[ to mój pierwszy yoonseok, więc się stresuję. pomysł mi się podoba, mam nadzieję, że tego nie zepsuję... pisało mi się to super szybko i przyjemnie, może następna część też pójdzie tak fajnie, huh. anyway, miłego czytania!
pewnego dnia przestanę pisać wyłącznie fluffy.
ale to jeszcze nie dziś. ]Jung Hoseok nie był złym człowiekiem. Miał po prostu gorszy dzień.
Tak, zdecydowanie.
Ten chłopak, który swoim beztroskim uśmiechem zawstydzał samo słońce i bez względu na wszelkie niedogodności chciał uszczęśliwić każdą żywą istotę, a jednocześnie bał się wszystkiego, co się rusza, nie mógł przecież być kimś o chłodnym sercu. I z pewnością nie wszedł do obcego mieszkania z niedobrymi zamiarami czy przepełniającą go żądzą mordu.
Ale od początku.
Istotną rzeczą, której nie można pominąć, było to, że Hoseok pochodził z Gwangju, a nie z Daegu, gdzie obecnie pomieszkiwał u swojego przyjaciela – Taehyunga. Tak, tego samego, który wczoraj wyrzucił go z domu, bo miał serdecznie dość faktu, iż Jung nie potrafi utrzymać wokół siebie porządku. A przecież tak bardzo się starał...
Cóż, miał kilka opcji. Szkoda, że tak naprawdę żadnej nie mógł wybrać.
Wróciłby, prosząc go o przebaczenie, gdyby nie to, że do Taehyunga na cały tydzień wpadła dziewczyna. Poszukałby jakiegoś taniego motelu, ale, cholera, zgubił portfel. I pieniądze. Był skłonny przespać się nawet na ławce w parku, jednak z doświadczenia wiedział, że to niewygodne, dlatego od wczorajszego popołudnia szwendał się po mieście, nie mrużąc oka nawet na moment. A, naprawdę, oddałby wiele za te przeklęte „pięć minut", o które jako dziecko każdy błagał swoich rodziców.
Och, i jego telefon. Rozładował się na chwilę po tym, gdy Kim spektakularnie wypchnął go za drzwi. Jakby nie mógł poczekać, aż przynajmniej naładuje baterię do końca...
Tak w skrócie malowała się sytuacja Hoseoka. Całkiem beznadziejnie.
Ostatnie dwie godziny spędził w jednej z mniejszych kawiarni, ciesząc się smakiem gorącej kawy. Na dworze wcale nie było zimno, przynajmniej na to wskazywał termometr, ale od nieustannego przebywania na zewnątrz miał już serdecznie dość „orzeźwiającego" wiatru i zachmurzonego nieba. Gdy wychodził z budynku, ze smutkiem włożył ręce do kieszeni spodni, nie odnajdując w nich nic poza rozładowaną komórką. Wszystkie drobne wydał na dwie kawy i kilka energetyków, ale mimo to czuł się jak żywy trup, tak samo odbierało go chyba otoczenie i ludzie obrzucający go ciekawskimi spojrzeniami. Być może wyglądał jak ćpun, z cieniami pod oczami i pustym spojrzeniem szukającym jakiegoś sensu istnienia, ale miał to szczerze gdzieś.
Jedyne, o co teraz dbał, to jedzenie. Pragnął jedzenia.
Plusem tego wszystkiego było to, że trochę lepiej zapoznał się z okolicą, w której mieszkał. Natknął się na kilka urokliwych miejsc, jednak im dłużej błądził i im mocniej bolały go nogi, nie potrafił skupić się na niczym innym, niż obmyślaniu planu zemsty dla Taehyunga. Z utęsknieniem odliczał dni do odjazdu Seoljun...
CZYTASZ
you're an asshole (but i love you) ☾ m.yg+j.hs [zawieszone]
FanfictionGdzie Hoseok jest włamywaczem, ale jedyne, co zastaje w obcym mieszkaniu, to Min Yoongi pod prysznicem. lub Gdzie Hoseok kompletnie zapomniał, co tak właściwie chciał ukraść, ale za to doskonale pamięta hipnotyzujący wzrok blondyna oraz intensywny...