczelnie się zachował. Mimo, że obie opcje były niewygodne, Ciel miał nadzieje, że druga będzie tą właściwą. Dlatego, szybko pozbył się jakichkolwiek dowód swojej zbrodni i w pośpiechu ruszył w stronę kina.
-------------------------------------------------------
Po skończonym seansie odprowadził Kate do domu. W drodze powrotnej nasłuchał się wiele nieprzyjemnych rzeczy na swój temat i na temat swojego sposobu obchodzenia się z dziewczynami, ale wszystko udało mu się załagodzić przeprosinami oraz z pomocą demonicznego uroku. W czasie drogi obiecał dziewczynie w ramach przeprosin udzielać jej odpowiedzi na każdego skierowane do niego pytanie, przez nią oczywiście. Wiedział, że dziewczyna chciała się do niego przez to zbliżyć. Oficjalnie mu to przekazała już jakiś czas temu. Lecz on ignorował to. Niestety nadszedł ten moment, w którym wyszło na jej korzyść. Co prawda pytania były dość banalne. Skierowane niczym do prostego człowieka. Aż Phantomhive dziwił się ich przewidywalnością. Ale jeszcze bardziej zdziwiło go to, że koleżanka nie zapytała kim jest Michaelis, którego imię wykrzyczał tak głośno, że zapewne cała Oxford Street słyszała o istnieniu jakiegoś mężczyzny o imieniu Sebastian. Lecz nie ubolewał z tego powodu, ponieważ gdyby owe pytanie rzeczywiście padło, musiałby dla własnego bezpieczeństwa wpajać dziewczynie kolejne kłamstwo, z którym nie czułby się dobrze.
-------------------------------------------------------
Kiedy odkluczał powoli drzwi mieszkania czuł stopniowe zrelaksowanie, ponieważ doskonale wiedział, że we własnym domu nie musi ukrywać swej prawdziwej natury. Gdy dostał się już do niewielkiej, ale przytulnej rezydencji padł kolanami na białe, kamienne, chłodne płytki będące podłogą.
- N-nareszcie w domu. - wydusił ledwo słyszalnym głosem.
- O witaj paniczu. Jaką herbatę panicz sobie życzy?

Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu. Wydaje mi się, że z każdą kolejną częścią tego opowiadania mój styl pisania poprawia się.. To znaczy MAM NADZIEJĘ, że coraz lepiej wychodzi mi przelewanie myśli na "papier", że tak to ujmę XD

Do końca tego obłąkanego świataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz