3; KAWY?

128 24 17
                                    

Budzi mnie głośna melodia budzika równo o 8. Wyłączam budzik w telefonie i czołgam się z łóżka, dwie godziny snu to zdecydowanie za mało, ledwo co żyję. Kate śpi jak zabita, nawet nie drgnęła jak mój budzik, zaczął dzwonić. Wstaję nieprzytomna, biorę rzeczy z szafy i idę się umyć. Na szczęście łazienkę każdy ma swoją w pokoju, dzięki temu nie ma żadnych kolejek i nie muszę czekać długo. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic.
Woda po mnie spływała pomału, przynajmniej wybudzę się chociaż trochę, umyłam się swoim ulubionym żelem do ciała o zapachu truskawek i mango. Wyszłam spod prysznica, wytarłam się różowym ręcznikiem i owinęłam się nim. Odkręciłam pastę do zębów, wyciągnęłam szczoteczkę z szafki i zaczęłam szorować zęby następnie wypłukałam buzię w małej umywalce. Włożyłam na siebie dzisiaj dżinsy opinające moje nogi, koszulę pudrową a buty vansy czarne. Zrobiłam lekki makijaż i pokręciłam końcówki moich długich włosów. W międzyczasie próbowałam obudzić Kate, ale ona za każdym razem coś tylko mamrotała niezrozumiałego.
-Kate wstawaj ! Zawieź mnie, chociaż na uczelnie. -powiedziałam zdesperowana.
-Dziś nie idę mam kaca. Weź mój samochód, kluczki masz w torebce tej czarnej. -powiedziała zaspanym głosem, a ja skierowałam się do jej torebki, biorąc kluczyki od jej samochodu. - Volkswagen tiguan szary jak coś -dodała.
Podziękowałam jej, ale już tylko usłyszałam jakieś bełkotanie, chyba mówiła po francusku. Wzięłam swoją średnich rozmiarów torebkę i wyszłam na parking akademicki w poszukiwaniu jej samochodu. Rozglądałam się po całym parkingu, szukając jej samochodu. Nic z tego nawet nie wiem, gdzie zaparkowała. Postanowiłam, że będę naciskała w każdą stronę guzik od pilota, może wtedy usłyszę otwierający się samochód. Wyglądało to pewnie zabawnie, jak machałam pilotem w tę i z powrotem.
-Hej Maya. -usłyszałam z tyłu głos Paula. O nie tylko nie on. Zaczęłam iść szybciej, ale on mnie dogonił. -Słuchaj, przepraszam za wczoraj. Za mocno się upiłem. -spojrzałam na niego obojętnie. Złość mi już przeszła no i szczerze mówiąc, to też była moja wina, bo to ja nie zauważyłam tego gliniarza.
-Okej. -wzrokiem goniłam gdzieś w samochodach, a ręką przycisnęłam pilota i jak na zawołanie zamek się otworzył prawie tuż obok mnie. Całe szczęście. -Muszę iść. Cześć. -poszłam szybko do szarego Volkswagena Kate.

***
Zaparkowałam dużego Volkswagena Kate prawie na samym końcu uczelni, ponieważ z przodu nie było już miejsc wolnych. Zamknęłam samochód i ruszyłam na pierwszy wykład. Jeśli chodzi o kierunek, jaki wybrałam, to jest to musical i choreografia, czyli wokal i aktorstwo. Nie wiem, co będę chciała robić po ukończeniu studiów. Mam jeszcze niezły dylemat. Nie mogę się doczekać pierwszego musicalu, w którym zagram. Weszłam do sali i zajęłam miejsce w 4 rzędzie od góry, akurat było wolne miejsce. Przecisnęłam się obok studentów siedzących już na swoich miejscach i zajęłam swoje wypatrzone miejsce. Rozsiadłam się wygodnie a z torebki wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Z nudów rysowałam coś na kartce, czekając, aż przyjdzie profesor. Z sali usłyszałam ciche wzdychanie dziewcząt, a po chwili poczułam, że ktoś siada na wole miejsce z mojej lewej.
-Hej. -Powiedział radośnie Paul. O nie. Znowu on.
-Hej. -powiedziałam ze zrezygnowaniem w głosie i dalej zaczęłam coś bazgrolić z myślą o tym, że już nic więcej do mnie nie będzie gadał. Nie dość, że mnie wkurzał, gdzie popadnie to teraz siedzi obok mnie. To, że mu wybaczyłam, nie oznacza, że teraz ma za mną łazić jak psi dupa. Gdzie ja byłam tam i on. Czy to niedziwne?

-Dzisiaj będzie niezła impreza u bractwa, musisz tam być. -powiedział podekscytowany.

-Nie, dzięki. Nie pamiętasz, co się wydarzyło ostatnim razem. -powiedziałam z irytacją.

-A daj spokój. Po prostu nie wpadaj więcej w taką agresję i nie atakuj ludzi bez powodu.

-Bez powodu? Nie zapominaj, że to była twoja wina i to przez ciebie siedziałam całą noc na komisariacie. -powiedziałam ze wściekłością.

Wzięłam swoją torebkę, żeby usiąść o jedno miejsce dalej od Paula. -wiesz co, jesteś nienormalny, daj mi spokój i nie gadaj do mnie.
Usiadłam na miejsce obok, nawet nie odwracając się i sprawdzając, czy ktoś tam siedzi, gdy uświadomiłam sobie, że siedzę na czyjś kolanach, szybko odskoczyłam, spadając na podłogę.

-Przepraszam, nie zauważyłam Cię. -to był ten chłopak, który mnie podwiózł do akademika z komisariatu. Wstał i wyciągnął do mnie rękę, pomagając mi wstać.

-Nie ma problemu, May. -powiedział, przeczesując palcami włosy. Skąd znał moje imię? - co za zbieg okoliczności ostatni raz się widzieliśmy z jakieś niecałe trzy godziny temu. -powiedział zbyt głośno, bo poczułam, że każdy teraz zżera mnie wzrokiem.
Szczególnie dziewczyny gapią się na mnie, jakby chciały mnie pożreć a ja wiedziałam, czego jest to przyczyną. Właśnie miałam przed sobą chyba najprzystojniejszego chłopaka, jakiego kiedykolwiek widziałam i powiedział, że się widzieliśmy jakieś 3 godziny temu. Pewnie te wszystkie laski gapiące się teraz w naszą stronę źle pomyślały i nie wiadomo co zboczonego sobie w tej chwili wyobrażają. Odchrząknęłam i powiedziałam:

-Tak. -usiadłam skulona na swoim siedzeniu koło Paula. On miał otwartą gębę i gapił się na mnie, na co ja uśmiechnęłam się sarkastycznie i spuściłam głowę na dół. Mój brak snu dawał w znaki i już prawie spałam na wykładzie dwu godzinnym.
Po sali rozległy się głośne rozmowy a ja się ocknęłam. Obok nie było już Paula ani tamtego chłopaka więc wstałam, wzięłam torbę i ruszyłam do szafki. W szafce zostawiłam prawie wszystkie książki.

-Kawy? - odwróciłam się na znajomy już mi głos. Wysunął do mnie rękę, w której trzymał kawę. Wzięłam od niego kawę i odetchnęłam z ulgą na jej widok. -Boże, dziękuję, właśnie tego mi było dziś trzeba. Kompletnie nie wiedziałam, gdzie są sklepy. -fakt wczoraj mi pokazywała je Kate, ale mam słabą orientację w terenie następnym razem może powinnam użyć GPS-u.

-Też tam myślałem. Odpłynęłaś na wykładzie, zanim profesor zaczął się rozkręcać.

-To prawda. -przyznałam mu rację.

-Sam dzisiaj ledwo co żyję. -uśmiechnął się znacząco.

-A tak w ogóle to jestem Maya. -powiedziałam szybko speszona, przypominając sobie, na jaką idiotkę wyszłam dziś w nocy.

-Logan. -powiedział, uśmiechając się. -Logan Howard kochanie.

______________
Hejka!😊
Fajnie by było jakbyś pozostawił po sobie slad i dał gwiazdkę lub skomentował co o tym sądzisz. Bardzo by mi było miło 😘
Rozdziały będę dodawała co tydzień a jeśli będzie więcej wolnego to 2 może 3 razy w tyg.
🌟🌟🌟

To Dopiero Początek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz