Rozdział14: Spacer

36 5 0
                                    

~Julia~
Wzięłam płaszcz i udaliśmy się na spacer. Była już prawie noc. Szliśmy powoli obok siebie lecz nie trzymaliśmy się za ręce. Nasze buty rytmicznie uderzały o beton. Surowy wygląd miasta, a raczej miasteczka mi się bardzo podobał. Moje problemy były daleko. Nie czułam się więziona ani wyśmiewana tak jak w szkole. Czułam się inna, czysta, to tylko przeszłość. Patrzyłam na zachmurzone niebo i czułam szczęście z powodu pustki. Nagle moją uwagę przykuł chłopak. Obserwowałam jego profil i się zastanawiałam. To nie jest możliwe aby się w kimś zakochać odrazu. Za to bardzo prawdopodobnym jest poczuć odpowiedzialność za swoje czyny. Chciał mi pomóc i uciekł to musi się mną zajmować do końca tej specyficznej wycieczki. Nie miałam do niego żalu czy urazy że chyba nic do mnie nie czuje. Dobrze mi było z tym iż od dawna ktoś okazał wobec mnie opiekuńczość. To coś czułam jedynie raz w życiu, kiedy babcia przyjechała na ferie. To było szmat czasu temu. Albo Luk mnie kochał bo był jakimś psychopatą i każda dziewczyna była jego wielką miłością. Eee... Chyba nie. Moje rozmyślania przerwał głos chłopaka.
-Mam coś na twarzy bo przypatrujesz się mi z zniesmaczono-zdziwioną miną od jakiś 5 minut-zaśmiał się
-Aaa. Przepraszam zamyśliłam się-odburknęłam speszona trochę się czerwieniąc.
-Powiesz mi co myślałaś?-spytał prosząc.
-Tak w skrócie: To że fajnie by było mieć brata takiego jak ty-uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego w górę. Po części kłamałam bo ominęłam to o miłości i psychopacie ale tak naprawdę to było szczere. Gdyby Luk był moim bratem byłabym szczęśliwsza a na świecie było by mniej zła.
-Ok. Mogę być twoim bratem-zaśmiał się ukazując dołeczki.
-To wspaniale-przytuliłam go na kilka sekund a później podążaliśmy dalej. Nastała cisza. Ja obserwowałam kamyk który był wciąż kopany przez chłopaka. Coś mokrego skapnęło mi na kark. Spojrzałam w górę. Kropla deszczu spadła na moje czoło. Potem kolejna i kolejna. Cały chodnik zaczął zapełniać się od mokrych śladów.
-Pośpieszmy się bo zmokniemy-powiedział brązowowłosy.
-Tutaj jest tak ładnie-stwierdziłam pacząc na drewniany domek z zapalonymi światłami w oknach.
-Jako twój brat nalegam-powiedział błagalnym głosem. Zaśmiałam się lekko i zaczęliśmy pospiesznie iść w stronę domu. 

-No ile można-poskarżył się Luk kiedy wskoczyłam w kolejną już kałużę. Nie przestawało padać. Byliśmy cali mokrzy. O ile mi to nie przeszkadzało a nawet mnie cieszyło to chłopak był stale naburmuszony. Starał się uchronić przed wodą zarzucając na siebie polar niczym pelerynę. Nie za bardzo skutkowało. Zachowywałam się jak dziecko. Wskakiwałam w każdą kałużę. Ja byłam wiecznym dzieckiem. Kochałam deszcz, kałuże, parasole i tego typu rzeczy.
-Julia proszę, przeziębisz się-nalegał abym zrezygnowała z frajdy
-Mówisz jakbyś był moim bra... Opss. Zapomniałam-zaśmiałam się nerwowo i dołączyłam do niego maszerując po krawężniku oraz rozkładając ręce w celu utrzymania równowagi.
-W szkole ktoś z tobą wytrzymuje?-spytał po czym ugryzł się w język.
-Nie nikt, ale nawet gdy w szkole jestem taka jak wszystkie inne dziewczyny i tak nikt nie daje rady-powiedziałam z nutą smutku w głosie.
-Wiesz co nawet jesteś urocza-posłał mi uśmiech.
-Tak?-zapytałam niedowierzając
-Oczywiście siostrzyczko-przytakną i lekko popchną mnie tak że strącił mnie z krawężnika
-Ej przez ciebie spadłam-fuknęłam i tupnęłam nogą. Zabolała mnie kostka. On to zauważył.
-Chyba cię poniosę-oznajmił przykucając-Wskakuj na swojego rumaka-zażartował, a gdy wskoczyłam mu na plecy podrzucił mnie troszkę abym nie spadła
-Fuj jesteś strasznie mokry-poskarżyłam się z obrzydzeniem
-Co ty nie powiesz?-spytał sarkastycznie-ale nie ja mam błoto na jeansach.
-Nie znasz się na zabawie-prychnęłam
-Ach tak, zafundować ci najbardziej zabawną jazdę życia?-zaczął przechwalanki.
-Ta. Z tobą no proszę. Nie ośmieszaj się-kpiłam. Nie wierzyłam w jego zabawność.
-To zobaczymy -powiedział dość pewnie.

Gdy byliśmy pod domem ja nadal siedziałam na moim wierzchowcu. Otworzył drzwi i ściągnął sobie buty a później mi. Kurczowo trzymałam się udami jego bioder natomiast rękami szyi.
-Złaź!-krzykną ze śmiechem
-Nie ma mowy-protestowałam. Bezsilnie wdrapał się po schodach na górę do mojego pokoju.
-Złaź mówię!-mówił z coraz większym rozbawieniem-A jak cię połaskoczę?-podszedł do łóżka i zaczął dźgać mnie palcami po żebrach. Śmiejąc się głośno zsunęłam się jak małpka na jego brzuch.
-No chyba jaja sobie robisz!-próbował mnie strzepnąć z siebie. W końcu odpuściłam i ułożyłam się na plecach na łóżku. Patrzył na mnie chwilę. Ja się uśmiechnęłam i podciągnęłam na rękach siadając.
-Idę się myć-powiedziałam po czym skierowałam się po jakieś czyste rzeczy do szafki, która stała na przeciw lustra.
-Jak może nie być ci tej wody dość dzisiaj? Ja się nie ukąpie przez rok-zarzekał się żartobliwie.
-Fuj, w takim razie pakuje walizki. Nie chcę brata śmierdziela-znalazłszy ciuchy pokuśtykałam z bolącą kostką do łazienki.
To był najlepszy wieczór życia-pomyślałam.
Wstąpiłam pod gorący prysznic. Woda zdawała się być wrzątkiem ale cóż się dziwić byłam przemarznięta. Pospiesznie zrezygnowałam z dalszej kąpieli. Usłyszałam nagłe pukanie do drzwi. Aż podskoczyłam
-Długo jeszcze?-zapytał znudzonym głosem
-Auć-chwyciłam się za bolącą kostkę. Jak podskoczyłam musiałam ją bardziej uszkodzić
-Mam wejść?-zapytał przejęty
-Nie, nic mi nie jest błagam nie wchodź-prosiłam gdyż jeszcze się nie ubrałam a moja noga nadal mi na to nie pozwoliła. Opatuliłam się ręcznikiem.
-Jestem twoim bratem. Więc chyba mogę wejść-namawiał
-Od kilku godzin. Nie myśl że możesz za wiele. Widziałeś kiedyś starsze rodzeństwo kąpiące się razem?-spytałam
-No nie, ale szkoda-teatralnie westchną-To szybko ubieraj się to zrobimy coś z tą nogą.
-Ok-sięgnęłam ręką na półkę i próbowałam się zaprzeć na niej aby wstać na jednej nodze. Po kilku próbach się udało. Wciągnęłam na siebie krótkie spodenki i bluzkę pewnie Luka bo wisiała na grzejniku.
-Możesz wejść-zawołałam. Chłopak uchylił drzwi.
-Ja tyle czekałem bo ty się stroiłaś?-zapytał z żalem
-Nie stroiłam się tylko nie mogłam się podnieść. Po drugie powinieneś być szczęśliwy bo to dla ciebie jesteś jedynym mężczyzną w tym domu.
-Jestem zaszczycony ale moja koszulka?
-Dziewczyny często ubierają rzeczy swoich braci-odpowiedziałam
-Wyglądasz w niej super, ale bez niej pewnie jeszcze lepiej-uśmiechną się a ja wręcz przeciwnie, zawstydziłam się.
-Skończ i poprostu pomóż mi dojść do pokoju. Przez noc mi przejdzie.
-Ok-powiedział podnosząc mnie w stylu panny młodej
-Nie aż tak pomóż-uśmiechnęłam się.
-No dobra nie gadaj tyle idziemy spać-położył mnie na łożku przykrył i odszedł w swoją stronę. Sen przyszedł szybko, bo byłam strasznie zmęczona.

Dzięki za przeczytanie ❤️❤️❤️❤️

To Tylko PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz