43

238 13 0
                                    

Wypisali mnie po trzech dniach. Oczywiście nie zbyt cieszyłam się z powrotu do domu, bo czułam się w nim jak w wariatkowie. Jednak w tej kwestii nie miałam nic do gadania , mimo że pełnoletność skończyłam kilka lat temu , rodzice często decydowali o tym gdzie się podzieję jak moje zdrowie się pogorszy. O dziwo zawsze były to rodzinne strony. Ale chociaż dzięki temu mogłam uniknąć spotkania z Filipem. Mama prowadziła ostrożniej niż tata , więc mogłam spokojnie obserwować drogę zza szyby. Podczas podróży mój telefon kilkakrotnie wydzwaniał.

-Dziecko! Odbierz ten cholerny telefon!- warknęła mama , a ja spojrzałam na wyświetlacz , by sprawdzić kto dzwonił.

-To nic ważnego.- odpowiedziałam , lecz mój tata spojrzał na mnie w lusterku  z wyrazem troski wypisanej na twarzy.

-Odbierz , na spokojnie.

-No , dobrze. Niech będzie. - westchnęłam i w końcu odebrałam.

   -W końcu! Odebrałaś. Gdzie jesteś? W szpitalu powiedzieli , że wyszłaś dwie godziny temu. - powiedział rozhisteryzowany Filip i wciągnął dużo powietrza.

   -Nie będzie mnie w mieście do końca miesiąca albo i dłużej. - oznajmiłam i chciałam się rozłączyć , ale chłopak mówił dalej.

   -Jutro przyjadę. Obiecuję. - poinformował i się rozłączył. Poczułam się trochę zraniona. Z jednej strony chciałam , by dalej ze mną był , a z drugiej , by już nigdy mi się na oczy nie pokazał. Byłam rozdarta , ale lekkie ukłucie w okolicy mostka narastało z każdym dniem i przerażało mnie.

*Następnego dnia*

Wstałam bardzo późno. W okolicach godziny dwunastej , ale było tak gorąco , że nie miałam wyjścia i musiałam wygrzebać się z łóżka. Upał dawał o sobie znać w każdym możliwym miejscu. Jako , że ni było nikogo w domu , postanowiłam zrobić sobie coś na ząb. Po godzinnym przygotowywaniu posiłku , nagle do drzwi dobiegł mnie dzwonek. Zebrałam materiał sukienki i zeskoczyłam z krzesełka , by iść otworzyć. Gdy stanęłam w przedpokoju z daleka ujrzałam niebieską koszulkę Filipa i jego zniecierpliwiony poruszający się w odbiciu cień. Otworzyłam powoli oczekując jakiegoś mocnego pocałunku , ale nic takiego się nie wydarzyło.

-Jesteś!-krzyknął i zrzucił z ramienia spakowaną torbę  , by mnie tulić i całować. Oddawałam pocałunek z równą przyjemnością i zażartością co on. Poczułam w końcu te lekkie spięcie w podbrzuszu i uświadomiłam sobie , że to przez niego. Moje ciało reagowało na niego coraz bardziej.

-Przyjechałeś..- westchnęłam i mocno się do niego przytuliłam.

-Zawsze bym przyjechał.- odpowiedział i złożył na moich ustach szybki pocałunek.

-Wchodź. I tak nie ma nikogo.- oznajmiłam i złapałam go za dłoń , prowadząc do środka. Czułam , że nie powinnam tego robić , ale skoro za niedługo miałam wyjechać i może nie wrócić , to chciałam skorzystać z tego co mi życie daje .

-Czyli , że możemy trochę się zabawić?- zażartował , a ja pacnęłam go w ramie. Zastanawiałam się co chwila , czy dobrze zareagowałam w szpitalu i teraz. Ale nie dochodziłam do żadnego wniosku.

-A możemy najpierw pogadać?- spytałam nieśmiało i usiedliśmy w salonie na kanapie. Naprzeciwko siebie z obawą i dziwnym błyskiem w oku.- Chodzi o to , że nie wiem co między nami jest i.. to trochę kłopotliwe. - zaczęłam , ale po jego minie , mnie olśniło.- Wybacz , nie powinnam była pomyśleć , że coś do mnie czujesz , nigdy nie powinnam , nie mógłbyś na mnie spojrzeć w ten sposób.. Jak mi wstyd.

-Uspokój się, Zuza. Proszę. - nakierował mnie i zabrał moje dłonie z twarzy. - Jak sama powiedziałaś musze się wyplątać z jednego gówna , a ty z drugiego. Jeśli rozwiążemy te dwa problemy.. zastanowimy się co dalej.

-A co do tej pory?!- zdenerwowałam się.

-Zostanie tak jak jest? Chociaż to niewygodne.

-Zachowujesz się jak Kajtek! I on chyba miał rację co do ciebie! - syknęłam i parsknęłam z bezradności. Chłopak niezrozumiale na mnie zerknął i potarł się po karku.

-Co?! O co ci chodzi?

-Jesteście popieprzeni! Wszyscy! Nigdy byś nie.. ha!

-Zuza! Mów!

-Ciekawe dlaczego się nie odzywałeś jak byłeś w Berlinie, wiesz? Czemu rozmowy były takie krótkie , nieprzyjemne i obojętne?! Czemu..

-Co.. co czemu??- mruknął smutny , ale i lekko rozdrażniony.

(Nie)widzialna I, IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz