#1

33 3 0
                                    

Pierwsza kartka z pamiętnika:

Drogi pamiętniku.
Będę tutaj pisać, do ciebie, od teraz do naszego końca. Zacznijmy od tego, że się przedstawie i powiem coś o sobie.
Tak więc zaczynając, nazywam się Joane (wkleiłam zdjęcie), mam 16 lat i mieszkam w starym zakątku Los Angeles, wraz z moimi rodzicami oraz bratem (17.l.). Przeprowadziliśmy się tutaj w te wakacje, więc jesteśmy tu nowi. Powodów, dla których zmieniliśmy miejsce zamieszkania jest wiele, między innymi to, że ja z bratem nie czuliśmy się dobrze w otoczeniu tamtejszych ludzi. Po prostu to do nas nie pasowało, ciągłe afery, kłótnie, fejm i tak dalej... może oni lubią takie rzeczy, ale my nie. Zwłaszcza jeśli chodzi o fejm. Moim zdaniem to idiotyczne, wywyższanie się i takie tam, to bez sensu, każdy ma takie same prawa i nikt nie jest od drugiego lepszy. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie.
Dobra bo trochę się rozpisałam, jest pierwsza w nocy, ja jeszcze nie śpię, a jutro pierwszy dzień w nowej szkole. Tsaa... ciekawe jak ja sobie poradzę...

Obudziłam się o 5:30 i strasznie nie chciało mi się iść do szkoły, ale jednak wstałam. Umyłam zęby, ubrałam się, uczesałam oraz lekko podkreśliłam rzęsy.
Tata zawiózł mnie do szkoły samochodem. Wysiadłam i poszłam do niej, jak zwykle "radź se sama" . Weszłam do gabinetu dyrektora, przedstawiłam się i powiedziałam, że jestem nowa. Przy okazji poprosiłam o wyrobienie nowej legitymacji, pokazując paszport. Facet dał mi plan lekcji i rozkazał opuścić gabinet. Posłusznie wykonałam polecenie.
Pierwsza wychowawcza. Poszłam więc do mojej sali, usiadłam z tyłu i czekałam na rozpoczęcie lekcji.

Do sali weszli uczniowie, a za nimi wysoki mężczyzna. Zaczął on rozglądać się po sali. Gdy mnie zauważył lekko się uśmiechnął i gestem ręki poprosił mnie do siebie. Stałam na środku sali, a wszyscy byli we mnie wgapieni. Zaczełam mówić:
-emm... H-hej jestem Joane... - Jąkałam się i tak szczerze nie miałam pojęcia jak się odezwać.
- przeprowadziłam się z Polski, mam nadzieję, że nie na prużno. Myślę, że mnie zaakceprujecie i będzie w miarę spoko. No to ten... jak ktoś coś, pogadać to może na przerwie.

Usiadłam na wcześniej wybranym miejscu i zaczełam coś bazgrać na końcu zeszytu. Jak co roku pisaliśmy to samo, miałam na to wywalone, więc nie pisałam.

Dzwonek

*No na reszcie przerwa.* pomyślałam.
Już miałam wyjść z sali gdy ktoś mnie zatrzymał. Był to nauczyciel. Poprosil mnie do siebie.

- Dzień dobry. - powiedziałam nie wzruszona jego zachowaniem.

- Joane, tak? - zapytał z uśmiechem na twarzy

- Tak i co w związku z tym?

- Po pierwsze; proszę się tak do mnie nie odzywać - uśmiech zszedł mu z twarzy - a po drugie; nie miej mi za złe, ale jestem od teraz twoim wychowawcą i pójdziesz ze mną do dyrektora.

- Ale już tam byłam...

- ... zaraz... jak to, byłaś już u dyrektora?

- No tak... to źle? Miało mnie tam nie być?

- Nie chodzi o to... dałaś swoją legitymacje?

- Nie, pokazałam paszport, bo nie moglam znaleźć legitymacji i poprosiłam o zrobienie nowej, jutro będę ją miała.

- No dobrze, w takim razie możesz już iść...

Wyszłam z sali i kierowałam się na następną lekcje. Matematyka, no świetnie...

Na ZakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz