Ten rozdział dedykuję Czarnej- KOTCE oraz AsiKocielniak że względu na to, że są i wiem że czytają od początku:-) innym także życzę dużo pomysłów na kolejne cuda:-)) XDDdddddd
" Marinette"
Odkąd wyszliśmy z zamku ta su** ciągle mnie denerwuje.!!! Co chwila słyszę: " Sługo jest mi za gorąco", albo " Jestem zmęczona! Chcę się zatrzymać!!", lub też " Poskarżę się królowej za takie traktowanie".Co prawda z jednej strony mnie to śmieszyło, ale z drugiej przy każdym jej jęczeniu coraz bardziej denerwowało. To że jest księżniczką, nie znaczy że może mną pomiatać?!!!
Teraz to ja tu rozdaję karty! Ona jest teraz na mojej łasce! Z tą myślą uśmiechnęłam się.- Co cię tak śmieszy?- zapytała, no dobra. W jej przypadku nie lubię kłamać.
- Twoje jęczenie o postój.- niech nie robi jaj! Ztąd widać jeszcze zamek!
- Jestem zmęczona! Chcę postoju! Rozkazuję ci! - Hahahhahahhah żart!!!!!!
- Nie możesz mi rozkazać, bo ja tu teraz dowodzę, i ode mnie zależy twoje życie. Na tej wyprawie możesz być księżniczką dla siebie. I nie robimy postoju bo JA TAK POWIEDZIAŁAM!!!!!!- krzyknęłam, a później szepnęłam przybliżając się do jej twarzy- Zrozumiałaś mnie? Czy mam Ci to narysować przed twarzą?- A ona naburmuszona zaczęła mamrotać pod nosem. Ech, dziecko totalne! A, no wracając sobie do tematu! Nie możemy przejść przez rozpadlinę, nie myśląc o zagrożeniu. Szczególnie że nadal mają mnie za dobry obiekt do polowań. Muszę znaleźć jakąś kryjówkę, nie narażając tej wiedźmy. Tylko jak to zrobić? Z nią jest jak z nastolatkiem, na zewnątrz jest niby jak bohater z manakry( to taka kreskówka), a w środku leje się ze strachu jak dziecko. I ona ma niby 29 wieków????( to jak lata). A to o nią chodzi. Bo właśnie zbliżaliśmy się do rozpadliny Krasny. Podobno kiedyś ścigana kobieta dotarła, aż tutaj. Była w nadziei. Ścigana była za to, że była podobna do mnie. Inna od reszty. Stała ona na skraju przepaści, i kiedy miała skoczyć,przez jej brzuch przebiło się ostrze miecza jednego z wyżutków. Ona zrozpaczona przysięgła zemstę spadając.. Niektórzy wierzą w to, że jęki zrozpaczonej matki nawiedzają te skały, a ci którzy je słyszą niosą ze sobą śmierć. Nieszczególnie w to wierzyłam. Chyba nawet wcale. Weszliśmy w przesmyk szukając jakieś jaskini, aby zanocować. Nagle krzaki przed nami zaczęły się ruszać..... Machnięciem ręki kazałam jej uklęknąc, ale ona swoje!
- Ja nie klękam przed nikim!- krzyknęła- No, chyba ją zamorduję!!! Złapałem ją za te nitki na dopiero, i powalił na ziemię. W tym samym czasie usłyszeliśmy kroki, które zbliżała się coraz bliżej. Palcem na ustach pokazałam jej że ma być cicho, przy okazji powoli zakładałem strzałe na łuk, a po chwili go naciągałam. Było coraz bliżej....i bliżej....i bliżej...aż w końcu..........
.......wylazł z krzaków królik. Odetchnęłam z ulgą i widzę, że księżniczka tak samo. Miałam powiedzieć jej, że ruszamy, ale jakieś cielsko się na mnie żuciło!!! No jasne!!!! Pies tropiący!! Jeśli, nie zabije go w przeciągu pięciu minut, to zabójca będzie wiedział gdzie jestem. Gestem ręki, nakazałam Lili się schować. Wtem, on się na mnie żucił, i podrapał mi ramię!! Aghrrrrrr!!!!! Jak boli!!!!! Nie wieżę, że muszę to znosić!!!
- No chodż tu skur****u!!!!! To nie zaboli!!- trzymałam za plecami strzałę gotowa do zadźgania go. On się na mnie porwał. I o to mi chodziło. Skoczył na mnie na rozwiniętych łapach iiiiiiiiiii..jeszcze trochę.......rozpłatałam mu brzuch!!
Zaczęłam się rozglądać za dziewczyną, nie zwracając uwagi na krwawiące ramię. Ona stała za mną z otwartą buzią. Nie zwracając, na to uwagi powiedziałam.- Trzeba znaleźć jaskinię.
- Ja już znalazłam. O tam!- wskazała palcem. No nieźle idealne miejsce na schronienie. Na najwyższej skalę ogrodzone czubkami drzew. Zaczęliśmy się wspinać, trochę jej pomagała. Tak, dla jasności, trochę znaczy cały czas. Aż, w końcu znaleźliśmy się na górze. Ona zaczęła jeść prowiant, pewnie coś wykwintnego! O boziu! Nie rozumiem jej. Moje myśli przerwał ból piekący na ramieniu. Auć, ciągle boli!!! Urwałam materiał i zawiązałam zaciskając, aby rana nie krwawiła.
Patrzyłam na deszcze i myślałam. Co będzie jak dotrzemy do niego? Czy on nam uwierzy? Nie wiem, ale mam nadzieję, że jest na to gotowy. Na to co będzie, i co ma nadejść.............
CZYTASZ
Wojowniczka i wybraniec.( Adrienette science fiction)
Science FictionTo moje pierwsze opowiadanie, więc bardzo proszę o zrozumienie. Miłego czytania prologu... Od dawien dawna na całym świecie istniała Legenda światów. Mówiła o dwójce wybranych kobiecie i mężczyźnie, przeznaczonych sobie nawzajem. Mieli oni wypełnić...