Zmiany

3.7K 186 23
                                    

Evan's prov

-Rose, nie zmienisz mojego zdania, jest już dużym chłopcem, da sobie radę, umie wszystko.
-Gerhardzie, nie zgadzam się z tobą, jeszcze mu trochę brakuje do bycia tobą i sprostania twoim oczekiwaniom.
-Nie ma dyskusji na ten temat!
-Ależ jest, bo to także mój syn! Jeszcze nie jest gotowy!

Zapadło milczenie, postanowiłem, że dowiem się o co chodzi.

Abigail's prov

Czemu Evan mnie tak zbył? Coś mi w tym wszystkim nie pasowało, próbowałam go nawet śledzić, ale, że jestem przegrywem to szybko go zgubiłam.
Do domu dotarłam pół godziny od wyjścia z pociągu. Przywitałam się ze wszystkimi i pobiegłam do siebie do pokoju. Jutro ma przyjechać mój brat, ma przerwę w trasie. Zamierzam dopaść go podstępnie i pociągnąć za język. Nie jestem już jego małą siostrzyczką, ale nadal mam kilka sztuczek w zanadrzu.

Gdy zaszło już słońce postanowiłam się trochę jednak dowiedzieć. Jestem niecierpliwą osobą. Z racji tego, że mój ojciec jest prezesem wielkiej firmy to zna wielu ludzi, więc może zna rodzinę Evana.

-Tatusiu - zapytałam słodkim głosikiem, chodź już nie byłam mała - słyszałeś może o rodzinie Peters'ów?
Spojrzał się na mnie dziwnie, wyglądał tak jakby miarkował swoje słowa w głowie.
-To mój największy konkurent logistyczny, nie bardzo się lubimy, a po co ci to?
-Chciałbym zrobić wywiad z prezesem tej firmy, potrzebne do szkoły - pośpiesznie skłamałam.
-Możesz zrobić go ze mną - wycharczał mój tata.
-Jak dam wywiad w którym wystąpiłeś ty tato, to profesor mi tego nie uzna, zna cię.

Zaczął się zastanawiać, jego ręka powędrowała w górę twarzy, pocierał brodę.
-Niech będzie, załatwię ci ten wywiad i tak nie mam teraz czasu.
-Dziękuję! - krzyknęłam i ucałowałam go w policzek

Wystrzeliłam do swojego pokoju jak strzała zanim zmieni decyzję lub co gorsza, zorientuje się, że są wakacje. Nie dowiedziałam się zbyt wiele, ale, przynajmniej mam ten "wywiad". Z racji tego, że zbliżał się wieczór, powlekłam się do łazienki aby załatwić swoje potrzeby, następnie wyskoczyłam na łóżko, owinęłam się kołdrą i odpłynęłam.

Evan's prov

-Tato, przykro mi, to jeszcze za wcześnie, mam studia, nie mogę, nie chce ich rzucić. - powiedziałem spokojnym i opanowanym tonem.
-Evan, ja uważam tak samo jak ty, Gerhardzie, twój syn chce i musi jeszcze poczekać.

Ojciec milczał, wiedziałem, że wymiękł, zawsze to robi kiedy ja i matka za czymś jesteśmy.

-Pod warunkiem, że pojedziesz ze mną do pewnego miejsca.
-Po co? - powiedziałem jednocześnie z mamą.
-Pokaże ci, co tracisz.
Na tym rozmowa się urwała.
Wyszedłem pośpiesznie z tego pomieszczenia. Skierowałem się prosto na dwór, musiałem ochłonąć.

*Świeży czerwcowy wiatr gładził leciutko moją sierść. Płynąłem pośród drzew, chłonąłem ich zapach, czułem jedność z lasem, naturą. Biegałem zawsze wtedy, kiedy moja wilcza natura dawała o sobie znać, a najczęściej wtedy, kiedy nie byłem już zły, tylko wkurwiony. Po wystrzeleniu z domu jak strzała, nie zastanawiałem się w jaką stronę biegnę. Pokonałem chyba całą odległość w poprzek tego lasu. Dotarłem na małą polankę, w jej lewym boku była mała sadzawka, zmieniłem się z powrotem w ludzką postać. Podszedłem i usiadłem na brzegu wody, jakoś mnie przyciągała, nie wiem ile czasu tam spędziłem *

Obudziłem się w swoim pokoju z piekielnym bólem głowy. Ruszyłem do łazienki, moje odbicie w lustrze było straszne.

*pukanie do drzwi*

-Evan? Nie przeszkadzam? - spytała moja rodzicielka.
-Wejdź - odpowiedziałem przyjaźnie.
-Lepiej ci już ? - spytała troskliwie i usiadła na moim łóżku.
-Tak, już się uspokoiłem.

Nastała chwila ciszy, patrzyliśmy się na siebie, nie spuszczając wzroku.
-Rozmawiałam z ojcem - powiedziała powoli. - zgodził się na skończenie przez ciebie studiów, ale pod warunkiem, że jako jego syn i następca spełnisz jego oczekiwania.
-Wiem, że to i tak nieuniknione.
Westchnęła głośno, wiedziałem, że jej też jest ciężko, mój ojciec nie jest łatwą osobą.
-Zejdź za pół godziny na śniadanie - poklepała mnie po ramieniu i wyszła.
Powlekłem się z powrotem do łazienki wziąć kąpiel.
Po piętnastu minutach byłem odświeżony i nawet głodny. Założyłem dziś czarne dresy i biały t-shirt. Zszedłem na dół, cały korytarz wypełniał zapach przepysznych naleśników i kawy. Tęskniłem za tym zapachem.
W jadalni już wszyscy byli, zasiadłem na swoim miejscu. Zmusiłem się na jedno skromne - Dzień dobry wszystkim - po czym usiadłem do stołu i zacząłem jeść. Nie wiem ile ich pochłonąłem, ale jedząc ostatniego ledwo się ruszałem.
-Evan, mama ci przekazała moje warunki? - przerwał ciszę ojciec.
-Tak - fuknąłem.
-Pamiętasz, co wczoraj mówiłem?
-A dokładniej?
-Miałeś gdzieś ze mną jechać, szykuj się za kilkanaście minut wyjeżdżamy.
Byłem w szoku, nie wiedziałem, że zechce jechać już dzisiaj.

×××××××××××××

Ty? Moją mate?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz