Rozpoczęcie

36 2 0
                                    


   Mam na imię Inga. Jestem dość wysoką brunetką, o zielonych oczach. Paryż to miejsce, w którym moja rodzina żyje już od pokoleń. Jako jedyny mój tata pochodzi z Polski, stąd wzięło się moje imię. Wraz z rodzicami mieszkam w centrum Paryża przy ulicy Le Marais. Moja mama z zawodu jest lekarzem, zaś tata prezesem w banku Crédit Agricole. Moja historia zaczęła się 3 lata temu, gdy miałam 12 lat.
    1 września 2015 roku wstałam szybko z łóżka, pośpiesznie zjadłam śniadanie, ubrałam się i pobiegłam do szkoły. Jestem osobą, która uwielbia chodzić do szkoły, więc wiadomość, o rozpoczęciu roku sprawiła mi dużą przyjemność. W drodze do placówki spotkałam kilku moich znajomych Hanię, Kalinę i dwóch Staśków. Razem poszliśmy do szkoły, a po całej ceremonii rozpoczęcia wybraliśmy się do pobliskiego parku. Jak to we wrześniu, było niezwykle pięknie. Ptaki rozkosznie śpiewały, dzieci radośnie się śmiały i piękne fiołki pachniały jeszcze zapachem lata. Rozłożyliśmy koc i się na nim położyliśmy. Zaczęliśmy oglądać zdjęcia z wakacji i kompletnie straciliśmy poczucie czasu. Kiedy wreszcie spojrzeliśmy na zegarek, dochodziła już godzina 20. Pożegnałam się więc ze wszystkimi i ruszyłam do domu.
    W domu czekała na mnie mama. Uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła i powiedziała:
-Co tak późno skarbie?
-Przepraszam. Oglądaliśmy z przyjaciółmi zdjęcia         z wakacji i jakoś nam się zeszło. - odpowiedziałam
-A jak pierwszy dzień w szkole? Wszystko dobrze poszło?
-Oczywiście! Było super. Pani dyrektor była ubrana w obcisłą czerwoną sukienkę i pachniała, jakby wylała na siebie całą butelkę perfum Coco chanel.
-Pani Paré zawsze miała takie "ciekawe" pomysły. - odparła i puściła mnie już do swojego pokoju mama.                                                    
        W pokoju myślałam, o nadchodzącym roku. Chciałam sprawić, aby okazał się on najlepszym w moim życiu. Po dwóch godzinach rozmyślania poszłam spać,ponieważ zmęczona po całym dniu pogrążyłam się marzeniach.
          Następnego dnia, podobnie jak pierwszego wstałam pełna entuzjazmu i ruszyłam do szkoły. Napotkałam Hanię, moją najlepszą przyjaciółkę. Chodzi ona ze mną do klasy, ma piękne, kręcone, blond włosy do ramion, zielone oczy i jest naprawdę fantastyczna. Po drodze rozmawiałyśmy na temat nowej uczennicy, która miała dojść do naszej klasy. Hania słyszała, że w poprzedniej szkole nikt jej nie lubił, ponieważ była bardzo dziwna. Z początku jakoś w to nie wierzyłam i próbowałam omijać jej temat przy rozmowie z innymi.
           Weszłyśmy do klasy troszeczkę po dzwonku, ponieważ autobus się nam spóźnił o pięć minut, ale Pani nie była zła. Usiadłyśmy z Hanią w ostatniej ławce, a przed nami siedziała tajemnicza nieznajoma. Nikt z nią nie chciał usiąść i wydawało się, jakby odpowiadała jej samotność. Nie rozumiałam tego. Jak można lubić przebywanie samemu? Bardzo mnie to zaciekawiło, dlatego wyrwałam kartkę z zeszytu i napisałam na niej "Cześć. Jestem Inga, a Ty jak się nazywasz?". Złożyłam ją i palcem lekko szturchnęłam dziewczynę. Spojrzała się na mnie dziwnie, ale pokazałam jej na liścik i zrozumiała o co chodzi. Wzięła go i zaczęła czytać. W odpowiedzi dostałam "to chyba nie Twój interes". Przyznam, że lekko się tym speszyłam, ale nie dałam za wygraną. Nieznajoma zrozumiała, że nie odpuszczę i zaczęłyśmy pisać:
-Nazywam się Agata.
-To bardzo ładne imię. A gdzie mieszkasz?
-Niedaleko. Trzy ulice stąd.
-To tak jak ja! Może miałabyś ochotę kiedyś się ze mną spotkać?
-Skoro proponujesz, to zgoda.
        Musiałyśmy skończyć pisać, ponieważ zadzwonił dzwonek na przerwę. Agata bardzo szybko wyszła z klasy, mogę powiedzieć, że prawie wybiegła. Pobiegłam za nią, aby dowiedzieć się, gdzie idzie.
-Stój! -krzyknęłam cała zadyszana.
-Czego chcesz..? -odparła znużona Agata.
-Gdzie tak pędzisz? Co jest takiego ciekawego?
-Chcesz się przekonać, to chodź ze mną.
         Trochę się bałam, ale stwierdziłam, że nic mi się nie stanie. Przecież byłyśmy na terenie szkoły. Poszłyśmy na dwór. Agata zaczęła szperać w swojej dużej, czarnej torbie, która pachniała skórą na kilometr. Po 2 minutach szukania wyciągnęła paczkę papierosów. Zrobiłam wielkie oczy, ponieważ nie sądziłam, że w tak młodym wieku ludzie w ogóle mogą myślec o paleniu. Zaraz potem wyjęła z kieszeni zapalniczkę. Wyłożyła dwa papierosy na mur, po czym jednego z nich wzięła i włożyła do buzi. Zapaliła go i spytała, czy chcę się przyłączyć. Odmówiłam, ale Agata wciąż nalegała, więc niestety po paru minutach nie wytrzymałam i spróbowałam jednego. Z początku się dusiłam, lecz potem jakoś poszło dalej. Nie zdawałam sobie jeszcze wtedy sprawy, jak bardzo sobie szkodzę.
        Minęły dwa tygodnie szkoły. Ja i Agata byłyśmy prawie nierozłączne. Przez to, że spędzałam z nią tyle czasu, przeszły na mnie jej cechy charakteru, wyglądu itp. Zaczęłam się ubierać tylko na czarno. Przestałam się przejmować lekcjami, co pogorszyło moje wyniki w nauce, zaczęłam palić i robić różne inne głupie rzeczy, które nie prowadziły mnie na dobrą drogę. Miałam przez to bardzo dużo problemów. W domu, jak i w szkole. Nikt nie rozumiał, dlaczego się taka stałam. Do czasu, aż Pani Fransè, czyli Pani od matematyki nas nie przyłapała na paleniu. Natychmiast zadzwoniła do moich i Agaty rodziców. Zaczęłam się wtedy dopiero martwić, o konsekwencje. Agata zaś wszystko olała. Kazała mi się wyluzować i powiedziała, że jak coś, to mogę uciec i wszyscy będą się martwić, a my będziemy się śmiać. Wtedy zrozumiałam, jaka naprawdę jest. Nie poczułam złości, lecz zrobiło mi się jej żal. Żal, że dała się stoczyć na tak bardzo złą drogę i teraz namawia do tego innych. Odeszłam od niej i powiedziałam, że koniec z naszym kontaktem.
           Wracając do domu wiedziałam, że będzie mnie czekać wielka kłótnia. Niechętnie weszłam do środka, a w drzwiach czekała na mnie mama. Nie przywitała mnie z uśmiechem na twarzy, tak jak to miała w zwyczaju, lecz na jej twarzy malował się smutek. Oczy jej pokryte były łzami, a nogi się pod nią uginały, ale nie ze zmęczenia, czy z miłego uczucia, lecz z załamania. Załamania moim postępowaniem. Po chwili patrzenia na mnie rzekła:
-Dlaczego? Powiedz mi dlaczego?
-Mamo ja... przepraszam.
-Jak mogłaś robić tak okropne rzeczy. Co to za dziewczyna, z którą paliłaś?
-Ma na imię Agata, ale już z nią zerwałam kontakt..
-To nie zmienia faktu, że zachowywałaś się źle. W stosunku do mnie, do ojca, do nauczycieli, a nawet do swoich najlepszych przyjaciół. Nie rozumiem co Ci strzeliło do głowy.
-Ale ja już rozumiem swój błąd. Przepraszam, obiecuję, że już nie będę.
-Rozmawiałam z tatą i razem uzgodniliśmy, że Twoją karą będzie praca w szpitalu, aż do końca półrocza.
-Ale jak to? A co ze szkołą?
-Rano będziesz chodziła do szkoły, a wieczorami będziesz pomagała w szpitalu.
        Wiedziałam, że nie mam nic do gadania, więc niechętnie się zgodziłam. Poszłam do swojego pokoju, cała zalana łzami. Wiedziałam, że minie trochę czasu, zanim uda mi się odzyskać zaufanie rodziców. Nie miałam już tego dnia na nic siły, więc szybko się umyłam i poszłam spać.
         W szkole spotkałam Hanię i Kalinę. Przeprosiłam je, za swoje zachowanie i bez chwili zawahania wybaczyły mi. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Zaraz potem doszły do nas Staśki. Oni również nie mieli do mnie wielkiej pretensji. Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc weszliśmy do klasy. Znowu z Hanią usiadłyśmy w ostatniej ławce. Rozglądałam się za Agatą, ponieważ byłam ciekawa, co się z nią stało. Nie było jej w szkole przez cały dzień. Pomyślałam, że pewnie nie chciało jej się przychodzić i została w domu oglądać seriale, albo znowu spotkała się ze swoją ekipą.
          Wróciłam do domu bardzo szybko, ponieważ nie było dużych korków. Uśmiechnięta weszłam do domu, ponieważ dostałam piątkę, za wypracowanie z polskiego. Chciałam się pochwalić mamie, ale ona nie czekała na mnie w drzwiach, ani się ze mną nie przywitała. Leżała na kanapie, z winem w ręce, a jego zapach roznosił się po całym domu. Oglądała jakiś teleturniej. Stwierdziłam, iż nie będę jej przeszkadzać, więc poszłam na górę. Otworzyłam okno i zaczęłam robić lekcje.
          Koło godziny 18 zrobiłam się głodna, więc poszłam na dół, aby sobie zrobić kanapki. Gdy krzątałam się w kuchni, usłyszałam głos mamy. Podeszła do mnie i powiedziała, że od następnego tygodnia zaczynam pracę. Kiwnęłam tylko głowa i poszłam z powrotem do swojego pokoju. Nie mogłam się już skupić na lekcjach. Myśli o nowym zajęciu zaprzątały mi głowę. Wpisałam w internecie nazwę szpitalu i okazało się, że jest on szpitalem dla dzieci, a ja przecież uwielbiam dzieci! Nie martwiłam się już, jak to będzie, lecz byłam podekscytowana. Nie mogłam spać przez długi czas, ale w końcu około 2 w nocy poszłam, bo przecież jutro jest szkoła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 08, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mały cud Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz