Rozdział 11

634 53 23
                                    

~ Kto by pomyślał? ~

*   *   *

Mimo, że nie odpowiedziałem na pytanie ten ktoś wszedł i usiadł na skraju mojego łóżka. Mówię ktoś ponieważ z początku nie wiedziałem kto to był. Nie był to kobiecy głos więc nie była to mama. Usłyszałem męski głos, ale do taty również on nie należał. A więc kto do mnie przyszedł?

-Nico... - odezwał się niepewnie. 

Teraz już wiedziałem kto to jest. Byłem pewny, że to on. Tylko jedna osoba potrafi wymówić moje imię tak, że moje serce jak na zawołanie bije szybciej. 

Spojrzałem na postać, która właśnie mnie zawołała i ujrzałem niebieskookiego blondyna. Tak, to właśnie Willa spodziewałem się ujrzeć. Jednak nie byłem pewny czy cieszę się z powodu jego wizyty.

-Nico - powtórzył. - Co ty wyprawiasz?

Trochę mnie zaskoczyło to pytanie. 

-Jak co wyprawiam?

-Od wczoraj do nikogo się nie odzywasz, nic nie jesz, nie wychodzisz z pokoju i gapisz się bez przerwy w przestrzeń.

Wyrzucił niemal na jednym oddechu, a po chwili jeszcze dodał:

-I z tego co widzę płaczesz bez przerwy, bo masz zapuchnięte i czerwone oczy.

Dlaczego mi to wypomina? Nie wie, że to boli? A może nie wie dlaczego ronię łzy?

-Wczoraj usłyszałem, że moi biologiczni rodzice i starsza siostra zginęli w wypadku, a ja z tego jako jedyny wyszedłem cało - niemal wykrzyczałem mu to w twarz. - Uważasz, że to nie jest wystarczający powód do płaczu?

Chyba go zatkało i to chyba nawet bardziej niż trochę. Patrzył mi prosto w oczy i miałem wrażenie, że myśli nad tym jak mi dopiec, upokorzyć. Jednak jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie, oddech zwolnił. Zamknął na chwilkę oczy po czym otworzył je i powiedział.

-Nico, nie przyszedłem się tutaj kłócić. Chcę ci pomóc. Mama mi o wszystkim opowiedziała, potem zadzwoniła do cioci i spytała się jak poszło z mówieniem ci prawdy. Jak widać nie najlepiej, więc po szczerej rozmowie z rodzicami postanowiłem przyjechać i z tobą pogadać.

-Ale dlaczego? - spytałem zdziwiony.

-Dlaczego CO? - podkreślił ostatnie słowo jakby nie było to oczywiste.

-Czemu chcesz ze mną rozmawiać?

Ciekawiło mnie po co chce ze mną gadać. Przecież nigdy wcześniej nie mieliśmy za specjalnie dobrych kontaktów. Oczywiście wiem, że Will ma dobre serce i w ogóle, ale czy tylko to stało za  sprawą chęci rozmowy ze mną? A może kryje się za tym coś więcej? 

Dobra Nico nie spekuluj, bo ci to na złe może wyjść. O nie! Zaczynam mówić do siebie w trzeciej osobie. Czy ze mną jest już aż tak źle? Może dobrze, że Will chce mi pomóc.

-Bo się o ciebie najzwyczajniej w świecie martwię i... - zamilkł. Widać było, że chce powiedzieć coś jeszcze ale wycofał się. 

Trochę zawiodła mnie ta odpowiedź, w sumie to nie wiem na co konkretnie liczyłem, ale na... na coś więcej, na coś głębszego, jakiś większy powód.

-Dobra Nico, tylko teraz tak szczerze, co cię gryzie i co zamierzasz z tym zrobić?

Hmmm... dobre pytanie Will. Co mnie gryzie? Może zabrzmi to śmiesznie, ale w pewien sposób ty mnie gryziesz. Ciągle mam wrażenie, że dajesz mi jakiś znaki, że mnie lubisz, że dobrze się przy mnie czujesz. Mam wrażenie, że widzisz jak się przy tobie stresuję, jak pocą mi się dłonie, oddech przyśpiesza i czasem nawet mam wrażenie, że chciałbyś to jakoś skomentować, ośmielić mnie, ale potem sobie przypominam, że ty nie jesteś taki sam, jak ja. Oczywiście ci tego nie powiem, ponieważ nie chcę się przed tobą skompromitować, nie chcę mieć kolejnej rzeczy do zamartwiania się.

Przed prawdą nie uciekniesz |Solangelo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz