Siedziałem na łóżku, rozmyślając, co właśnie się wydarzyło..
Obudziły mnie promienie słońca, wdzierające się przez okno. Otworzyłem oczy, zmieniając pozycję do siadu. Analizowałem w pamięci ostatnie zdarzenia. Aby nie siedzieć bezczynnie, postanowiłem wstać z łóżka. Nie wiedziałem jednak, co mam zrobić. Czekać, aż on przyjdzie, czy wyjść z pokoju, w którym przebywałem? Postanowiłem jednak odważyć się i opuścić pomieszczenie. Podszedłem do drzwi. Przystanąłem na chwilę, aby zastanowić się, czy dobrze robię. Otrząsnąłem się z myśli, które mnie ogarniały i chwyciłem za klamkę. Niech dzieje się, co chce. To chyba cytat, z którym idę przez życie *uśmieszek*. Byłem gotowy na każdy widok, jednak co to zastałem pozytywnie mnie zaskoczyło. Ujrzałem pokój większy od tego, w którym przed chwilą się znajdowałem. Na środku pomieszczenia, na brązowym dywanie stał wykony z drewna, okrągły stół. Na ścianach porozwieszane były skóry różnych zwierząt, rogi, i różne zdobycze z polowania. Całe pomieszczenie było w ciepłych koloryach. Począwszy od bursztynowego, kończąc na czekoladowym. Wszystko miało swój porządek. Urok dodawały rośliny doniczkowe tu i uwdzie, oraz bluszcz pnący się po ścianach.
- Wooooah, jak ślicznie! - nie mogłem powstrzymać wrażeń.
- Podoba ci się? - usłyszałem głos z góry i wzdrygnąłem się.