Rozdział 1

309 21 3
                                    

- narrator będzie 1-osobowy, bo chyba tak będzie wygodniej (?) czasem może wejdzie 3-osobowy, zobaczymy -

Poniedziałek, początek tygodnia, wiadomo, że i dla mnie najgorszy dzień. No cóż, trzeba iść do pracy, aby mieć na czynsz. Poza tym nie chcę opuszczać tego miasta, mieszkam tu już 5 lat, od kiedy moi rodzice wysłali mnie tu do szkoły, abym nie musiała dusić się w tej małej wsi. Dzięki nim skończyłam dobrą szkołę, obecnie pracuję i studiuję (co ja bym zrobiła, jakby te plany nie były tak elastyczne!). Oprócz tego mam dobrych znajomych, przede wszystkim moją przyjaciółkę Nakane Kotori.

Dobrze wstałam, 7:30, pracę zaczynam o 9, okey trzeba się ogarnąć. Tak jak zwykle poszłam wstawić wodę na herbatę. W tym czasie poszłam do łazienki umyć twarz. Zalałam moją ulubioną herbatę malinową. Poszłam się ubrać, bordowa spódnica, biała koszula i czarne rajstopy. Lubię taki styl elegancko-codzienny, jeśli można to tak nazwać. Dobrze herbata się zaparzyła, wzięłam rogaliki z szafki i zabrałam się za jedzenie. Patrzę na zegar 8:30. Oho muszę się zbierać, a dodatkowo muszę spakować torbę, bo kończę o 17 a potem mam zajęcia na uczelni od 18 do 20. Studiuję literaturę klasyczną, taa można rzec, że ze mnie mól książkowy. W sumie po tym to tak można wydedukować, choć naprawdę to interesuję się wieloma innymi też dziedzinami. Ale nie czas na to, muszę wychodzić! Szybko, szybko! Torba? Jest! Klucze, portfel i okulary? Są! Dobra, można wychodzić.

Tak więc w pośpiechu przekręciłam zamek w drzwiach i szybko zeszłam po schodach. Do pracy spokojnie spacerkiem idę z 20-25 minut. Ale troszkę przeciągnęło mi się, więc szłam dość żwawym krokiem. Niby nie mam tak daleko, ale muszę przejść przez dwie ulice i park, aby dojść do dzielnicy gdzie znajduje się księgarnia. Jednak już za 15min zaczynam, ajć nie zdążę, a nie lubię się spóźniać... O jest autobus! Uff, uradowana widząc nadjeżdżający pojazd podbiegłam do przystanku, weszłam i zajęłam miejsce.

Usiadłam wygodnie i sprawdziłam wiadomości na telefonie. O Kotori napisała! Ale to nie była dobra wiadomość. Jest chora i nie będzie przez tydzień na zajęciach. Zrobiło mi się smutno i również uświadomiłam sobie, że nie będę miała z kim wracać z zajęć, bo jednak wieczorem nie zawsze jest bezpiecznie, a we dwójkę raźniej, bo mieszkałyśmy w sumie niedaleko, że prawie całą drogę przebywałyśmy razem, tylko na ostatniej ulicy się rozdzielałyśmy. Na szczęście ta była już dobrze oświetlona, więc nie bałam się iść sama. No ale nic nie poradzę, dam jakość radę.

W tym momencie zorientowałam się, że jest mój przystanek, więc szybko wyskoczyłam z busa i poszłam do księgarni. Udało się, jestem na czas.

*

-Dzień dobry, Hayate-san! -zawołałam wchodząc i kierując się w stronę pomieszczenia dla personelu.

-O dzień dobry, Sasaki-san! -odpowiedział mi szef znad kartonowych pudeł, miły starszy pan Hayate Tango.

Zdjęłam płaszcz, założyłam fartuch i spojrzałam w wiszące lustro. Mam średniej długości, brązowe włosy, które na końcówkach lekko się zawijają, przez co wydają się falowane. Zdjęłam okulary, aby je przeczesać , bo od wiatru na dworze strasznie się zmierzwiły. Gotowe, pora zaczynać pracę.

-O już skończyłaś? Dobrze, przyszła dziś dostawa, trzeba ometkować i rozłożyć towar. Mogę na ciebie liczyć?

-Oczywiście, od czego mam zacząć?

-Weź to pudło a ja zajmę się tym, bo jest cięższe, a taka chudzinka nie powinna dźwigać ciężarów hehe -zaśmiał się wesoło szef, nie żeby mi to przeszkadzało, ale czasem takie docinki sprawiają,że mam wrażenie, że każdy bierze mnie za sierotę w pracach fizycznych.

Moja przygoda z Dazaiem OsamuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz