JEDEN ODDECH

1.2K 97 160
                                    

EDIT z dnia 11.10.2021:

Ten szocik po raz pierwszy opublikowałam w maju 2017 roku i dorobił się 133 komentarzy i 79 gwiazdek, stając się chyba najpopularniejszym szotem na moim profilu. Od momentu publikacji miałam ochotę poprawić go milion razy, głównie dlatego, że bałam się tego, że tekst nieelegancko się starzeje. Dzisiaj pozwalam mu wyjść z kilkumiesięcznego ukrycia. Dorzuciłam jedynie kilka przecinków i zmieniłam jedną drobną rzecz w fabule, bardzo pilnując tego, żeby nie zmienić nic więcej. Niech ten szocik pokazuje, jak moje pisanko zmieniło się na przestrzeni lat. Rzecz, którą poprawiłam trochę obciążała moje sumienie, więc nie mogłam jej nie ruszyć. Ciekawa jestem, czy wyłapiecie co się zmieniło :)

Ponowne pojawienie się "Jednego Oddechu" zawdzięczamy Inoriworld i to jej dedykuję całość oraz dodatkowe przecinki w tekście <3





***


Byłaś zupełnie inna niż pozostałe, gdyż od początku patrzyłaś w przeciwnym kierunku. Twój wzrok zawsze kierował się w stronę światła, nie zauważając współistniejącego mroku. Często zastanawiałem się, w którym momencie mojego życia zacząłem Cię zauważać? Jeszcze w akademii, gdy jako jedyna nie piszczałaś na mój widok? Czy wtedy na cmentarzu, gdy stałaś przed grobem Nejiego zalana łzami, a jednak uśmiechałaś się? Nie wiem, to przyszło tak naturalnie, że nie jestem w stanie oddzielić od siebie tych momentów.


             Sakura po raz kolejny przypomniała mi o wieczornym spotkaniu z Naruto i Hinatą. Była podekscytowana, jak zawsze, gdy gdzieś razem wychodziliśmy. Lubiła udawać kochające się małżeństwo. Lubiła zwracać się do mnie słodkimi słowami, nadstawiać policzek do pocałunków i chwytać moją dłoń. I gdyby nie tęskne spojrzenia, które rzucała w moją stronę, gdy zostawaliśmy tylko we dwoje, sam nabrałbym się na to jej udawanie. Po cichu mówiła, że taki już jestem, rozumie mnie i nie przeszkadza jej to – najważniejsze, że się kochamy i tworzymy rodzinę. Sakura była, jest i będzie naiwna. Dlatego ją wybrałem, bo obok ślepej miłości i oddania potrzebowałem naiwności, by spełnić moje marzenie.

            Od dnia, w którym Itachi opuścił wioskę miałem tylko dwa cele, które szybko stały się moimi jedynymi pragnieniami: zabić go i odbudować klan Uchiha. Czy Sakura spodziewała się po naszym związku czegoś więcej, niż bycia narzędziem służącym do realizacji mojego celu? Tego nie mogłem wiedzieć, nawet jeżeli tak było – nie interesowało mnie to. Ani na początku, ani po latach, kiedy wróciłem do wioski na stałe.


            W domu Uzumakich pachniało świeżym ciastem pełnym dojrzałych owoców. Słodki zapach unosił się między naszą czwórką niczym obietnica lepszego jutra.  Naruto śmiał się i wygłupiał wspominając młodzieńcze czasy. Jak zawsze był nieokrzesany i roztrzepany. Typ człowieka, o którego chce się dbać.

            Hinata, zawsze łagodna i niezmiennie dobra, uśmiechała się czule do męża, podając nam herbatę i słodko pachnące ciasto. Było tak... rodzinnie. I jak zwykle nikt nie zauważył, że gdzieś na krętej drodze życia pomyliły nam się żony.

            Naruto, zawsze krzyczałeś (najgłośniej jak tylko się dało), że pewnego dnia pokonasz mnie. Będziesz silniejszy, zdobędziesz większą sławę i szacunek. Udało ci się, ale nie w momencie, w którym wygrałeś wojnę. Ani też po tym jak stoczyliśmy naszą ostatnią walkę. Wygrałeś w dniu, w którym Hinata Hyuuga została twoją żoną.

            Nie wiem, czy wypiłem zbyt dużo sake, czy zwyczajnie nie mogłem dłużej nie patrzeć na radosną twarz Hinaty. Jej subtelny, pełen światła uśmiech przyciągał mój wzrok nieustannie. Podobnie jak jej krągłe, kołyszące się biodra, gdy krążyła między stołem a kuchnią. Naruto, jak zawsze, nie zauważył sposobu w jaki patrzę na jego żonę. A Sakura? Nie wiem, być może zauważała. Nie miało dla mnie to większego znaczenia, dla niej zapewne też. Spełniła swoje marzenie zostając moją żoną. Czy mogła oczekiwać czegoś więcej?

Naruto: Jeden oddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz