Rozdział 3

2.1K 142 0
                                    

             Armaro leżał w bezruchu. Krew plamiła białą pościel. Drżał, a ja nie wiedziałam co zrobić. Jak Lucyfer mógł skazać go na takie coś? Pobiegłam do łazienek i zabrałam wszystkie możliwe apteczki. Potem podbiegłam do portalu i pukając sześć razy zaczekałam, aż pojawi się w nim Lilith. - No i co tam kochana? - zapytała- Potrzebuję dużo opatrunków i jeden dzień urlopu, da się zrobić? - zapytałam, a ona skinęła głową i po chwili znalazła się u mnie ze skrzynią pełną bandaży, gaz, plastrów i tym podobnych. - Gdzie on jest?-zapytała, a ja poprowadziłam ją do Armaro. - Chyba założę sobie w domu aptekę zważywszy jak często są u mnie ranni- odparłam, a Lilith zaśmiała się ciepło.
                    Pomogła mi przemyć mu rany i odparła- opatrzysz go już sama, bo ktoś musi cię kryć w biurze i pracować- powiedziała i ruszyła do portalu- Dziękuję Lilith! - krzyknęłam jeszcze do niej i usłyszałam jej słodki śmiech. Położyłam sobie głowę Armarosa na kolanach i delikatnie zaczęłam przykładać mu do ran gazę i owijać jego ciało bandażem. Nie poruszył się ani razu.
                 To było niepokojące.
Ułożyłam go na poduszce i delikatnie przykryłam bojąc się, że sprawię mu ból. Co chwilę zaglądałam do niego. Kiedy zobaczyłam jak mokre od potu jest jego czoło przyniosłam kompres.
                  Armaro z nienacka zamachnął się i zasłonił twarz- Błagam nie- szepnął, a ja klęknęłam przy łóżku i pogłaskałam po włosach.- Armaro to ja Kate- odparłam przykładając mu do czoła zimny kompres.-Kate? - odparł otwierając oczy i unosząc lekko głowę- Już nic ci nie grozi- powiedziałam dotykając leciutko jego policzka.
                  Armaro podparł się na rękach chcąc wstać, ale nagle po prostu opadł na poduszkę. - Armaro? Armaro! - potrząsnęłam nim, ale nie zareagował. Nie otworzył już oczu. Płakałam z bezradności. Bałam się o niego. Źle wyszło ostatnio, a przecież nie zrobił mi nic złego i obiecałam, że go ukryję, a przez to, że u mnie był wrócił na tortury.
                 Położyłam się za nim na łóżku i płacząc wtulałam w jego szyję bojąc, że jak dotknę pleców będzie go bolało. Wreszcie zasnęłam zmęczona obejmując go najdelikatniej jak umiałam.

Piekło z Tobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz