Odwróciłaś głowę w stronę zbliżających się kroków. W blasku księżyca ujrzałaś człowieka, którego się teraz niespodziewałaś. Był to Erwin. Wysoki blondyn zbliżał się do ciebie powolnym krokiem. Wzrok miał opuszczony, a twarz spokojną. Kiedy był już na tyle blisko, mogłaś dostrzec blask księżyca w jego tęczówkach, komandor nie spojrzał na ciebie, tylko odwrócił się do twojej osoby bokiem i przystanął jakieś dwa metry od ciebie. Mężczyzna miał głowę lekko pochyloną, a ręce miał z tyłu splecione. Dostrzegłaś swoim bystrym wzrokiem, jak twój dowódca leniwie zamyka i otwiera powieki. Zastanawiałaś się po co Erwin tutaj przyszedł. Może tak jak ty musiał wyjść na chłodne i świerze powietrze.
Ze zmęczeniem oparłaś swoje ciało o zimny murek i poprawiłaś swoją pozycję na bardziej swobodną. Mrugnęłaś i mimowolnie spojrzałaś na sylwetkę towarzysza. Jego blond włosy mieniły się w srebrzystą biel, poprzez światło księżyca, które również padało na mundur. Nagle mężczyzna wziął głebszy wdech i zwrocił wzrok w twoją stronę, ty szybko spojrzałaś przed siebie.- Dzisiaj na zebraniu byłaś trochę podenerwowana. - zaczął nagle, na co ty szybkim ruchem głowy, zaskoczona spojrzałaś prosto w oczy komandora, które lśniły srebrem.
- Możesz mi powiedzieć co cię dręczy?
Otworzyłaś szerzej oczy i lekko usta, potem jednak opuściłaś wzrok. Zastanawiałaś się nad sensowną odpowiedzią.
- Pytasz się mnie co mnie dręczy ? - westchnęłaś i spojrzałaś na niego.
- Cóż... jakby to ująć w słowa. - przełknęłaś ślinę i z zawachanien nie odrywałaś wzroku od spokojnej twarzy blondyna, który cierpliwie czekał na twoją odpowiedź. Zasmuciło ciebie jednak, nagłe wspomnienie o dzisiejszym zebraniu. Odruchowo opuściłaś głowę i położyłaś na nią lewą dłoń .
- Martwi mnie to, co dzisiaj zrobiłeś. - powiedziałaś to na wpół szeptem. Usłyszałaś jak komandor zbliżył się do ciebie o dwa kroki.
- Powiedz mi Erwinie. Dlaczego tak bardzo śpieszno ci z wysyłaniem swoich żołnierzy na pewną śmierć? Naprawdę, nie zależy ci na tym, aby mogli ochłonąć po ostatniej wyprawie i zmobilizować się na kolejną, która może być ich ostatnią? - wyrzuciłaś pytania, które dręczyły twoją głowę od dłuższego czasu, majac nadzieję, że przełamiesz uparte serce twojego dowódcy. Spojrzałaś na mężczyznę, który ze skupieniem patrzył się prosto w twoje oczy.
- To jest obowiązek każdego zwiadowcy, nie tylko mój. - rzekł jak zawsze ze spokojnym tonem głosu.
- Dlaczego...- czułaś, że zaraz wybuchniesz. Jak komandor tak może. Przecież widział, jak jego towarzysze, przyjaciele ginęli w przerażający sposób. Czy on naprawdę, nie chciałby czegoś zmienić, aby przynajmniej jego żołnierze mogli w mniejszym stresie żyć życiem, które im jeszcze pozostało? Wziełaś głębszy wdech i dodałaś :
- Dlaczego nie zrobisz czegokolwiek, aby było nam łatwiej ! - czułaś jak cała drżałaś, po chwili uświadomiłaś sobie co takiego zrobiłaś. Podniosłaś głos na swojego komandora, to może się źle skończyć. Zawstydzona pochyliłaś głowę i skuliłaś się w geście przeprosin. Chciałaś przeprosić, gdy dowódca ci przerwał.
- Znam cię już na tyle dobrze, że wiem co masz na myśli, kiedy zaczynasz poddawać się emocjom. Likia, jesteś naprawdę świetnym żołnierzem. Nie raz obiło mi się o uszy kiedy inni mówili o tobie dobre rzeczy. Masz silnego ducha i dzielne serce. Ludzkość potrzebuje ludzi takich jak ty, aby mogli czuć się bezpiecznie. Takich ludzi w korpusie zwiadowczym jest dużo, chciałbym, aby stali się silniejsi niż są teraz. Likia, oni już wybrali swoją drogę. Nie możesz temu zaprzeczać ani z tym walczyć. To była ich decyzja, teraz musisz im w tym pomóc. Jestem przekonany, że dzięki wsparciu towarzyszy przejdą przez najgorsze. - mówił to z tak opanowanym i przekonującym głosem, że nie mogłaś mu nie uwierzyć. Spojrzałaś prosto na jego twarz. Smith miał opuszczony wzrok, zaraz jednak przeniósł go na ciebie.
- Wiem jak bardzo zależy ci na ich bezpieczeństwie. - dodał półszeptem. Poczułaś się lepiej. Wyrzucenie z siebie ciężkich myśli, pomogło ci ochłonąć. Nadal miałaś złe przeczucia, ale to najwyraźniej z twojego przywiązania do towarzyszy.
Zrobiłaś się śpiąca. Przetarłaś się dłonią po swojej zmęczonej twarzy. Przysunęłaś swoje nogi do siebie i postawiłaś je o murek niżej. Oparłaś się jeszcze ręcami o kamień między udami. Westchnęłaś i zamknęłaś oczy.
- Przepraszam... nie powinnam tak się zachować. To była niezreczna sytuacja... a ty, naraziłeś się na mój atak - cicho zachichotałaś . - Dziękuję. - z zawachaniem uniosłaś głowę, aby zobaczyć jaka była reakcja ze strony twojego dowódcy. Nie zaskoczył cię jego, typowy, spokojny i opanowany wyraz twarzy, ale nic nie powiedział. Był pewnie zmęczony, tak samo jak ty. Przełknęłaś ślinę i odwróciłaś wzrok. Czułaś się zmęczona, twoje powieki zaczęły cię szczypać.
- Od czasu do czasu trzeba zaatakować to co nam przeszkadza - powiedział z nutką humoru. Szybko zerwałaś się na równe nogi i obróciłaś się w stronę blondyna.
- Ja nigdy nie myślałam, że możesz mi przeszkadzać ! To nie ty- - przerwał ci jego śmiech. Patrzyłaś się na niego zaskoczona i nieco speszona. On z uśmiechem pokręcił głową .
- Dobrze, dobrze. Przecież wiem. Nie od wczoraj się znamy. Wiesz o jakich przeszkodach myślałem. - Erwin spojrzał na ciebie z rozbawieniem w oczach. Patrzyłaś się gdzieś w oddalony punkt za towarzyszem. Widniał u ciebie niewinny uśmiech i z zawstydzeniem położyłaś dłoń na swojej głowie.
- Ja...już pójdę. Jestem zmęczona i ty z resztą też. - oderwałaś dłoń od głowy. Podnosiłaś i opuszczałaś wzrok lub patrzyłaś w bok, aby nie utrzymać dłuższego kontaktu wzrokowego z przywódcą. Ukradkiem dostrzegłaś, że był rozbawiony. Prychnęłaś i zrobiłaś krok w bok.
- Dobranoc Erwinie. -rzekłaś i odeszłaś.
- Dobranoc. Likia? - odwróciłaś się, gdy zatrzymał cię znajomy głos.
- Tak?
- Przyjdź jutro do mojego gabinetu od razu po obiedzie.
- Po obiedzie. Okej. - nie miałaś pojęcia w jakiej sprawie, zaprasza ciebie komandor, ale skoro nie masz innych planów, to czemu nie. Uśmiechnęłaś się do niego, nie zwracając uwagi, czy odwzajemnił uśmiech. Padałaś z nóg. Chciałaś jak najszybciej wskoczyć do łóżka.
CZYTASZ
Erwin Smith x Reader
FanficZmiana w fabule, poprawki! Historia twoja i twojego dowódcy Erwina Smitha. Jak każda kobieta chciałabyś być dla kogoś ważna i potrzebna. W korpusie zwiadowczym jest bardzo trudno znaleźć miłość, kiedy co jakiś czas, żołnierze wyruszają na wyprawę i...