Rozdział XIV: Pamiętaj o przeszłości.

12 3 0
                                    

Wstałam z łóżka. Niestety Aki miał wyjątkowo mocny sen. Nie zdołałam go obudzić. Przebrałam się i wyszłam z pokoju.

Szłam z nadzieją znalezienia kuchni. Przeglądałam pokoje aż wreszcie trafiłam. Wzięłam do ręki nóż i zaczęłam kroić na desce warzywa. Pomyślałam, że zrobię śniadanie dla wszystkich.

-Widzę, ranny ptaszek.-usłyszałam, zagapiłam się i trafiłam nożem w dłoń. Zabolało, a z przecięcia zaczęła lecieć krew.

Chłopak podszedł do mnie i złapał moją rękę. Otworzył wodę w kranie i włożył moją zranioną dłoń w jej strumień.

Zaczął szukać czegoś w szyfladzie. Po chwili wyciągnął bandaż i gazę. Otarł delikatnie moją rękę z wody i krwi. Zaczął robić opatrunek. Przyłożył gazę do rany i zaczął owijać bandażem.

Robił to ze skupieniem i precyzją. Przyglądałam się mu. Po czasie spojrzał na mnie i nasz wzrok się spotkał. Jego pomarańczowe oczy były niesamowite i niepowtarzalne.

Ocknął się i puścił moją rękę.
-W porządku?-zapytał pocierając kark.
-Tak. Dziękuję.-uśmiechnęłam się do niego, a on się lekko zarumienił.
-Musisz bardziej uważać.
-Widać, że znasz się na rzeczy. Przyda się w mojej drużynie medyk.
-Nauczyłem się co nieco od Ashidy.
-Raczej wszystkiego, a mimo to wciąż mu mało.-powiedział głos za nami. Blondyn przyglądał się nam i podszedł bliżej.
-Idę coś załatwić.-Adachi wyszedł z kuchni.

-Co mu się stało?
-Cóż. Jest pewna osoba. Ciężko chora. Dla lekarza to ogromny ból nie móc wyleczyć chorego. Wiem co czuje. Jednak on nie chce się z tym pogodzić. Powiedział mi wczoraj, że póki nie wyleczy swojego przyjaciela, nigdzie się stąd nie rusza.
-Rozumiem.
-Chcę jednak, żebyś zabrała go stąd. Pozwiedza świat. Nauczy się nowych rzeczy. Chcę, aby żył pełnią życia.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy.
-Uważaj jest bardzo uparty.

Zaśmialiśmy się. Po czasie dokończyliśmy robić śniadanie. Oczywiście Aki jeszcze nie wstał.

Postanowiłam do niego pójść.
-Aki...wstawaj....-szturchałam go, ale nic z tego. Wpadłam na genialny pomysł. Pocałowałam go. Po czasie obudził się i pogłębił pocałunek.- No nareszcie Śpiąca Królewno.
-Dzień dobry Katsumi.-uśmiechnął się zaspany.
-Chodź na śniadanie.
-Tak jest! Co Ci się stało?- spojrzał na moją rękę.
-To? Zraniłam się nożem.-spojrzał na mnie z troską.-Wszystko w porządku.
-To dobrze.-złapał moją dłoń i pocałował, po chwili uśmiechnął się.

Poszliśmy razem na śniadanie. Jakiś czas później skończyliśmy jeść i postanowiłam porozmawiać z kuzynem.
-Więc czym się zajmujecie. Ty i Adachi.
-Jakby to wytłumaczyć... Wyszkoliłem się na lekarza. Żyłem tutaj i leczyłem ludzi. Jakiś czas potem zjawił się czerwonowłosy. Powiedział, że chce się szkolić, bo musi wypełnić swoje przeznaczenie. Cóż, nauczyłem go wszystkiego, ale widać że jest mu mało. Odtąd leczyliśmy ludzi razem. Jednak on spotkał kogoś, kogo nie można wyleczyć. Musisz mu pomóc. Uświadom go, że ma inne zadanie.
-Nie martw się. Pomogę mu.- uśmiechnęłam się do niego.- Kiedy wróci?
-Myślę, że niedługo.

Poszłam do pokoju i wyciągnęłam jedną z książek, które wzięłam od mistrza.
-Trzeba to szybko załatwić. Nie możemy zwlekać.-powiedział Aki.
-Masz rację, jednak narazie musimy poczekać.

Nagle ktoś zapukał do pokoju. Poszłam i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Adachi'ego.
-Miałaś do mnie jakaś sprawę.
-Owszem. Pokaż mi miejsce, w którym jest ten twój chory przyjaciel.
-Ja... Dobrze. Chodźmy.

Aki zerwał się i ruszył za nami. Chłopak zaprowadził nas do pewnego domu. Był dość stary. Weszliśmy do środka. Udaliśmy się do jednego z pokoi.

Na łóżku leżała dziewczyna. Widać, że jest na skraju śmierci. Podeszłam do niej.
-Czekaj Katsumi. Nie wiem czy to nie jest zaraźliwe.-powiedział z troską Adachi.
-Ja nigdy nie choruję. Pamiętasz? Bałabym się raczej o Aki'ego. Łapie każdą chorobę.

Adachi spojrzał na białowłosego. Uśmiechnął się, a potem znów popatrzył na mnie.

Podeszłam do dziewczyny.
-K..kim jesteś?
-Nie bój się jestem Katsumi. Nazywają mnie Córką Księżyca.
-To zaszczyt Cię tu spotkać.
-Gorączka, lekka wysypka, czerwone oczy, suche, zimne dłonie.- myślałam na głos.
-Znasz się na tym?
-W pewnej książce, którą dostałam od ojca było dużo informacji o chorobach. Musi dużo pić. Najlepiej letniej wody. Kompresy na czoło na gorączkę i powinna coś jeść. Mało, ale często.
-Ta choroba? Da się ją uleczyć?!
-Tak. Cóż, jest to stan od tego, że dziewczyna nic nie jadła i mało piła.
-Co? Ale dlaczego? Aika?
-Ja... Chciałam ci się podobać Adachi.-powiedziała dziewczyna.-Myślałam, że jak nie schudne to nigdy nie zwrócisz na mnie uwagi.
-Rzeczywiście udało Ci się.

Lekko speszona oddaliłam się. Podeszłam do Aki'ego, a on objął mnie ramieniem.
-Zostawmy ich.-powiedział szeptem i wyszliśmy.

Chłopak usiadł obok drzwi, oparł się o ścianę i zamknął oczy.
-Nie powiedziałaś mu czegoś. Prawda?
-Cóż, dziewczyna wyzdrowieje, ale do końca życia będzie miała problemy zdrowotne. Musi teraz bardzo na siebie uważać. Najmniejszy błąd może spowodować śmierć.
-No pięknie.- Aki głośno westchnął.- To co, dziewczyna wyzdrowiała czyli Adachi może z nami iść.
-Na to wygląda. Jednak to może nie być takie łatwe...- w tym samym czasie Adachi wyszedł z pokoju.
-To kiedy ruszamy?-powiedział tym samym sprawiając, że byłam w szoku.
-Jak najszybciej.
-Świetnie. Dziękuję Katsumi-sama.-podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.-Przynajmniej tyle mogłem dla niej zrobić. Pożegnała się ze mną. Powiedziała, że to już koniec.-wyszeptał mi do ucha.
-Przykro mi.- w moich oczach pojawiły się łzy.

Wyszliśmy z budynku. Wróciliśmy do Ashidy. Adachi spakował się. A ja poszłam do kuzyna.
-Trzymaj.-podał mi książki, o które go poprosiłam.
-Dzięki. Przydadzą się.
-Odwiedź mnie czasem.
-Z wielką chęcią.- uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka.
-Ekhem...-Aki zwrócił naszą uwagę na siebie.
-Zazdrościsz?- powiedział blondyn.
-Nie muszę.-białowłosy zaśmiał się.
-Chłopcy, ale nie musicie się o mnie kłócić. Starczę dla każdego.-zaczęłam się śmiać.
-Dla mnie też?-wtrącił się Adachi.
-Chyba przystanę na tym, że to mnie będziesz całować.-powiedział Aki łapiąc mnie w talii i przyciągając do siebie.
-Jeszcze się okaże.-powiedziałam nadal się śmiejąc.

Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas. Potem poszłam z Aki'm do pokoju. Postanowiłam, że wyruszymy o świcie. Chłopak zdjął koszulkę i spodnie. Już miałam się przebierać, ale czułam jego wzrok na sobie.
-Odwróć się.-wykonał polecenie.

Zdjęłam bluzkę i spodnie. Założyłam koszulkę Aki'ego. Odwróciłam się i zobaczyłam jego zalotny uśmiech.
-Tobie lepiej w tej koszulce. Przepraszam. Przyglądałem się.
-Widzę właśnie.-spojrzałam na niego i zaśmiałam się.

Gdy zauważył o co mi chodzi, przykrył się kołdrą i dostał rumieńców. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Po chwili położyłam się obok chłopaka i wyciągnęłam jedną z książek.

Założyłam okulary i zaczęłam czytać.
-Masz problem ze wzrokiem? Nigdy nie widziałem Cię w okularach.
-Od ciągłego czytania w nocy tak mam. Nie bardzo lubię je nosić.
-Szkoda. Ślicznie w nich wyglądasz.-Aki położył się na moich piersiach, przytulając się do mnie. Po chwili zasnął.Uśmiechnęłam się pod nosem i zagłębiłam się w lekturze.

Wojownicy cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz