Po pięciu latach poszukiwań Sly'a, cała ekipa się poddała. Nie mieli pojęcia gdzie mógłby być. Każdy przeżył to na swój sposób. Murray znów wrócił do wyścigów. Wkładał w nie tyle serca ile tylko mógł. I stawał się coraz lepszy. Obiecał sobie że zostanie najlepszy. Bentley natomiast z początku nie wiedział co miał ze sobą zrobić. Bez Gangu Coopera, stracił cel. Więc postanowił że tak jak Murray, również znajdzie sobie jakieś źródło zarobków. I tak został profesorem na uniwersytecie. Był najlepszy w swoim fachu. Jednak chyba najgorzej ze wszystkich przeżyła to Carmelita. Sly był dla niej najważniejszą osobą. Żałowała że nie mogła mu powiedzieć co naprawdę do niego czuła zanim ten nie wyparował. Przez jakiś tydzień po "Oficjalnym" zarzuceniu poszukiwań nie wychodziła z domu. Jednak po tym czasie wróciła do pracy. Myślała bowiem, że nie tego chciałby Sly. Nie chciałby aby żyła przeszłością, więc ruszyła naprzód. Niedawno jednak Carmelicie doszło kilka nowych obowiązków, albowiem jej siostra poniosła śmierć w wypadku samochodowym, a pod opiekę pani Inspektor Fox trafiła jej córka, Layla. Layla nie była specjalnie problematyczna dla Carmelity, ale nie była też aniołkiem. Zdarzały się kłótnie i inne tego typu sprawy. A dzisiejszej nocy, Layla planowała coś dużego.
- Tak tak, będę - Powiedziała Layla, rozmawiając przez telefon. - Jasne pamiętam gdzie, nie musisz mi przypominać - Dodała po chwili. - Tak. Do zobaczenia - Rzekła po czym rozłączyła się i odłożyła telefon. Dzisiejsza noc była dla niej jedną z ważniejszych. Jeden z jej przyjaciół miał dziś urodziny i organizował imprezę. Imprezę, której Layla nie mogła przegapić. Wzięła plecak pełen zapasów i wyszła z pokoju. Gdy już jednak była przy drzwiach wejściowych, została zatrzymana przez Carmelitę.
- A ty dokąd się wybierasz. - Zapytała oziębłym głosem.
- A...do kolegi - Odrzekła Layla. Ciotka nie puszczała jej na imprezy, bo nie była jeszcze pełnoletnia, więc Carmelita nie mogła się dowiedzieć o jej prawdziwych zamiarach.
- Tak ? A co będziecie tam robić ? - Zapytała podejrzliwie pani inspektor.
- Uczyć się - Wybrnęła Layla - Mamy niedługo ważny test a on nie rozumie materiału i prosił mnie żebym mu pomogła.
- To pokaż co masz w plecaku -Powiedziała stanowczo Carmelita.
- A...ale to nie jest ważne. - Powiedziała bardzo nerwowo Layla. Jeśli jej ciotka zobaczy zawartość plecaka to wszystko się wyda. Jednak zanim dziewczyna zdążyła zaprotestowaćć, Carmelita wyrwała jej plecak i przejrzała zawartość.- Uczyć się idziesz, tak ? - Rzekła, oddając jej plecak. - Do pokoju. Nie idziesz na żadną imprezę - Dodała stanowczo.
- Ale... - Próbowała powiedzieć Layla
- Natychmiast ! - Krzyknęła Carmelita. Dziewczyna posłusznie poszła do pokoju, rzuciła plecak na podłogę i przez gniew zaczęła rzucać poduszkami w ścianę. Nie mogła się tak łatwo poddać. Jakąś godzinę później Layla usłyszała z dołu wołanie, że jej ciotka jedzie jeszcze na chwilę do pracy bo zapomniała czegoś wziąć. To była dla niej idealna okazja. Gdy tylko Camrelita opuściła dom i zamknęła drzwi na klucz, dziewczyna wzięła plecak, i opuściła dom przez okno, zostawiając sobie w razie czego wejście do domu. Następnie trzymając się zaułków, po pół godziny wędrówki dotarła w końcu na upragnioną imprezę. Gdy dotarła, była pod wrażeniem rozmiaru tego wydarzenia. Ludzi było sporo, wszędzie były kolorowe reflektory i stroboskopy. W ogrodzie znajdował się basen, 3 przenośne lodówki pełne napojów i stół dla DJ-a. Idąc przez tłum, Layla trafiła na swojego przyjaciela.
- Layla. A jednak przyszłaś - Powiedział uradowany przyjaciel.
- O ! Thomas. Twoich urodzin nie mogła bym przegapić - Odrzekła Layla po czym zaśmiała się - Najlepszego, stary.
- Dzięki. Wybacz że pytam ale gdzie prezent ? - Zapytał Thomas, odrobinę nietaktownie.
- Spokojnie. Dostaniesz go potem. Ale na razie BAWMY SIĘ ! - Wrzasnęła dziewczyna po czym zaczęła tańczyć w rytm muzyki. Po około 45 minutach zabawy Layla odeszła na kawałek otwartej przestrzeni i zaczęła przygotowywać "Prezent" który w rzeczywistości był zestawem fajerwerków. Gdy wszystko było przygotowane, wzięła mikrofon od DJ-a aby zwrócić na siebie uwagę wszystkich.
- Słuchajcie, słuchajcie - Rzekła. - Jak wiecie, Thomas ma dzisiaj urodziny. A że znamy się długo, postanowiłam że zrobię coś wyjątkowego na tę okazję. Odwróćcie się teraz do tyłu. - Tłum wykonał polecenie Layli - Tam znajdują się fajerwerki które sama zrobiłam. A teraz...podziwiajcie - Powiedziała po czym odłożyła mikrofon i wyjęła z plecaka niewielki przedmiot, który po chwili rozłożył się w łuk. Następnie wyjęła strzałę i naciągnęła na cięciwę. Layla trenowała łucznictwo od dobrych kilku lat i trzeba przyznać że była w tym naprawdę dobra. Kilka razy wygrała nawet jakieś zawody. Po naciągnięciu strzały wymierzyła w kamień znajdujący się niedaleko lontu fajerwerków. Potem wzięła głęboki wdech i wypuściła strzałę. Trafiła w kamień, co spowodowało że powstały iskry. Jedna z nich zapaliła lont i już po krótkiej chwili fajerwerki poleciały w górę. Po wybuchu na niebie uformował się napis "Najlepszego Thomas. Od Layli". Goście byli zachwyceni. Niektórzy nagrali pokaz a niektórzy klaskali. Layla była z siebie dumna. Chwilę dumy jednak przerwał wibrujący telefon w kieszeni Layli. Dziewczyna przeraziła się gdy zobaczyła że dzwoni jej ciotka. Odebrała i przyłożyła telefon do ucha.
- Hej...po co dzwonisz, ciociu ? - Zapytała, ukrywając stres.
- Nie odbierasz telefonu domowego. Za 10 minut wracam do domu i lepiej żebyś tam była - Odrzekła Carmelita po czym się rozłączyła. Layla spanikowała. Musiała szybko myśleć. Zebrała strzałę, schowała łuk i zamknęła plecak. Gdy biegła do wyjścia, zatrzymał ją Thomas.
- Już idziesz, Layla ? - Zapytał nie co rozczarowany.
- Wybacz...muszę. Ciotka wraca do domu i będę miała kłopoty jak nie wrócę przed nią. Obiecuję że jakoś ci to wynagrodzę. Ok ? - Rzuciła w pośpiechu. Nie mogła zmarnować ani sekundy.
- Dobra. No to życzę szczęścia. - Odpowiedział dziewczynie Thomas. Następnie Layla wybiegła przez drzwi i zaczęła biec w stronę domu na złamanie karku. Gdy dotarła, weszła przez okno do swojego pokoju, rzuciła plecak na podłogę, wbiegła do głównego pokoju i skoczyła na kanapę po czym włączyła telewizor aby sprawić wrażenie jakby cały czas była w domu. Dosłownie dwie sekundy później Carmelita weszła do domu, wściekła.
- A więc jednak byłaś na tej imprezie, tak ? - Krzyknęła kobieta, widocznie zdenerwowana.
- Ale o czym ty mówisz ciociu ? Cały czas byłam w domu.
- To jak wytłumaczysz to ? - Odrzekła Carmelita po czym włączyła telefon i znalazła w internecie wideo z imprezy jak Layla odpalała fajerwerki. Następnie miejsce miała długa i męcząca konwersacja o tym jak to dziewczyna zawiodła zaufanie swojej ciotki. Na koniec konwersacji Carmelita powiedziała do Layli.
- Za karę jutro posprzątasz mieszkanie mojego znajomego. A jest ono spore więc taka kara chyba wystarczy.
- Ale...ale... - Layla chciała zaprotestować ale Kobieta jej przerwała.
- Żadnych "ale". Już dość dziś usłyszałam. A teraz do pokoju. - Powiedziała Carmelita. Layla nie widziała innego wyjścia jak się posłuchać, więc posłusznie udała się do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Pół godziny patrzenia się w sufit zmęczyło Laylę do tego stopnia że zasnęła w nadziei że jutrzejszy dzień będzie lepszy.
CZYTASZ
Sly Cooper - Ścieżki złodziei. : Prolog - Prawda po latach.
FanfictionOto jest moja pierwsza kontynuacja, jak widać, kontynuacja serii Sly Cooper, której czwarta część zakończyła się niemiłosiernym Cliffhangerem. Ale nie martwcie się. Albowiem doGRYwacz przybywa na ratunek. Ostrzegam iż mogą tu wystąpić spore spoilery...