Widzę jak Yoongi wchodzi do domu. Nie wita mnie tak, jak robił to wcześniej. Nie idzie do mnie i nie przytula mnie, cmokając lekko w usta. Nawet nie odwraca wzorku w moją stronę.
"Cześć kochanie, jak było w pracy?"- mam wrażenie, że mówię, jednak on nie odpowiada.
Idzie w kierunku kuchni, nawet nie ściąga butów. Płaszcz rzuca na dywanie. Jego twarz wyraża gniew, a w oczach zauważam pojedyncze łzy. Chaotycznie otwiera lodówkę, wyjmując pierwszą z brzegu wódkę. Nalewa ją do szklanki lekko rozlewając, a następnie idzie w kierunku kanapy, na której siedzę.
Włącza telewizor i przewija po kolei wszystkie kanały. Ostatecznie bierze do rąk swój telefon i puszcza na ekran zdjęcia. Nasze zdjęcia.
Jego twarz zalewa się łzami. Zakrywa oczy dłońmi, ale i tak każde uważnie ogląda. Przytulam go, łapiąc jego dłonie, jednak on nic nie odwzajemnia. Mówię mu, że wszystko jest dobrze, przecież tu jestem.
Wstaje z kanapy, rzucając poduszkami. Zaczyna krzyczeć, wszystko ze stołu ląduje na podłodze. Ramki ze zdjęciami kończą z potłuczonym szkłem, a wszystkie dokumenty leżące na komodzie są pogniecione lub podarte.
W końcu siada w kącie, przytulając rękoma swoje nogi, a kolana skula pod brodę. Zanosi się jeszcze większym płaczem. Chciałbym do niego podejść, ale coś mi nie pozwala. Boję się, że w stosunku do mnie będzie tak samo agresywny, jak do wszystkiego, co właśnie zniszczył.
Zbieram się jednak na odwagę i podchodzę do niego wolnym krokiem. Czule go obejmuję, muskając ustami każdy milimetr jego twarzy. Nawet nie podnosi wzroku. Szeptam wprost do jego ucha uspokajające słówka, dalej nic. Wolno podnosi głowę i długo wpatruje się w punk daleko przed sobą, jednak po chwili go odwraca i wypyala dziurę w moich oczach. Dalej się nie odzywa.
Nie wiem już co robić. Tak bardzo tęsknię za jego dotykiem, pocałunkami. Brakuje mi go całego, naprawdę.
I tak mijają kolejne dni. Upijanie się Yoongiego jest rutyną, powtarzaną zdecydowanie za często. Dalej mnie ignoruje, a ja dalej się staram.
Widzę jego klatkę piersiową, na którą po chwili zakłada elegancką, czarną koszulę, a następnie wkłada jej brzegi do tego samego koloru spodni. Jego twarz pokrywają łzy. Idzie do salonu, dokładnie oglądając nasze wszystkie wspólne zdjęcia, ustawione na komodzie. Ubiera czarną marynarkę, rzuconą wcześniej niedbale na kanapę, a potem chowa do niej kilka wywołanych fotografii.
W końcu jego nogi zdobią buty tego samego koloru, co reszta ubrań. Szybko idzie do samochodu, nie zakluczając wcześniej domu. Ruszam za nim, chcę wiedzieć, gdzie tak się spieszy.
"Kochanie, gdzie jedziemy?"- znowu próbuję powiedzieć, ale dalej nie wiem, czy mnie słyszy. Nie odpowiada, w ogóle nie reaguje. Boli mnie to coraz bardziej.
Dojeżdżamy do domu moich rodziców. Tylko dlaczego? Yoongi nigdy za nimi nie przepadał, zresztą z wzajemnością.
"Yoongi, o co chodzi? Boję się."- staram się to powiedzieć, kiedy czekamy na otworzenie drzwi. Dalej nic.
Widzę mamę stojącą w korytarzu. Jej ciało zdobi czarna, skromna sukienka. Na oczy ma nałożony cień tego samego koloru, jednak jest już rozmazany. Musiała płakać.
Zaprasza nas gestem ręki do domu. Idę za nią, mocno ściskając dużą, lekko spoconą dłoń Yoongiego. Nie odwzajemnia.
W salonie widzę tatę. Zerka na nas smutnym wzrokiem, po chwili go opuszczając.
Siedzi tam również moja przyjaciółka. Jestem z nią bardzo blisko, więc nie rozumiem, dlaczego nawet się ze mną nie wita. Nie rozumiem też, dlaczego wszyscy są ubrani na ten sam kolor. Czarny jest przecież taki smutny, nigdy go nie lubiłem.
-Jedziemy?- mówi się Soojun. Jej głos lekko się łamie, a na twarzy, którą na chwilę podnosi, widać ślady po łzach. Również musiała płakać.
Reszta przytakuje.
Idziemy w kierunku samochodu. Znowu będziemy jechać, nie wiem nawet gdzie. Wszyscy milczą, są wyraźnie smutni.
W pojeździe nie ma już miejsca, bo dobiegł jeszcze mój brat, który notabene też jest ubrany na czarno, więc siadam Yoongiemu na kolanach. Nie zapinam pasów, bo wtedy byłoby mu ciasno, a on nawet mnie nie obejmuje. Wydaje mi się, że nawet nie zwraca na mnie uwagi.
Nadal nikt nic nie mówi. Jest to trochę krępujące, bo zazwyczaj rodzice błagali, żebyśmy w końcu się zamknęli. Ta cisza jest zbyt niezręczna.
"Co u was?"- staram się jakoś poprawić atmosferę, ale dalej nikt nie zwraca na mnie uwagi. Dziwne.
W końcu rozpoznaję miejsce, do którego jedziemy. Jest to cmentarz. Tylko czemu? Czemu nikt mi nie powiedział, że ktoś umarł? Nic już nie rozumiem.
Idziemy w ciszy. Yoongi zamiast mnie obejmuje Soojun. Nie przeszkadza mi to, widzę, że jest załamana. Ja dam sobie radę, w końcu nawet nie wiem, kto opuścił ten świat.
Rodzice już się zatrzymali. Youngwoo, Soojun i Yoongi też. A dla mnie nagle wszystko staje się jasne.Park Jimin
Urodzony 13.10.1995
Zmarł 5.05.2017
Na zawsze pozostanie w naszych sercach
CZYTASZ
Don't ignore me || Yoonmin {one shot}
FanfictionJimin nienawidzi być ignorowany, a Yoongi mimowolnie to robi angst yoonmin one shot 766słów angst