Nadszedł ten dzień. Dzisiaj Aneta z Adrianem biorą ślub. Od rana kszątałem się po mieszkaniu.
Zerkałem do śpiącego dziecka co chwilę w miedzy czasie szukałem krawata. Judyta akurat się malowała i układała włosy. Gdy to zrobiła weszła do sypialni.
- Mały śpi? - zapytała otwierając szafę z której wyjęła czerwoną sukienkę do połowy uda.
- Śpi. - odparłem męcząc się z zawiązaniem krawata.
Dziewczyna spojrzała na mnie po czym wywróciła oczami i cicho się zaśmiała pod nosem.
- Daj mi to. - odparła podchodząc do mnie.
Zaczęła przekładać to tu to tam i już po chwili miałem zawiązany ten cholerny krawat w mgnieniu oka. Jak ona to robiła? Nie mam pojęcia.
Podszedłem do lustra i lekko się skrzywiłem. Krawat mi nie pasował. Zdjąłem go po czym założyłem muchę, która bardziej do mnie pasowała. Byle do północy - zdejmę ją w cholerę.
Byłem już gotowy do wyjścia. Judyta jeszcze karmiła małego, który się obudził. Zmieniła mu pieluchę, ubrała po czym podała mi go na ręce.
LPoszedłem z chłopcem do samochodu, zapiąłem go w foteliku po czym zająłem miejsce kierowcy. Po chwili miejsce obok mnie zajęła brunetka.
- Wszystko mamy? - zapytałem patrząc na nią oraz rozglądając się po aucie.
- Tak. Torbę z rzeczami Doriana wrzuciłam do bagażnika, wózek spakowałeś. - uśmiechnęła się patrząc na mnie.
Ruszyłem sprzed bloku autem, ruszyliśmy w stronę Warszawy. Jak to u nas bywało cały czas ze sobą rozmawialiśmy.
Po trzydziestu minutach byliśmy już w kościele. Nie byliśmy świadkami, ponieważ oboje jesteśmy ateistami. Zajęliśmy miejsce w drugiej ławce, dziecko spało w nosidełku.
Po chwili cała ceremonia się zaczęła. Gdy para młoda weszła do budynku zabrzmiała weselna muzyka, którą organista zaczął grać. Ruszyli w stronę ołtarza.
Stanęli na nim, gdzie po chwili pojawił się kapłan. Związał razem ich ręce, po czym kazał powtarzać za nim słowa przysięgi małżeńskiej, którą zaczął mówić Adrian :
- Ja, Adrian, biorę Ciebie, Aneto, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - chłopak był bardzo poważny co było do niego niepodobne ale jednak.Następnie blondynka zaczęła powtarzać te same słowa za kapłanem. Teraz nadszedł czas na obrączki, które oboje wsunęli na swoje palce.. Pocałowali się jak to zazwyczaj bywa na ślubach.
Po całej ceremonii wszyscy wyszliśmy przed kosciół. Trzymałem nosidełko w którym spał synek pary młodej.
Goście zaczęli rzucać na nich groszami oraz ryżem. Zaczęło się składanie życzeń oraz dawanie prezentów.
Wszyscy goście wsiedli do samochodów tak samo jak para młoda. Ich auto było piękne. Biały kabriolet ozdobiony na masce kwiatami w kształt serca, a zamiast zwykłych tablic widniały na nich ich imiona. Przy lusterkach były przyczepione kolorowe balony.
Zapiąłem dziecko w foteliku po czym ruszyliśmy za innymi autami w stronę wynajętej sali. Wszyscy jechaliśmy trąbiąc, co chwilę musieliśmy się zatrzymywać - zapewne znacie zwyczaj robienia bram w zamian za flaszkę.
Gdy w końcu dojechaliśmy pod salę weselną wysiedliśmy z auta. Na progu parę młodą czekał chleb ze solą oraz dwa kieliszki - jeden z wodą, a drugi z wódką. Rzucili kieliszkami za siebie po czym weszli na salę a za nimi udali się goście.
Wesele przebiegało jak każde inne. Szampan, tańczenie w kółku w którym była para młoda. Pierwszy taniec, rzucanie welonem i krawatem za siebie. Nie obyło się także bez maszek i innych tradycyjnych zwyczajów weselnych.
Judyta nie piła gdyż stwierdziła, że będzie prowadzić. Sam mało piłem, chciałem pomóc jej przy małym chociaż i tak pomagali nam rodzice pani i pana młodych.
Około piątej nad ranem wracaliśmy już do domu. Wiadomo, przebranie dziecka, kąpiele i sen.
Wstaliśmy około godziny jedenastej. Mały na szczęście dał nam się wyspać i w nocy nie płakał. Po wujku jest taki grzeczny, jestem z niego dumny.
Wstaliśmy, na szybkości zjedliśmy śniadanie, ogarnęliśmy się do wyjścia.
Ubrałem najzwyklejsze czarne jeansy i koszulę w kratę. Judyta ubrała kremową sukienkę z rękawkiem trzy czwartym. Chłopiec się obudził. Dziewczyna poszła podgrzać mleko więc wziąłem dziecko na ręce.
- Tylko nie płacz, ciocia już niesie jedzonko. - zaśmiałem się mówiąc do niemowlaka.
Po chwili przyszła Judyta z butelką mleka którą mi wręczyła do ręki.
- Ja mam go karmić? - zapytałem lekko zdziwiony patrząc na nią.
- A dlaczego by nie? - zaśmiała się zerkając na mnie.
- Nie umiem karmić dzieci. - wzruszyłem ramionami patrząc na nią po czym mój wzrok przeniósł się na chłopczyka, który patrzył na mnie i machał rączkami.
- Najwyższa pora się nauczyć. Będziesz miał już wprawę na przyszłość kochanie. - zaśmiała się wychodząc z pokoju.
No cóż, zostałem skazany na nakarmienie małego. Wyjąłem delikatnie z ust chłopca smoczek po czym zacząłem go karmić mlekiem przygotowanym przez brunetkę. Mały się zajadał więc się cieszyłem, że podołałem temu zadaniu.
Po dwudziestu minutach siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy w stronę Warszawy.
Weszliśmy na salę witając się ze wszystkimi. Aneta podbiegła do swojego synka.
- Grzeczny byłeś? - uśmiechnęła się do chłopca glaszcząc go po główce.
- Był grzeczny, nawet dał nam się wyspać. - zaśmiała się brunetka patrząc na przyjaciółkę.
Po chwili dołączył do nas Adrian, który pogłaskał chłopca po rączce.
- Brojku mały stęskniłeś się za tatą? - zaśmiał się cicho biorąc go na ręce.
Usiedliśmy przy stole, rozmawialiśmy wszyscy razem, tańczyliśmy i popijaliśmy a dokładniej inni goście. Jakoś nie miałem ochoty pić.
- Bugajczyk co z Tobą? - zaśmiał się Dawid podchodząc no nas. - Ty nie pijesz? No, no. - nagle wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Racja, to do mnie nie podobne ale jakoś nie miałem ochoty na alkohol. Miałem dużo myśli w głowie, które nie dawały mi spokoju. Chciałem coś zrobić ale bałem się, że do tego nie dorosłem.
Była już godzina dwudziesta trzecia. Wszyscy zaczęli się zbierać do domów. My zrobiliśmy tak samo. Nasi przyjaciele już wzięli małego od nas więc byliśmy "wolni". Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w kierunku mieszkania.
Po niecałej godzinie zaparkowałem auto na parkingu. Udaliśmy się do domu, wzięliśmy szybką kąpiel po czym udaliśmy się spać. Byliśmy po prostu padnięci ostatnimi dwoma dniami.
_____________________________________
Ślub, ślub i po ślubie😁 Co będzie dalej? 🤔NEXT🔜
CZYTASZ
Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |
Fiksi RemajaCzasami w naszym życiu dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca.. które zmieniają nas o 360 stopni. Niestety w większości tych przypadków nie mamy na to wpływu. Zastanawiacie się czasami jak to jest być tą inną? Gorszą? Odrzuconą? Wiecie ja...