-Hej, Abigail! Wstawaj! A myślałem, że to ja usnąłem na amen - spała tak słodko, ale niestety musiałem ją obudzić, niedługo nasza stacja.
-No nie żartuj sobie, wstawaj wysiadamy! Abigail, no!
-Ehh już dobra, dobra, podnoszę się. - wymamrotała, po czym głośno ziewnęła. - Długo spałeś?
-Może godzinkę, zbieraj rzeczy, na nas już czas - powiedziałem i skierowałem się do wyjścia.-Czekaj! - krzyknęła - bo właściwie, mam jeszcze jedno pytanie, skąd znasz się z moim bratem?
-Przecież mieszkamy w jednym mieście - odrzekłem rzeczowo.
-Jakoś wcześniej Cię tam nie widziałam, ludzi jest tam niewielu, znam wszystkich, a przynajmniej kojarzę.Cholera! Musiałem szybko coś wymyślić, nie mogłem powiedzieć jej prawdy, jest tak samo dociekliwa jak Jason. To chyba u nich rodzinne.
-Pogadamy innym razem - odpowiedziałem i wyszedłem z przedziału.
Pociąg się już zatrzymał, więc szybko z niego wyskoczyłem. Na stacji zorientowałem się, że ta mała próbuje mnie śledzić, szybko wbiłem się w tłum. Udało się, zgubiłem ją. Auto już na mnie czekało zaparkowane pod jakimś niedużym sklepem, zbytnio się nie wyróżniało, miało tylko przyciemniane szyby.
Szybko do niego wskoczyłem.
-Witaj Einawie, prosto do siedziby - rozkazałem, już po kilku minutach byliśmy w drodze.Spojrzałem na zegarek, było pięćdziesiąt pięć po czwartej, zdążę.
-Einawie, możesz przyspieszyć? Obiecałem ojcu, że się nie spóźnię.
-Dobrze, sir.****
Wielkie, ciemne dębowe drzwi, zawsze mnie trochę przerażały.
-No dobra, już czas - pomyślałem i wszedłem do wielkiego domu położonego na skraju drugiego końca lasu, nieliczni wiedzieli o jego istnieniu.Miałem to szczęście być synem obecnego alfy.
Od małego uczyłem się w domu, moi rodzice są dość konserwatywni. Zabraniali mi kontaktu z normalnymi dziećmi, dlatego Abigail mnie nie znała. Jason okazał się dobrym kumplem i nie wygadał nikomu mojego sekretu. Dziękowałem mu za to, choć cały czas miałem za złe sobie, że w ogóle się o nim dowiedział.
Od zawsze mam słabą głowę do alkoholu, więc powinienem uważać i znać swój umiar. Tamtego lipcowego wieczoru trochę przesadziłem Rodzice wyjechali w delegację, mogłem w końcu wyrwać się z tego więzienia.
W tej miejscowości znajduje się nieduży klub, grają tam nawet niezłą muzykę. Postanowiłem się zabawić, wybrałem się tam, początkowo tylko na chwilę, aby po prostu poczuć się jak normalny człowiek. Niestety, szybko się upiłem, pomógł mi Jason, gdy zacząłem tracić nad sobą panowanie. Wyprowadził mnie wtedy z klubu.
-Chodźmy w stronę lasu - powiedziałem i zatoczyłem się jeszcze bardziej. Skinął głową i zaczął iść, tak po prostu prowadząc mnie w wyznaczone miejsce.Na skraju lasu czekał na mnie Einaw, lecz zanim zdążyłem zapakować się do samochodu zaszła we mnie przemiana i stałem się wilkiem. Czasami nad tym nie panuje, po prostu kiedy jest się zwierzęciem organizm szybciej spala toksyny, wszystko się szybciej goi, no jak na psie, może troszkę szybkiej.
Jason był zdezorientowany, przewalczyłem instynkt i z powrotem stałem się Evanem, tylko że trzeźwiejszym.
Wyjaśniłem mu wtedy wszystko, rozmawialiśmy na prawdę dłuższy czas. Einaw nie zdradził mnie ani Jasona, który stał się moim pierwszym prawdziwym i jedynym przyjacielem, tak zostało do tej pory.Przekraczałem wielki hol, żeby potem znaleźć się w samym środku salonu, którego szczerze mówiąc nie lubiłem, działy się tam zawsze najważniejsze rzeczy dotyczące watahy, niefajnie mieszkać w kwaterze głównej. Wszystko zawsze musiało i musi być perfekcyjne, bez skazy.
-Witaj tato - skłoniłem się, kiedy napotkałem jego spojrzenie - witaj mamo - podszedłem i uścisnąłem ją.
-Ale wyrosłeś! - zachwycała się moja rodzicielka - wyprzystojniał.
-Rose...eh, zmężniałeś synu, za chwilę podamy obiad, opowiesz nam trochę o studiach, pokój już masz przygotowany, Einaw już wniósł ci bagaże, odśwież się i wróć tu jak najszybciej.
-No i się zaczęło- pomyślałem sobie - Dobrze tato.Wyszedłem z salonu by po chwili znaleźć się w swoim starym pokoju, nic się tu nie zmieniło. W sumie nie było mnie tu tylko rok, ale w powietrzu dało się czuć jakieś zmiany, jeszcze nie wiedziałem czego dotyczą, ale były wyczuwalne.
Skoczyłem pod prysznic, przebrałem się i już byłem gotowy na ponowne spotkanie z moimi rodzicami.-Oh! Przepraszam panie Peters - niespodziewanie wpadł na mnie Einaw. To było dziwne, zazwyczaj nie szfęda się po domu.
Uśmiechnąłem się do niego lekko na znak, że nie uraził mojej osoby ani godności. Einaw to specyficzny człowiek, bardzo regułowy, trzyma się zawsze wydanych rozkazów.Będąc coraz bliżej salonu udawało mi się słyszeć coraz wyraźniej rozmowę moich rodziców.
-Rose! On już jest dawno pełnoletni! To moja wola i tak będzie!
-To również mój syn Gerhardzie!
Na chwilę umilkli, podszedłem bliżej, nie miałem w zwyczaju podsłuchiwać, ale to dotyczyło mnie i musiałem wiedzieć co jest grane.××××××××××××××
CZYTASZ
Ty? Moją mate?
Wilkołaki"-(...)To jakieś chore żarty. Przecież oni mnie zabiją i ciebie przy okazji też. To nie dzieje się na prawde....." Dowiesz się co dalej czytając te skromną opowiastkę ;3 Uwaga! Pojawiają się treści dla dorosłych oraz wulgaryzmy :) Okładkę wykonała f...