Rozdział 1

361 21 1
                                    

     Otwieram oczy i widzę łąkę, pełną barwnych kwiatów i zielonych drzew. Spokój jaki panował w tym miejscu, dawał mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Czuję się jak we śnie. Kim ja jestem i gdzie się znajduje? Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko rozlew krwi i wojnę. Czy to był sen? Przeszył mnie ostry ból głowy. Odruchowo dotknęłam tamtego miejsca i poczułam pod palcami ciepłą ciecz, krew. To nie mógł być sen. Straciłam pamięć ale wiedziałam jedno. Stało się coś złego, a ja trafiłam w to miejsce z całkiem niewiadomych przyczyn, nie wiedząc nawet jak się nazywam. Postanowiłam, że za wszelką cenę rozwikłam tą zagadkę.

     Wstałam z miękkiej trawy i zrobiłam parę kroków przed siebie. Byłam taka osłabiona, że momentalnie upadłam z łoskotem na moje dawne miejsce. Musiałam zregenerować siły. Przeczołgałam się do strumyka nieopodal lasu i obmyłam twarz zimną wodą. Pomogło mi to na tyle, żebym mogła stać o własnych siłach. W lesie znalazłam pożywienie. Jabłka dały mi energię lecz wiedziałam, że długo na tym nie pożyje. Potrzebowałam broni,  dzięki któremu upoluję zwierzynę. Znalazłam gałęzie odpowiednich rozmiarów i liany. Zabrałam się za wykonywanie łuku.

     Zajęło mi to sporo czasu, a efekty nie były zadowalające. Wystarczały jednak na tyle, żeby upolować zwierzynę. Postanowiłam wypróbować moje dzieło. Z kołczanu zrobionego z lian wyjęłam strzałę i wycelowałam nią w drzewo. Stało się coś niespodziewanego. Zachwiałam się a przed moimi oczami pojawiła się scenka. Dziewczyna o długich białych włosach splecionych w luźnego warkocza i oczach fioletowych jak rozkwitające wiosną fiołki, stała na zboczu góry. W jej stronę leciał grad strzał, a po jej prawicy znajdował się okazały smok wielkości domu piętrowego. Bestia obroniła dziewczynę skrzydłami. W oddali powiewały szyldy armii ze złoto-zielonym liściem, nacierającej na jej królestwo. Zaraz, zaraz.. To ja jestem tą dziewczyną! Jestem królową. Te doświadczenie zbliżyło mnie o maleńki krok do odkrycia mojej tożsamości. Moją poszlaką jest odnalezienie herbu zielono-złotego liścia. Nie jest to najrozsądniejszy wybór szukać poszlaki u wroga, ale nie mam innego wyjścia.

 Nie jest to najrozsądniejszy wybór szukać poszlaki u wroga, ale nie mam innego wyjścia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     Myśli w mojej głowie kłębiły się niemiłosiernie, a serce domagało się prawdy. Była ciepła sierpniowa noc. Szłam przed siebie aż na horyzoncie pojawiło się światło. Przyspieszyłam kroku. Gospoda miała trzy piętra i mnóstwo okien. Z zewnątrz nawet dla oswojonego oka wyglądała mile. Frontem zwrócona była do gościńca, a dwoma skrzydłami wcinała się w stok wzgórza tak, że okna od tej strony spoglądały z wysokości drugiego piętra, a od drugiej znajdowały się na równi z ziemią. Miedzy obydwoma skrzydłami znajdowała się szeroka brama, do której wiodło kilka wygodnych schodów, a która prowadziła na dziedziniec. Nad bramą wisiała latarnia, a niżej kołysał się szyld z godłem gospody: "spasionym białym kucykiem stającym dęba." Napis na szyldzie wypisany wielkimi, białymi literami, głosił: "Pod Rozbrykanym Kucykiem- Gospoda Barlimana Butterbura". Nie musiałam otwierać drzwi by słyszeć muzykę, grającą w środku. Przekroczyłam próg, a oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Muzyka ucichła. Podszedł do mnie niskiego wzrostu mężczyzna z wypiętym brzuchem. Nie miał butów, za to jego stopy porośnięte były gęstym, kręconym włosem, podobnie jak jego kędzierzawa głowa. Ubrany był kolorowo i sprawiał wrażenie spokojnego i niegroźnego człowieka.

-W Bree nie chcemy kłopotów.- powiedział jakby w imieniu wszystkich zgromadzonych. -Kim jesteś?

-Nie przybyłam by sprawiać wam kłopoty.- warknęłam.- Wręcz przeciwnie. Potrzebuję waszej pomocy.

Nastąpiła martwa cisza, a ja w obawie co się zaraz stanie, zacisnęłam mocniej palce na moim łuku. Niespodziewanie muzyka rozbrzmiała na nowo i wszyscy goście znów bawili się w najlepsze. Ja kątem oka dostrzegłam, że jedna osoba wciąż bada mnie wzrokiem.

-Nazywam się Barliman Butterbura, hobbit.- przemówił znów niski mężczyzna.- A ty miła pani, nadal się nie przedstawiłaś.

-Nie przedstawiłam się, bo straciłam pamięć. Mam nadzieje znaleźć tu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.- odpowiedziałam już nieco milej.

-Więc pytaj śmiało!- Zaśmiał się Baliman.- Napijesz się? Dwa piwa proszę!

-Czy kojarzysz, szanowny panie, herb z zielono-złotym liściem?- dociekałam.

-Proszę, mów mi Barliman. Oczywiście, wiem czyj to znak. Należy do królestwa Mrocznej Puszczy. Rządzi tam król Thranduil, niezbyt przyjazny elf. To kawał drogi stąd.

-Czy masz jakąś mapę która doprowadziłaby mnie w to miejsce?

-Coś się znajdzie na zapleczu. Poczekaj chwilkę, zaraz wracam.

Gdy odszedł siedziałam samotnie pijąc piwo. Spojrzałam na stolik przy którym siedział mężczyzna, który wcześniej nie spuszczał mnie z oczu, jednak jego już tam nie było. Lekko mnie to zaniepokoiło. Miałam złe przeczucia co do tego człowieka. Z rozmyśleń wyrwało mnie wołanie Barlimana niosącego mapę.

-Dziękuję za pomoc. Niestety nie mam jak zapłacić.

-Nie przejmuj się ty. Wyglądasz na wojowniczkę, gdy zasłyniesz w bitwie pamiętaj o tej drobnej przysłudze i o mojej przyjaznej gospodzie.- powiedział hobbit i oddalił się pospiesznie w stronę baru.

Dopiłam swoje piwo, nie spiesząc się i opuściłam to miejsce. Noc była czarna, a drogę oświetlały pojedyncze latarnie. Nieopodal usłyszałam szelest w krzakach. Nie mógł być to królik. Ten ktoś lub to coś było znacznie większe. Schowałam się za rogiem malutkiej chatki i czekałam aż stworzenie się ujawni. Nie zdążyłam zareagować gdy ktoś zakneblował mi usta bym nie wydała z siebie żadnego dźwięku i obezwładnił ręce. Szok i przerażenie jakie we mnie panowało ogarnęło mnie doszczętnie. Po posturze napastnika mogłam stwierdzić, że był to mężczyzna. Światło delikatnie oświetliło jego twarz a on poluzował uchwyt. 

-Jestem Aragorn, musimy usiekać. Polują na ciebie..- pociągnął mnie w stronę swojego wierzchowca i ruszyliśmy przed siebie.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



________________________________________________________________________________

23.02.2019r

Wprowadzam do opowiadania dosyć spore zmiany. Niestety do starej wersji nie miałam weny. Mam nadzieje, że teraz będzie o wiele lepiej i wam się bardziej spodoba

Blood of ElvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz