Szpital cz 3

1.2K 78 16
                                    

Weszłam do środka i zamknęłam drzwi, rozejrzałam się dookoła i oparłam się o drzwi zakrywając jedną ręką usta zjechałam na podłogę.

Weszłam do środka i zamknęłam drzwi, rozejrzałam się dookoła i oparłam się o drzwi zakrywając jedną ręką usta zjechałam na podłogę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszystko tu była tak jak pamięta ale brakowało tu jego...Brakowało mojego zaginionego błazna...błazna który nazywał mnie swoją kicią. Podniosłam się i otarłam łzy, podeszłam do krzesła i była tam jego wczorajsza bluza. Wzięłam ją i przystawiłam do buzi...wciąż nim pachniała, zamknęłam na chwilę oczy i przypomniał mi się wczorajszy dzień jak rozmawiałam z Alexem na osobności i przypomniało mi się jak wczoraj mnie obejmował i jak nasze czoła były ze sobą złączone i jak sobie dogryzaliśmy. Kiedy tak miałam zamknięte oczy, to miałam jeden przebłysk wczorajszego dnia.

-Mnie nie da się zastąpić i dobrze to wiesz, zwłaszcza w niektórych rzeczach.

-Ciekawe w jakich.

-O w takich.

Wtedy otworzyłam oczy i dotknęłam swoich ust. Zaczyna mi odbijać...Poszłam z jego bluza i usiadłam na łóżku trzymając ją, a z moich oczu poleciała samotna łza.

Poszłam z jego bluza i usiadłam na łóżku trzymając ją, a z moich oczu poleciała samotna łza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czułam się tak wykończona położyłam się na łóżku przytulona do jego bluzy. Próbowałam zasnąć ale nie mogłam i byłam wdzięczna Tracy, że tu nie przyszła, bo słyszałam jak co jakiś czas przechodziła koło tego pokoju ale nie wchodziła do środka. Pozwalałam żeby moje łzy spływały i miałam już wszystkiego dość, bo po moich myślach krążyły same czarne myśli i chciałam jedynie zasnąć żeby o tym zapomnieć chodź na chwilę...Chodź na chwilę nie myśleć, że jest możliwość, że jutro się obudzę, a on...a on może nie żyć. Nie przespałam całej nocy i wstałam z łóżka o dziewiątej rano. Nałożyłam jedną z jego koszulek i bluzę. Tracy jeszcze spała, a ja zostawiłam jej karteczkę, że biorę jej samochód i pojechałam do szpitala. Odwiedziny zaczynały się o dziesiątej jak dobrze pamiętam. Siedziałam przed salą Alexa, bo była u niego lekarz. Okazało się, że to Rose, spojrzała na mnie i usiadła koło mnie. 

-Co prawda odwiedziny zaczynają się później ale pozwolę ci do niego wejść.

-Dziękuję pani.

Weszłam do środka i zobaczyłam, że nic się od wczoraj nie zmieniło. Pani Rose stała koło mnie.

-Czy coś się polepszyło?

-Niestety nie ale sądzę, że to tylko kwestia czasu. 

Złapałam go za rękę i usiadłam.

-Zostawię was. Skończyłam już obchód więc...jak coś, to wołaj.

Skinęłam tylko głową i odwróciłam się w stronę Alexa. Siedziałam tak z nim już drugą godzinę w ciszy z nadzieja, że otworzy oczy ale to się nie stało.

-No dale Alex...proszę cię zrób, to dla mnie i otwórz oczy. Obudź się już proszę cię...potrzebuję cię jak nikogo innego.

  Jak tylko, to powiedziałam maszyna znowu wydała dźwięk którego nie chciałam.  

-O nie, nie, nie. Pani doktor!- podbiegłam do drzwi i je otworzyłam- Pomocy on się zatrzymał.

Wbiegli do niego lekarze, a ja zaraz za nimi płacząc.

-Tom zabierz ją stąd-powiedziała pani Rose.

Upierałam się i patrzyłam jak pani Rose bierze sprzęt do reanimacji.

-Nie, nie...proszę nie zostawiaj mnie.

-Tom wyprowadź ją stąd.

Tom mnie wyprowadził z sali chociaż się upierałam.

-Spokojnie wszystko będzie dobrze.

Tom wrócił na sale, a ja opadłam na stołek i płakałam. Proszę cię nie zostawiaj mnie...nie wasz mi się tego robić Alex.

Rose

-Jeszcze raz ładujcie. Trzy, dwa, jeden.

-Nic pani doktor.

Przyłożyłam ręce do jego klatki piersiowej i zaczęłam masaż serca.

-No dalej nie podawaj się Alex. Dziewczyna na ciebie czeka nie rób jej tego tylko walcz.

Ponownie wzięłam zestaw do reanimacji i powtórzyłam czynność.

-Pani doktor czas minął.-powiedział Tom

-Nie jeszcze nie.-powiedziałam-Minie jak ja powiem.

Tom się odsunął, a ja znowu przyłożyłam moje ręce do jego klatki piersiowej i zaczęłam masaż serca.

-Alex no dawaj...masz dziewczynę która cie kocha i która czeka na ciebie za drzwiami, masz siostrę i przyjaciół. Nie możesz się podać musisz dla nich walczyć. Masz całe życie przed sobą.

Wzięłam zestaw reanimacyjny i przyłożyłam do jego klatki piersiowej po raz ostatni z nadzieja, że wznowi się jego akcja serca.

Wzięłam zestaw reanimacyjny i przyłożyłam do jego klatki piersiowej po raz ostatni z nadzieja, że wznowi się jego akcja serca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hej kochani trochę krótki rozdział ale dzisiaj właśnie taki chciałam i mam nadzieje, że się podobał. Widzimy się niedługo i jak możecie, to skomentujcie mi co sądzicie o rozdziale.

Kochanie będziesz moja.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz