there's no one quite like you

2.4K 376 177
                                    

[ to mój pierwszy yoonseok, więc się stresuję. pomysł mi się podoba, mam nadzieję, że tego nie zepsuję... pisało mi się to super szybko i przyjemnie, może następna część też pójdzie tak fajnie, huh. anyway, miłego czytania!

pewnego dnia przestanę pisać wyłącznie fluffy.
ale to jeszcze nie dziś. ]

Jung Hoseok nie był złym człowiekiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jung Hoseok nie był złym człowiekiem. Miał po prostu gorszy dzień.

Tak, zdecydowanie.

Ten chłopak, który swoim beztroskim uśmiechem zawstydzał samo słońce i bez względu na wszelkie niedogodności chciał uszczęśliwić każdą żywą istotę, a jednocześnie bał się wszystkiego, co się rusza, nie mógł przecież być kimś o chłodnym sercu. I z pewnością nie wszedł do obcego mieszkania z niedobrymi zamiarami czy przepełniającą go żądzą mordu.

Ale od początku.

Istotną rzeczą, której nie można pominąć, było to, że Hoseok pochodził z Gwangju, a nie z Daegu, gdzie obecnie pomieszkiwał u swojego przyjaciela – Taehyunga. Tak, tego samego, który wczoraj wyrzucił go z domu, bo miał serdecznie dość faktu, iż Jung nie potrafi utrzymać wokół siebie porządku. A przecież tak bardzo się starał...

Cóż, miał kilka opcji. Szkoda, że tak naprawdę żadnej nie mógł wybrać.

Wróciłby, prosząc go o przebaczenie, gdyby nie to, że do Taehyunga na cały tydzień wpadła dziewczyna. Poszukałby jakiegoś taniego motelu, ale, cholera, zgubił portfel. I pieniądze. Był skłonny przespać się nawet na ławce w parku, jednak z doświadczenia wiedział, że to niewygodne, dlatego od wczorajszego popołudnia szwendał się po mieście, nie mrużąc oka nawet na moment. A, naprawdę, oddałby wiele za te przeklęte „pięć minut", o które jako dziecko każdy błagał swoich rodziców.

Och, i jego telefon. Rozładował się na chwilę po tym, gdy Kim spektakularnie wypchnął go za drzwi. Jakby nie mógł poczekać, aż przynajmniej naładuje baterię do końca...

Tak w skrócie malowała się sytuacja Hoseoka. Całkiem beznadziejnie.

Ostatnie dwie godziny spędził w jednej z mniejszych kawiarni, ciesząc się smakiem gorącej kawy. Na dworze wcale nie było zimno, przynajmniej na to wskazywał termometr, ale od nieustannego przebywania na zewnątrz miał już serdecznie dość „orzeźwiającego" wiatru i zachmurzonego nieba. Gdy wychodził z budynku, ze smutkiem włożył ręce do kieszeni spodni, nie odnajdując w nich nic poza rozładowaną komórką. Wszystkie drobne wydał na dwie kawy i kilka energetyków, ale mimo to czuł się jak żywy trup, tak samo odbierało go chyba otoczenie i ludzie obrzucający go ciekawskimi spojrzeniami. Być może wyglądał jak ćpun, z cieniami pod oczami i pustym spojrzeniem szukającym jakiegoś sensu istnienia, ale miał to szczerze gdzieś.

Jedyne, o co teraz dbał, to jedzenie. Pragnął jedzenia.

Plusem tego wszystkiego było to, że trochę lepiej zapoznał się z okolicą, w której mieszkał. Natknął się na kilka urokliwych miejsc, jednak im dłużej błądził i im mocniej bolały go nogi, nie potrafił skupić się na niczym innym, niż obmyślaniu planu zemsty dla Taehyunga. Z utęsknieniem odliczał dni do odjazdu Seoljun...

you're an asshole (but i love you) ☾ m.yg+j.hs [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz