Prolog

184 14 14
                                    

Wpatruję się w ciebie kiedy suniesz po lodzie. Wszystko jest tak jak zwykle, idealnie.

Kiedy lądujesz ostatni skok zerkasz na mnie, a twoje spojrzenie sprawia, że w gradle czuję kolejne kwiaty. Drapią mnie i duszą, próbując się wydostać, ale umiejętnie je chamuję i nadal wpatruję się w ciebie jak w najcudowniejszy z obrazów.

Doskonale wiem, że nie myślisz o mnie w ten sam sposób, ale nie przeszkadza mi to. Nie przeszkadza, ale zabija. Boleśnie, niemiłosiernie i powoli, z dnia na dzień zdobywając kolejny fragment mojego ciała i zagłębiając kożenie w kolejnym mięśniu.

Ty nadal suniesz po lodzie, jakby kilka milimetrów nad jego powierzchnią niczym wróżka, do której niejednokrotnie cię porównują. Naskakujesz kolejny z piruetów i kręcisz z zadziwiającą prędkością. Doskonale wiem, że układ powoli dobiega końca i czekam aż schodząc z tafli poślesz mi dumny uśmiech czekając na pochwałę.

Przełykam nieprzyjemne kwiaty i uśmiecham szeroko razem z widownią bijąc brawa. Na taflę leci masa pluszaków i tuziny bukietów, kiedy kłaniasz się z gracją. Dopiero kiedy brawa trochę cichną, a ty ukłonem pozdrowiłeś każdą z czterech stron świata, suniesz w moją stronę, a ja uśmiecham się szeroko wyciągając w twoją stronę osłony. Przechodzisz przez, ostatnią na twej drodze, przeszkodę, czyli niski odcinek bandy, a potem, zamiast zabrać osłony i posłać mi uśmiech, zamykasz mnie w swoich ramionach.

Jesteś chłodny, z powodu zimna bijącego od lodu, ale jednocześnie przyjemnie ciepły. Lekko zaskoczona zaplatam ręce na twojej szyi i opieram głowę na ramieniu. Przymykam oczy i zaciągam się przyjemnym zapachem deszczu zmieszanym z potem. Czuję jak chowasz nos w moich włosach by po chwili ustami delikatnie, i zapewne przez przypadek, musnąć ustami moje czoło.

-Byłeś świetny- mówię, strając się brzmieć naturalnie, pomimo kwiatów pchających mi się do gardła.

-Dobrze, że tu jesteś. Myślałem, że tam na wytrzymam- mówisz cicho nadal nie odsówając się odemnie nawet na milimetr.

-Wiesz, że będą o nas gadać?

-Nie zbyt się tym przejmuję.

Twój głos jakoś zabiera cały ból, przynajmniej na chwilę. Doskonale wiem, że już niedługo poczuję każdą łodygę, zaciśniętą na moich organach wewnętrznych, ze zdwojoną siłą, ale nie przejmuję się tym. Łapię chwilę i nie zamieżam pozwolić jej odejść.

†††††††††††††††

Króciutkie, ale jest. Idealne na prolog. Zaledwie 355 słów i idealny niedosyt, nawet dla mnie samej.

A ja teraz pewnie pójdę spać, bo jest 12:21 AM

Albo będę pisała pierwszy rozdział.

Agape/ Jurij x Reader (Hanahaki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz