Bierz nogi za pas i uciekaj! To koniec świata! Niebo upada i wali się wszystkim na głowy, chmury spływają z niego, pogrążając miasta w ciemnościach swych mgieł, wszystkie wulkany budzą się, zalewając świat lawą prosto z czeluści piekieł. Domy się walą, kamień wraca do swej ukochanej ziemi. Cała planeta odrodzi się na nowo, ale dla nas nie ma już na niej miejsca. Bardzo wyraźnie nas pożegnała. Po milionach lat, w końcu ma nas dość, w końcu nas przegania.
Budynek się wali. Rozglądam się, zdezorientowana i przerażona. Koniec trwa już od tygodnia, ludzie się ewakuują. Odlatują swoimi statkami, przebijają się przez atmosferę, która już prawie znikła. Zostawiają smugi na niebie, a te opadają i pogrążają wszystko w jeszcze większym mroku. Bogaci mają szansę na ocalenie, ale biednych nikt nie zapraszał, muszą sobie sami radzić. Musimy. Mnie też nie stać na opuszczenie Ziemi, ale nie ma to dla mnie znaczenia. Urodziłam się tutaj i jestem gotowa zostać tu do samego końca.
Wszyscy, których znałam, już odeszli. Niby tylko na chwilę – rozeszliśmy się, żeby poszukać jakiegoś schronu na noc – ale podejrzewałam, że wielu z nich nie wróci. Niektórzy zapewne ukryją się w statkach, chcąc uciec z walącej się planety. Niektórzy pójdą skoczyć z jakiegoś rozwalonego mostu czy klifu, żeby nie musieć oglądać zagłady Ziemi. Tylko nieliczni wrócą, zbiorą się na ulicy, którą sobie wyznaczyliśmy na miejsce spotkania. O ile ktokolwiek oprócz mnie wróci.
Cofam się i wybiegam z budynku, zanim jego dach zdąży upaść mi na głowę, zabijając mnie na miejscu. Nie, ten dom z całą pewnością nie nadaje się na nocleg.
Dni na Ziemi są teraz paskudne, ale noce są jeszcze gorsze. Mgła w połączeniu z prochami planety i jej krwią tworzy iluzje, przeklęte halucynacje dotykają każdego. Widzisz wszystko, czego się boisz i czego pragniesz, a to wabi cię w pułapkę. Wtedy nie ma mowy o szybkiej ani łagodnej śmierci. Poza tym zwierzęta też zwariowały. Każde pozostałe na planecie zwierzę – och, bogaci wzięli część ze sobą, pewnie biolodzy na to nalegali – zdziczało i zwariowało. Wałęsają się nocą, rozszarpując każdą żywą istotę, na jaką natrafią. Króliki napadają na stada wilków, konie tratują ludzi, owady grupami zjadają żywcem koty. Jeśli nie chce się tak skończyć, trzeba być bardzo uważnym.
Przechodzę obok ogromnej sterty gruzów, które kiedyś musiały być blokami. Po co ludziom było budować tak wysokie domy, tego nie wiem. Z pewnością nie był to najlepszy wybór, w razie, gdyby nastąpiło trzęsienie ziemi, ale wielu ludzi przecież zwykło się popisywać swą głupotą i wyniosło to do miana sztuki. Ba, niektórzy przecież dzięki temu zasłynęli.
Patrzę w niebo. Przez opary ledwo co widać, ale słońce zapewne jest już wysoko, skoro wokół jest aż tyle światła. Kiedyś to by było niewiele, ale w obecnym czasie to naprawdę ogromna ilość. Nie ma jak określić godziny na podstawie nieba, spoglądam więc na zegarek. Za pięć dwunasta. Jeśli nie chcę się spóźnić na spotkanie, powinnam już iść w stronę ulicy Dymu. Specjalnie wybraliśmy właśnie tą, ze względu na jej nazwę. Pasowała do tych ponurych dni, które spędziliśmy w mieście.
Po drodze rozglądam się jeszcze, może znajdę jakiś budynek, w którym jednak dałoby się spędzić noc. Specjalnie wybrałam dłuższą drogę, jednak żadne miejsce nie przykuwa mojej uwagi. Wszystko wygląda niestabilnie i niebezpiecznie, a nie zamierzam ryzykować i wejść do jakiegoś domu, żeby zasnąć i nie obudzić się później. Jeśli świat ma się skończyć, to zginę ostatniego jego dnia, wraz z nim. I nie zostanę zasypana kamieniami!
Nikogo jeszcze nie ma w umówionym miejscu, ale często się spóźniają, więc nie mogę jeszcze zacząć narzekać, że zostawili mnie samą na pastwę okrutnego losu. Wyjęłam z kieszeni piłeczkę i zaczęłam ją podrzucać. To jedna z niewielu rzeczy, którą wzięłam ze swojego domu, za to jedyna, którą zabrałam całkowicie przypadkowo. Dopiero w trakcie drogi zorientowałam się, że wciąż mam ją w kieszeni płaszcza. Szkoda było mi ją wyrzucić, więc zostawiłam ją sobie i teraz przynajmniej mam co robić, kiedy mi się nudzi.
CZYTASZ
Krew Ziemi
Short StoryBierz nogi za pas i uciekaj! To koniec świata! Niebo upada i wali się wszystkim na głowy, chmury spływają z niego, pogrążając miasta w ciemnościach swych mgieł, wszystkie wulkany budzą się, zalewając świat lawą prosto z czeluści piekieł. Domy się wa...