➰Josh's perspective ➰
Po rozstaniu z Sophie wróciłem do parku i usiadłem na ławce. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do mojego przyjaciela. Przyłożyłem urządzenie do ucha i nasłuchiwałem. Po czwartym sygnale Tyler odebrał.
- Co tam stary? Biec do apteki po tabletki "po"?
- Ale ty zabawny, no na prawdę uśmiałem się.
- Oj, czyżby coś poszło, nie po twojej myśli?
- Nie, w sumie to dzwonie w innej sprawie.
- No to dawaj.
- Co sądzisz o tym, żebym ufarbował się na żółto? - w słuchawce nastała długa cisza. - jesteś tam?
- Tak, tak tylko wyobrażałem sobie ciebie w żółtych włosach.
- I...?
- Stary zrób to. Zaraz zadzwonię do jakiegoś dobrego fryzjera w mieście i jeszcze dzisiaj będziesz mieć te swoje żółte włosy.
- To ja czekam. - po tych słowach się rozłączyłem i kliknąłem ikonę Twittera.
Włączyłem możliwość napisania posta. Jedyne co się w nim znajdowało to emotikona słońca. Opublikowałam i zablokowałem ekran. Uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem głowę o oparcie. Przymknąłem oczy jednak nie potrwało to długo.
- Josh? Josh Dun? Jeju, jestem twoją wielką fanką! - otworzyłem leniwie oczy i spojrzałem na rudowłosą dziewczynę,która mogła być mniej więcej w moim wieku. Trzeba było przyznać, że jest ładna. Podniosłem się i spojrzałem na nią z góry. Była niziutka ale nie przeszkadzało mi to.
- Miło mi w takim razie, jestem zaszczycony tym ,że mogę być twoim idolem. - zaśmiałem się lekko, a dziewczyna zarumieniła przez co jej piegi na nosie były bardziej widoczne. -masz coś do pisania? Dam ci może autograf jeśli chcesz.
- Byłabym ci strasznie wdzięczna. Poczekaj pewnie zaraz coś znajdę w torbie.
- Kobiety zawsze mają wszystko w swoich torebkach. Nie obrażają cię, oczywiście. Kurde facetom też coś takiego by się przydało. Noszenie wszystkiego po kieszeniach nie zawsze jest wygodne. - zaśmiałem się a dziewczyna mi zawtórowała.
- W sumie to masz rację.
- Gdzie moje dobre maniery? Jestem Josh a ty? -podałem rękę na przywitanie.
- Jestem Debby - delikatnie uścisnęła moją dłoń. - o zobacz znalazłam.
Podała mi notes z długopisem. Otworzyłem go na przypadkowej stronie, wpisałem się szybko i oddałem Debby jej własność.
- Przeczytaj na głos gdybyś mogła.
- No okej, "Chcesz wyskoczyć gdzieś na kawę albo coś w tym stylu? Josh Dun"- przeczytała śmiejąc się.
- I co o tym sądzisz?
- Hm... Takiej gwieździe nie wypada odmówić.
- W takim razie zbieramy się?
- Jasne. - jej uśmiech był zaraźliwy.➰ ➰ ➰
Siedzieliśmy już w jednej z pobliskich kawiarni i czekaliśmy na kawę.
- Muszę ci coś powiedzieć. Jednak nie możesz się obrazić - dziewczyna przygryzła wargę.
- Wątpię, żebyś czymś zdołała mnie obrazić - uniosłem kącik ust w lekkim uśmiechu.
- Zobaczymy... A więc jeśli mam być szczera to nie jestem twoją fanką. -,zaśmiała się cicho a ja nie chcąc jej przerywać milczałem. - widziałam jakoś ostatnio wasz wywiad, stwierdziłam ,że jesteś strasznie pozytywnym człowiekiem. Bardzo chciałam cię poznać jednak to,że dzisiaj cię spotkałam to przypadek, przysięgam.Kiedy skończyła mówić zachciało mi się śmiać, w końcu nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem.
- Co w tym śmiesznego? - spytała urażona.
- Daje słowo, że nic. Po prostu...przez chwilę bałem się ,że jesteś psycho fanką. Jednak teraz nie muszę się tego bać.
- Ej no, wyglądam na taką?
- Nigdy nic nie wiadomo. Pozory często mylą.
- Pff... - w tym samym czasie dostaliśmy nasze kawy. Podziękowałem cicho i pociągnąłem solidnego łyka mojej kawy. - Nie słodzisz? - spytała rudowłosa.
- Nie, moim zdaniem tak lepiej smakuje.
- Nigdy bym nie wypiła gorzkiej kawy! - zaśmiała się i posłodziła dwie łyżeczki.
- Za to ja powiem Ci, że będziesz miała cukrzycę.
- Oj tam, przesadzasz. - podniosła swój kubek i patrząc na okno pociągnęła łyka.
- Mieszkasz tutaj? - spytałem jednak szybko dodałem - w mieście, nie w kawiarni oczywiście...
- Spokojnie, zrozumiałam o co ci chodzi - Mieszkam w centrum, niedaleko jeśli mam być szczera. - już miałem coś na to odpowiedzieć kiedy odezwał się mój telefon. Zerknąłem na ekran gdzie wyświetliło się imię Tylera.
- Przepraszam, muszę to odebrać - wstając dotknąłem przycisku odbierz i oddaliłem się trochę od stolika. - Siema stary, załatwiłeś coś?
- Joshua, całuj mnie po stopach. Wizytę masz na 14. - Zerknąłem na zegarek na ścianie. Dochodziła 13:20, musiałbym zaraz się zbierać.
- Całować cię nie będę, jeszcze dostanę jakiegoś grzyba, albo coś w tym stylu. Podjedziesz po mnie? - spojrzałem szybko w stronę dziewczyny ja przeglądała coś właśnie w telefonie. - Znajdzie się miejsce dla jeszcze jednej osoby?
- Hm, podejrzewam, że bezproblemowo. Bierzesz Sophie?
- Nie, kogoś innego. Zobaczysz, adres wyślę ci esemesem. - nic więcej nie dodając rozłączyłem się. Szybko wróciłem do stolika i spojrzałem na rudowłosą uśmiechając się szeroko.
- Wygrałeś w totka ,że tak się szczerzysz? - spytała unosząc jedną brew.
- Nie no, aż tak dobrze to nie ma. Jakie masz plany na dzisiaj? - Oparłem głowę na ręce ciągle na nią patrząc.
- Nic szczególnego. Wrócę do domu i pewnie obejrzę jakiś film lub serial.
- No to w takim razie zbieraj się. Masz już plany - wstałem szybko i wypiłem jednym łukiem kawę. - Chodź Nie mamy czasu.
Spojrzała na mnie zdziwiona, wstała niepewnie i zabrała telefon ze stolika.
- Jezu, przecież cię nie zgwałcę. Chociże już!
- Sam mówiłeś, że pozory mylą.
- Ale ja to ja, uwierz mi jesteś bezpieczniejsza ze mną, niż gdybyś siedziała sama w domu.
- Oj,no nie wiem.
- Ale ja wiem. - złapałem ją za za ramię przyciągając do siebie. Uprzednio położyłem pieniądze za naszą kawę. Wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i wyszedłem z kawiarni w akompaniamencie jej pisków oraz śmiechu ludzi siedzących w środku. Kiedy znajdowaliśmy się już przed budynkiem w końcu ją postawiłem na nogach.
- I niby nie jesteś jakimś zbokiem?
- No nie, przecież cię nie zmacałem, a zauważ ,że miałem taką możliwość. - odparłem z szerokim uśmiechem.
- Badałeś się kiedyś czy wszystko w porządku z twoją główką? Bo ja na twoim miejscu ,trochę bym się bała.
- Oj, za bardzo histeryzujesz.
- Gdzie chcesz mnie wywieźć?
- Muszę jechać do fryzjera, uznałem, że będzie śmiesznie jak pojedziesz ze mną i Tyler'em.
- Dzięki,że pomyślałeś o moim zdaniu.
- Nie ma sprawy, o zobacz Tyler podjechał. - szybko otworzyłem jej tylne drzwi i zaczekałem aż usiądzie po czym zajęłam miejsce obok niej.
- Tyler to Debby, Debby to ten burak - udałem kaszel i odpowiedziałem - To znaczy Tyler, miałem na myśli Tyler.
- Oj ale ty zabawny Josh. Miło mi poznać Debby, wiedziałaś, że cię porywa czy nie? - widząc jej spojrzenie w lusterku pokiwał głową ze współczuciem. - Czyli nie wiedziałaś, moje kondolencje. To idiota ale powinnaś się przyzwyczaić.
- Ej, ja tu wciąż jestem! - krzyknąłem do przyjaciela.
- O, faktycznie. Zapomniałem o tobie.
- Pierdol się Joseph.➰ ➰ ➰
Witam serdecznie wszystkich zgromadzonych 😏
Co u Was? Pomyślałam, że na poprawę poniedziałku dodam rozdział.
Co sądzicie o takim obrocie spraw? Coś może z tego wyjść?
Dajcie znać w komentarzach i zostawcie po sobie ślad 💓
Do następnego a na dzisiaj życzę wszystkim dobranoc 😏💓
P. S. chciałbym również publicznie pogratulować zostania ciocią mojej ukochanej xbloodyheart będziesz wspaniałą ciocią 💓💓💓
CZYTASZ
Release me from the present/ J. Dun
FanfictionHistoria została stworzona przeze mnie. Wszystkie zdarzenia nie miały nigdy miejsca. Opowieadanie zawiera wulgaryzmy i treści dla dorosłych. Czytasz na właśną odpowiedzialność. Okładka wykonana przez @xbloodyheart