~Julia~
-Um...Ups...potrzymasz?-podał mi prezencik do ręki i wyciągnął zapalniczkę z kieszeni, postawił świeczkę na torcie, zapalił ją i zabrał mi przedmiot z ręki. Był strasznie podenerwowany-Powinienem zaśpiewać "sto lat", ale nie chcę cię pozbawić słuchu, więc wszystkiego najlepszego. Zdmuchnij świeczkę.
Dmuchnęłam z całej siły na świeczkę. Gdy to zrobiłam miałam nadzieję że życzenie o którym pomyślałam się spełni. Luk położył ciasto na szafce, przytulił mnie mocno i po chwili wręczył prezent.
-Otwórz-kiwną głową wskazując na podarunek. Nerwowo bawił się palcami. Był tak przejęty, że mimo wolnie się zaśmiałam.
-Z czego się śmiejesz?-miał przerażoną minę.
-Lukey nie stresuj się tak-powiedziałam spokojnie-jestem ci naprawdę wdzięczna za to wszystko. Ja prawie nigdy nie obchodziłam urodzin-uchyliłam wieko pudełka i zaniemówiłam. Otworzyłam usta i z szokiem na twarzy patrzyłam na prezent.
-I co? Mmoże bbyć?-zająkał się-Chciałem żebyś przestała mieć koszmary.
-Luk on jest naprawdę piękny-spojrzałam na średniej wielkości łapacz snów. Był on granatowo błękitny. I posiadał małą zawieszkę z literką "L". Była złota podobnie jak bryłki zawieszone w łapaczu jak i te zwisające na sznurkach. Był zakończony błękitnymi piórami.
-To "L" jest po to żebyś nie zapomniała o mnie-rzekł trochę błagalnym tonem.
-Ja w życiu o tobie nie zapomnę. Jesteś jedyny w swoim rodzaju-uśmiechnęłam się do niego co odrazu odwzajemnił-nigdy nie miałam takich urodzin, ale czemu by się tu dziwić?
-Wiesz co mam propozycję zapomnijmy o tej cholernej przeszłości i chodźmy zjeść torcik-dał propozycję nie do odrzucenia. Pokroiliśmy ciasto i usiedliśmy w saloniku aby je zjeść. Chłopak nalał nam wina. To było pyszne ciastko bo było czekoladowe takie jak lubię. Co do ciast to chyba mamy podobne zdanie.
-To zabawne, gościu który mnie porwał zrobił mi najlepsze w moim życiu urodziny-zaczęłam temat
-Bo gościu który cię porwał to najmądrzejszy, najlepszy, najprzystojniejszy i...-nie dokończył bo mu przerwałam
-Najskromniejszy człowiek tego świata-zaśmialiśmy się.
-Jak tak teraz o tym myślę to żałuję że cię nie lubiłam-wyznałam
-W sumie to ci się nie dziwię byłem groźny i wogóle-wtrącił
-Nie groźny tylko miałeś pistolet, tak to byś mnie nawet nie przestraszył-zaśmiałam się i dopiłam już czwarty kieliszek wina.
-Ale ja nadal mam ten pistolet-zrobił się bardzo poważny. Stwierdziłam że zmienię temat.
-Ja nie wiem czy chcę wracać-nie chciałam to było pewne
-Ja na bank nie wracam-zarzekał się Luk.
-Odkąd tu jestem jakoś jestem szczęśliwa-przyznałam.
-Wiesz ja jakoś też, a wogóle walmy to wszystko. Zapomnijmy o przeszłości. Ja będę zwykłym chłopakiem który mieszka ze zwykłą dziewczyną i załatwione-powiedział machając już pustym kieliszkiem.
-Ej ej powiem ci coś w sekrecie, ja nie jestem normalna, ale się postaram-pokiwałam głową na potwierdzenie moich słów.
-Trochę to było by podejrzane gdybym był normalny i byłbym twoim bratem. Chyba muszę wybrać-roześmiał się trochę podpity
-Ej nie ma, skończone-powiedziałam podnosząc pustą butelkę.
-Od jutra jestem zwyczajnym człowiekiem-wstał i uderzył się w pierś
-Ja od jutra zapominam o tym co było. Nie ćwiczę akrobatyki z rurą tylko co innego. Nie rozżalam się nad wszystkim bo po co-przysięgałam.
-Ja nie porywam pięknych dziewczyn i nie próbuje do nich strzelać-też obiecywał.
-Ej no komplemenciarzu przestań kłamać-zaśmiałam się
-No to od jutra, a teraz co idziemy spać?-zaproponował-ja nigdy nie kłamię-dodał cicho.
-Hej słyszałam to-krzyknęłam rzucając w niego poduszką. Kręciło mi się w głowie i ciągle się z czegoś śmiałam. W życiu nie próbowałam alkoholu więc to mogły być skutki tej połowy butelki.
-Wiesz że ci oddam?-zapytał retorycznie
-To dawaj-wzięłam poduszkę i ruszyłam na niego. Bolała mnie trochę głowa więc lekko się zatoczyłam. Zderzyłam się z torsem chłopaka.
-Woah pijaku, nie leć tak na mnie bo się zaczerwienię-znowu wybuchliśmy śmiechem a ja oblałam się rumieńcem. Postawił mnie do pionu-Chyba trzeba iść spać, bo ktoś ma tu słabą główkę.
-Czy ty mnie wyzywasz?-spytałam odważnie
-Nie nie nic z tych rzeczy-zarzekał się-Po prostu chodźmy.
Stanęłam na nogi i znowu się zatoczyłam. Nie udolnie stawiałam kroki.
-Chyba lepiej cię zaniosę, zanim zaliczysz glebę na schodach-zaproponował Luk i mnie podniósł.
-Rozumiem dlaczego przed osiemnastką nie pije się alkoholu-powiedziałam bawiąc się włosami chłopaka.
-Doprawdy? Nie sądzę żebyś z taką główką butelki do końca życia wypiła-przyznał.
-Może masz rację-odparłam spokojnie.
-Luk, a co ty zamierzasz robić w przyszłości?-zapytałam o to bo czułam w sobie odwagę
-W przyszłości czyli kiedy?-spytał
-Na przykład za miesiąc-odpowiedziałam
-No mieszkać z tobą, a co znudziłem ci się już?-zaśmiał się lekko
-Nie skąd jesteś najlepszym co mnie spotkało-mówiłam wszystko co pomyślałam
-Wiesz ty też, ale czasami jesteś nieznośna-szturchnęłam go za te słowa-na przykład gdy wbijasz mi rękę w żebra.
-Ja sobie tak myślę czemu cię wcześniej nie spotkałam, albo kogoś takiego jak ty. Rozumiesz nie wszędzie są tacy przystojni faceci. Hmmm... Z jednej strony fajnie jest mieć przystojnego brata bo jest przystojny, ale z drugiej strony zawsze będzie ci żal że jest twoim bratem. Wogóle nie wiem czy warto mieć brata. Będąc w takim stanie w życiu nie znajdę chłopaka tak dobrego jak ty, a jak już znajdę jakiegoś to pewnie powiesz że jest nie odpowiedni czy coś dlatego więc lepiej adoptować dzieci niż brać je ze schroniska-zaczęłam jakiś chory wywód.
-Czekaj co? Jestem przystojny i ci się podobam i coś o adoptowanym dziecku ze schroniska-zaśmiał się-w życiu nie dostaniesz alkoholu.
Weszliśmy do pokoju i posadził mnie na łóżku.
-Śpiąca jestem. Weź mnie przebierz-poprosiłam.
-Ty na pewno tego chcesz?Jesteś pijana chyba nie wiesz co mówisz-próbował mnie przekonać
-Lukey, skarbie boli mnie głowa. Przebierz mnie proszę-Głaskałam jego rękę. Chłopak bardzo się spiął.
-Nie jestem pewien czy to dobry pomysł-nadal się zapierał
-Oj weź jesteś moim bratem-przekonywałam goDzięki za przeczytanie❤️❤️❤️❤️
CZYTASZ
To Tylko Przeszłość
Roman pour Adolescents-...błagam obudź się-mimowolne łzy zaczęły spływać po jego twarzy. Klęczał nad jej zimnym ciałem. -Cholera!! Masz się obudzić!!- krzyknął przez łzy, uderzając pięścią w bruk - Ona tego nie zrobi. Najśmieszniejsze jest to, że ty do tego doprowadz...