Rozdział 18

97 4 10
                                    

Obudziłam się.Wyglądałam tak samo jak przed walką z Sais'em. Ciesze się.  Byłam sama w pokoju.Wyjełam spod poduszki mój telefon.Była 12:55. Wzdychnełam,że jest tak późno. Schowałam spowrotem urządzenie pod poduche.Byłam cały czas w pozycji leżącej i nie mogłam się podnieść. Nagle Leo przyszedł. Zauważyłam że ma zakrwawione oko i z przodu skorupy wokół klatki piersiowej znajdowała się krew.Usiadł obok mnie sycząc cicho z bólu. Lekko się podniosłam.Spojrzałam na jego klatę smutno.

-Leo ? Boże ! Jezus! Co ci się stało?-spytałam.

-Ech,nic kochanie.Raph tylko mnie uderzył. Spokojnie.-powiedział. Zmartwiłam się. Wstałam z łóżka.

-Kładź się natychmiast.

-Nie,ty się Kładź. Jesteś bardziej rozchorowana ode mnie. -dodał.

-Leo,proszę. -powiedziałam.Jakoś położyłam go na łóżko. Usiadłam obok i przyłożyłam dłoń do jego policzka.Uśmiechnął się.

-Masz taką cieplutką dłoń.-powiedział i przytulił do mojej dłoni policzek.Lekko się zarumieniłam.-I urocza w rumieńcach.

-Ehm..dziękuję.-powiedziałam.-Ale już mi nie słodź.

-Ależ ja dopiero zaczynam.-rzekł,chwycił mnie i położył na swoim brzuchu.Przytulił mnie a ja jego.Po godzinie zasneliśmy. Gdy minęła godzina obudziłam się.Leo siedział na łóżku a ja spałam w jego ramionach. Otworzyłam oczy powoli.

-Dzień dobry kwiatuszku.-szepnął mi do ucha.

-Dzień doberek Leoś.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.Uśmiechnął się i mnie przytulił.

-Chcesz coś porobić?-zapytał.

-Yhym.Może pójdziemy na powierzchnię. Dobrze się już czujesz? -spytałam opiekuńczo.

-O wiele lepiej księżniczko.-powiedział z uśmiechem.-A ty?

-Już dobrze. Nie martw się.

-To w takim razie,idziemy. -powiedział.

-Ale...-wstałam z łóżka.-Najpierw idę się umyć.

-Dobrze.Ale weź bluzke z długimi rękawami bo zimno jest.-powiedział.

Wziełam niebieską bluzke z długimi rękawami i czarne spodnie i poszłam. Po 10 minutach wyszłam ubrana z łazienki. Leo już czekał przy wyjściu. Podbiegłam do niego a ten mnie nieoczekiwanie złapał. Obok niego stał Donnie.

-Lea,nie możesz iść na powierzchnię.-powiedział Donnie.

-A to niby czemu ? -spojrzałam na niego.

-Chodźcie za mną.-powiedział Donnie i poszedł do swojego labo .Leo trzymając mnie poszedł za nim.-Lea,siadaj.

Usiadłam na krześle jak mi kazano.Donnie wziął moją rękę i zmierzył mi ciśnienie.

-I jak ? -spytał Leo patrząc na Donnie'go. Mahaniowooki ,,uwolnił" moją rękę.

-Ma bardzo wysokie ciśnienie.Za wysokie. Musze jeszcze sprawdzić temperaturę a jeśli jest wyższa niż poprzednim razem musimy ją koniecznie zabrać do szpitala..na szczęście Lea ma taką moc i siłę że może wytrzymać do 60 °C.Ale powyżej 60 nie wytrzyma.-wyjaśnił Donnie a ja zemdlałam.

Przebudziłam się w szpitalu na łóżku z głośnym krzykiem i silnym bólem. Leo mnie złapał i przytulił ,głasząc po włosach.

-Cichutko..no już, jestem. Spokojnie.-powiedział. Uspokoiłam się i wtuliłam w niego.Ten się uśmiechnął i zaczął się delikatnie kołysać .(to dzięki Tobie Sisi ten pomysł ! XD) Uśmiechnełam się i bardziej uspokajałam z każdą sekundą.-Moja Grzeczna.-powiedział na co ja się uśmiechnełam.Palcami delikatnie robił ,,kręgi" na moich plecach.Uśmiechnełam się i wtuliłam głowę w jego klatę. Pogłaskał mnie po włosach.Nagle sobie przypomniałam coś.

-Leo,a dlaczego ja jestem w szpitalu? -spytałam.

-Osłabłaś,zemdlałaś..twoja temperatura znacznie wzrosła. Nie wiem czy nie będziesz musiała zostać tu przez kilka dni.Ale ja zostane z Tobą i nie opuszczę Cię na krok. -powiedział a ja się w niego wtuliłam.

-Dziękuję.

-Nigdy bym Cię nie opuścił. -powiedział i zaczął mnie głaskać po brzuchu bo też mnie bolał. Cicho mruczałam bo naprawdę pomagał. Do pokoju wszedł lekarz a w dłoni miał jakąś tabliczkę z wynikami.Leo odsunął się ode mnie wstawiając. Lekarz dał tabliczkę Leo.Ten spojrzał na tablice.Po chwili wyjął długopis i coś podpisał i oddał to lekarzowi.On wyszedł z tabliczką.Leo spojrzał na mnie,wziął mnie na ręce.

-Co ty podpisałeś ? -spytałam.

-Twoje wyniki.Zostaniesz tu 5 dni a ja zostane z Tobą.

-Naprawdę ? -spytałam.On kiwnął głową. -Jesteś kochany.-ten się uśmiechnął i się położył ze mną na sofie która była obok łóżka. Przytuliłam go a ten nas przykrył białym kocem.Ten mnie otulił swoimi rękami i nogami.Ja bardzo szybko zasnełam wtulona w niego i cicho mruczałam bo dłońmi dotykał moje plecy.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
I mamy kolejny rozdział ! Wiem że krótki ale na nic lepszego mnie nie było stać. Mam nadzieje że zaspokoje choć trochę wasz głód xd Jak się podoba ? Wiem że słaby...zawiesić tą książkę ?

Przetrwania kunoichiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz