★ Rozdział 4

596 48 3
                                    

  ★ - rozdziały będące retrospekcjami  


- Jess za ile będziesz? - Zapytałam kiedy przyjaciółka odebrała. 

- Przepraszam kochana zatrzymali mnie w pracy i nie zdążę na kolacje. Spotkamy się w domu dobrze? - Zapytała.

- Przynieść ci coś na wynos czy zjesz w pracy. 

- W pracy. - Odparła szybko. - Pamiętasz gdzie są klucze?

- A jak mogłabym zapomnieć? - Zapytałam a ona zaśmiała się.

- Przepraszam. Odrobimy to jutro. 

- Nie ma sprawy. - Powiedziałam i rozłączyłam się. 

Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam zapłacić za napój. Po uregulowaniu rachunku ruszyłam w stronę wyjścia oczywiście jak to w damskiej torebce szukając telefonu. 

- Katherine? - Usłyszałam czyjś głos - znajomy głos - i spojrzałam w stronę drzwi. 

Nie odpowiedziałam tylko ruszyłam na zewnątrz nie patrząc w stronę, z której dochodził. 

- Zatrzymaj się w tej chwili albo zadzwonię na policje. - Powiedziała druga kiedy już byłam na dworze. 

- I co im wtedy powiesz?! - Warknęłam. - Że spotkałaś morderczynie wychodzącą z restauracji czy może ducha? - Zapytałam a druga z nich zaniosła się płaczem. 

- Zach weźcie dzieci i wróćcie do nas do domu. W tej chwili. - Powiedziała wściekła Amy a ja szybko się odwróciłam i zlustrowałam ją wzrokiem. 

- Nie psujcie sobie wieczoru ja i tak już muszę iść. 

- Nigdzie nie idziesz. - Warknęła dziewczyna. 

- A co masz ochotę na powtórkę w z porwania?! - Zapytałam a ona aż zesztywniała. - Pamiętaj takie osoby jak ja zawsze ściągają niebezpieczeństwo na takie jak wy. - Mruknęłam a zapłakana Eta podbiegła do mnie i przytuliła. 

- Zostaw ją! - Krzyknęła Amy. 

- Słyszysz przyjaciółkę. Zostaw mnie. - Powiedziałam stanowczo a ona mocniej mnie przytuliła.

- Dopóki nie dowiem się prawdy to tego nie zrobię. 

- Przecież znacie prawdę. Zabiłam swoich rodziców, później stałam się morderczynią a na końcu zabił mnie Hubert. - Powiedziałam. - To przecież prawda, w którą tak bardzo chciałyście wierzyć. - Zaśmiałam się. - Prawda, w którą wszyscy uwierzyli. - Dodałam po chwili. - A teraz powiedz mi droga przyjaciółko dlaczego nie pozwolisz mi po prostu stąd odejść? - Zapytałam a ona prychnęła. 

- Nie przyjaźnimy się. 

- No tak bo przecież, poświęcenie się dla was to było za mało. - Mruknęłam. 

- Przestańcie obie! - Krzyknęła w końcu Eta, która mnie puściła. 

- Dlaczego? - Zapytałam. - Nie chcesz posłuchać jaka jest prawda i kim się stałam? 

- Wiemy kim się stałaś. - Odparła Amy. 

- To w takim razie wiesz, że w przeciągu trzech sekund byłabym w stanie zabić Etę, prawda? - Zapytałam a Amy zrobiła coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. 

- Spróbuj a zastrzelę cię. - Krzyknęła i wycelowała we mnie. 

- Odłóż tą zabawkę bo jeszcze ci się krzywda stanie. - Zaśmiałam się. - Nic o mnie nie wiecie choć tak wam się wydaje. Śmiało Amy strzelaj. Przecież dokładnie na to według ciebie zasłużyłam. - Powiedziałam a ona zawahała się. - Tak właśnie myślałam. - Mruknęłam i odwróciłam się. 

JeźdźcyWhere stories live. Discover now