Niezapomniana lekcja muzyki

288 31 10
                                    

Siedziałaś sama w ławce i czekałaś aż zacznie się znienawidzona przez ciebie lekcja muzyki. Potrafiłaś śpiewać i lubiłaś to robić, jednak uczenie się o tych wszystkich starych i nudnych muzykach wywoływało u ciebie nieopanowane ataki ziewania. Twoją nienawiść do tego przedmiotu podsycał też jeden chłopak. Według nauczycielki miał przepiękny, anielski głos, ale dla ciebie był on najwyżej przeciętny. Pomimo tego, że na lekcjach często przeszkadzał, był ulubieńcem waszej nauczycielki.

Zadzwonił dzwonek. Do sali zbiegła się reszta klasy i po chwili weszła nauczycielka. Przywitała się z uczniami, usiadła przy biurku i zaczęła sprawdzać obecność. Wszystko szło szybko i sprawie, ale oczywiście ON miał do powiedzenia więcej niż wszyscy.

- Lee Jihoon? - wyczytała nauczycielka

- Jesteeem! - wykrzyczał na całą klasę - No, proszę pani, mnie by nie było na mojej  u l u b i o n e j lekcji z moją  u l u b i o n ą  nauczycielką?

- Jihoon, nie przesadzaj już - nauczycielka zaśmiała się lekko zawstydzona, po czym jej humor diametralnie się zmienił i ze złością w oczach kontynuowała - I proszę cię, przestań już rozmawiać, bo będę musiała cię z Jeonghanem rozsadzić! Mam już cię dzisiaj dość!

- Dobrze, dobrze, spoko luz - odpowiedział spokojnie, oparł się o ścianę i wrócił do rozmowy z Hanem.

Westchnęłaś cicho pod nosem. Chociaż zazwyczaj nie okazywałaś swoich emocji i nie denerwowałaś się, to kiedy Jihoon pojawiał się w twoim otoczeniu miałaś ochotę zamordować całą szkołę i ewentualnie miasto. Sama jego egzystencja na tym świecie cię irytowała. W sumie nie wiedziałaś, czy masz jakiś bardzo konkretny i poważny powód, żeby aż tak go nie lubić. Najwyraźniej po prostu jego aura wywoływała u ciebie negatywne emocje.

Nauczycielka skończyła sprawdzać obecność i zaczęła swój "wykład" o tym, jaki wpływ na twórczość Chopina miało jego dzieciństwo. Mało cię to obchodziło, a myśl o tym, że już niedługo miał być koniec roku i nie trzeba się starać oraz że czeka cię jeszcze około pół godziny słuchania bełkotu o historii muzyków klasycznych, wzbudzała w tobie chęć uderzenia głową o stół i zapadnięcia w wieczny sen. Włożyłaś słuchawki do uszu, tak by nikt nie zauważył i zaczęłaś słuchać jakiś przypadkowych piosenek. No coż... Fizycznie musiałaś być w szkole, czy tego chciałaś czy nie, ale dzięki muzyce przynajmniej mentalnie mogłaś być gdzieś indziej. Lekcja mijała ci dosyć szybko, z czego byłaś bardzo zadowolona. Po tej lekcji miał się zacząć niecierpliwe oczekiwany przez ciebie weekend. Już sobie myślałaś, że od razu jak przyjdziesz do domu, położysz się spać i odeśpisz przez dwa dni cały, miniony, prawie bezsenny tydzień. Jednak wszystko poszło wbrew twoim myślom. 

Kiedy to tak sobie siedziałaś spokojnie i odpływałaś gdzieś daleko myślami, nagle usłyszałaś przez muzykę, że nauczycielka wymawia twoje imię. Pośpiesznie wyjęłaś słuchawki z uszu, bo myślałaś, że pani właśnie o nie chodzi i już chciałaś przepraszać, kiedy Jihoon wstał z ławki.

- A-ale muszę akurat z nią? - zaczął się jąkać i wyglądał jakby stracił swoje luzackie nastawienie do świata, które wręcz biło jasno od niego na początku lekcji - Nie mogę na przykład hmmm... No nie wiem z kimś innym po prostu! Proszę pani! - zaczął błagać, ale ty dalej nie wiedziałaś o co chodzi.

- Jihoon, nie. Od twoich rozmów dzisiaj boli mnie już głowa. Próbuję tłumaczyć zawiłą biografię Beethovena, bo na pewno wiele osób w klasie to interesuje, a ty wciąż gadasz! Powtarzam ostatni raz. Siadasz z nią, ona już cię przypilnuje żebyś nie rozmawiał! - w tym momencie wykonała gest kiwania palcem, po czym wskazała siedzenie obok ciebie. Woozi (tu trzeba wspomnieć o jego idiotycznej, według ciebie, ksywce, którą wymyślili mu koledzy z klasy; nie lubiłaś jej bardziej niż matematyki, a o to na prawdę trudno) z opuszczoną głową zaczął zmierzać w kierunku twojej ławki.

Niezapomniana lekcja muzyki 🎶Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz