Witam :D. Dziś kolejny dołujący rozdział, ale mam nadzieję, że nikt się nie pogniewa, że trzymam nadal napięcie. No to chyba tyle. Zapraszam do czytania.
Victor
Kiedy się obudziłem zobaczyłem czyjeś plecy. Poznałem te blond końcówki.
-Marii. – Powiedziałem, a ona natychmiast się odwróciła.
-Victor, dobrze się czujesz? – Spytała pochylając się nade mną.
-Co z Yuurim? – Spytałem od razu.
-Zdiagnozowali u niego cukrzycę typu 1. Już jest stabilnie, podają mu jakieś leki i badają cały czas. – Mówiła. – Z resztą zobacz go sam. – Odsunęła się, a ja zobaczyłem mojego najdroższego na łóżku obok, podłączonego do mnóstwa kabelków i różnych takich maszynerii. Znów zachciało mi się płakać.
-Jak długo spałem? – Spytałem.
-5 godzin. – Odpowiedziała.
-Nadal się nie obudził?
-Nie, miał bardzo złe wyniki badań, dopiero udało im się przywrócić mu prawidłowe, w miarę parametry. Był mocno odwodniony, aż dziwne biorąc pod uwagę jak dużo pił. Niemożliwe, że tak późno zapadł w śpiączkę. – Mówiła. Była wyraźnie zmęczona. Z trudem usiadłem, trochę kołowało mi się w głowie.
-Posiedzę przy nim, idź odpocząć.
-Chyba nie powinieneś wstawać. – Powiedziała wyciągając ręce jakby chciała mnie powstrzymać.
-Nic mi nie będzie. – Stwierdziłem wstając. Czułem się już lepiej. Martwiłem się strasznie, ale trzymałem nerwy na wodzy. Młoda kobieta spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Podszedłem do łóżka Yuuriego i usiadłem na wcześniejszym miejscu jego siostry. Złapałem za chudą rączkę przebitą wenflonem. Wyglądał trochę lepiej, nie miał ani niezdrowego rumieńca, ani jego skóra nie była już taka szara. Usta było troszkę suche, ale reszta skóry była w lepszym stanie. Czyli wcześniej miał taką dziwną skórę przez odwodnienie. Westchnąłem ciężko.
-Czemu nadal jestem taki zmulony? – Stęknąłem, zanim Marii wyszła.
-Rzucałeś przez ostatnią godzinę przez sen, więc lekarze dali kolejną dawkę leków na uspokojenie. Aż tak go kochasz? – Zaskoczyła mnie tym pytaniem.
-Bardziej niż kogokolwiek. – Powiedziałem i tak nie mam, co ukrywać.
-Cieszę się w jego imieniu, on też cię kocha. – Uśmiechnęła się zmęczona. – Rodzice powinni zaraz przyjechać. Musiałam ich odesłać do domu siłą, bo ledwie żyli.
-Poczekam na nich, możesz spokojnie wracać do domu. – Powiedziałem.
-Oki,. Tylko nie panikuj, naprawdę nic mu już nie grozi. – Powiedziała.
-Po tych lekach, i tak nie mogę wykrzesać z siebie tyle energii żeby chociaż zacząć płakać. – Stwierdziłem.
-No dobrze, to trzymaj się brat i pilnuj Yuuriego. – Pomachała mi, i krótko pogłaskała bruneta po policzku, po czym wyszła. Nazwała mnie bratem, jakoś tak miło mi się zrobiło. Analizowałem to, co się wydarzyło. Czułem się trochę zażenowany, że państwo Katsuki widzieli mnie takim stanie, powinienem być silny, żeby byli pewni, że mogę zapewnić, Yuuriemu bezpieczeństwo i oparcie, a tym czasem jak dostaję ataku paniki na ich oczach. Ale z drugiej strony, kiedy przypominam sobie jak Hiroko do mnie mówiła i tuliła. Przez chwilkę czułem się jak w ramionach mojej własnej mamy (znaczy tak w przenośni, moja matka była ostatnią osobą, do której chciałbym się przytulić). Czyli tak to jest być kochanym i mieć rodzinę? Jestem niewymownie szczęśliwy, widząc, że komuś na mnie zależy. Uniosłem ostrożnie rękę Yuuriego i ucałowałem każdy paluszek po kolei.
CZYTASZ
Z pamiętnika Yuuriego i Victora
FanficYuuri i Victor spędzają lato w Hasetsu w domu rodziny Katsukich. Czy ich relacje rozwiną się w coś silniejszego, czy może coś się popsuje? Jaki wpływ na to będzie miała przeszłość Victora? A co jeśli któremuś z nich coś się stanie? Jak potoczą się i...