Rozdział XV: Żyj teraźniejszością.

9 1 0
                                    

Promienie słońca zaczęły muskać moją twarz. Pokój, w którym spałam miał okno od wschodu. Co oznacza, że czas wstawać.

Niestety. Aki leżał ma mnie i raczej nie miał zamiaru wstawać. Postanowiłam, że zrzucę go z łóżka. Jednak mój plan nie wypalił. Nie mogłam się ruszyć pod ciężarem chłopaka.
-Aki!-krzyknęłam, bo wiem że inaczej nie da się go obudzić.
-C...co się stało?!-obudził się z przerażeniem.
-Czas wstawać. Musimy ruszać.
-Cholera. Katsumi-chan nie strasz mnie tak.-powiedział z ulgą.
-Słodki jesteś.-pocałowałam go w policzek i po chwili wstałam z łóżka.

Przebierając się znów czułam jego palący wzrok na sobie. Tym razem tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Założyłam moje szerokie czarne spodnie i obcisłą czarną koszulkę na ramiączka. Do pasa przypięłam katanę. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Mam bardzo długie więc zaplotłam je w warkocz.

Odwróciłam się do chłopaka. Patrzył na mnie z zalotnym uśmiechem.
-Wyglądasz niesamowicie.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się.-Wstawaj. Nie mamy całego dnia. Chcę jak najszybciej być w Kurochō.
-Dobra, dobra. Już wstaję.
-Masz 20 minut. Czekam w kuchni.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni.
-O, dzień dobry Ashida.
-Dzień dobry Katsumi. Musisz obudzić Adachi'ego. Mi to nigdy nie wychodzi.-westchnęłam głęboko.
-Kolejny...

Wyszłam i otworzyłam pokój chłopaka. Spał rozłożony na całym łóżku. W samych bokserkach. Pochyliłam się nad nim i uniosłam rozłożoną dłoń nieco wyżej od jego czoła.
-Adachi!-krzyknęłam nagle.

Chłopak zerwał się uderzając czołem o moją dłoń.
-Katsumi?! Coś się stało?
-Wstawaj księżniczko.-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-A jakbym był bez ubrań też byś weszła do pokoju i mnie obudziła?
-Wiele razy zdarzało mi się to przy Aki'm. Więc tak.-puściłam mu oczko i wyszłam z pokoju.

Poszłam do kuchni. Usiadłam naprzeciwko Ashidy, ten czytał akurat prasę.
-Coś ciekawego?-zapytałam, popijając kawę.
-To co zwykle rabunki, napady. Znów jest głośno o jednym złodzieju. Nikt nie wie kim jest, ani nawet jak wygląda.
-Ciekawe.
-Nie wiem czy warto się tym interesować.
-Szczerze, warto. Osoba, której nikt nie widział jest warta uwagi.
-Chcesz go znaleźć?
-Czemu nie.-uśmiechnęłam się-O ile dopisze nam szczęście.

Nagle do kuchni weszli zaspani chłopcy.
-Dzień dobry.-powiedzieli jednocześnie.
-Zjedźcie śniadanie i ruszamy.

Byliśmy gotowi koło 7.00. Właśnie pożegnaliśmy się z Ashidą.
-Uważaj na siebie Katsumi-chan.
-Ej! O mnie się nie martwisz?-powiedział oburzony Adachi.
-Nie. Jesteś z nią. Nic ci nie grozi, ale obiecuję, jak jej się coś stanie, wasza dwójka oberwie.
-Tak jest!-powiedzieli chórem.
-Dziękuję za wszystko Ashi-kun!
-Powodzenia!

Pomachaliśmy mu i poszliśmy przed siebie. Po kilku godzinach doszliśmy na rynek w Kurochō.
-O! Poczekajcie na mnie. Pójdę do księgarni.
-Pójdę z Tobą!-powiedział Adachi.
-To ja poczekam.-odparł Aki, siadając na ławce przed budynkiem.

Weszliśmy do środka. Wzrokiem błądziłam po książkach. Było ich tak dużo. Nagle ktoś na mnie wpadł. Była to dziewczyna. Upadłam na podłogę. Blondynka miała ze sobą książki, które teraz leżały porozrzucane na podłodze.
-Przepraszam.-powiedziała nieśmiało, zbierając książki.
-Nic się nie stało.-uśmiechnęłam się, a ona na mnie spojrzała. Przyjrzałam się jej.-Izumi?!
-Katsumi-chan?!

Ucieszyłam się na jej widok. Od razu wstałam i przytuliłam ją.
-Kope lat Izumi-chan.
-Miło Cię widzieć.-uśmiechnęła się szeroko.-Co ty tu robisz?
-Zmierzam do wioski Tamatoa. A ty?
-Ja tu mieszkam. Znaczy poniekąd. Kto to jest?
-Adachi, mój przyjaciel. Na zewnątrz czeka Akinori to jest cóż, można powiedzieć, że mój chłopak.
-Masz chłopaka? Zazdroszczę.-uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię spotkałam. Od 5 lat się nie widziałyśmy.
-Zatem zapraszam do mnie. Na pewno jesteście zmęczeni podróżą.
-Z wielką chęcią.

Kupiłam kilka książek i ruszyłam w kierunku wyjścia. Aki od razu wstał przyglądając się Izumi.
-Kto to?-zapytał podejrzliwie.
-Akinori, to jest moja przyjaciółka z dzieciństwa Izumi.
-W takim razie miło mi Cię poznać.-chłopak uśmiechnął się i pocałował dłoń dziewczyny.
-Mi również. Chodźmy zatem.

Szliśmy koło 20 minut. Przez cały ten czas rozmawiałam z Izumi. Nawet niewiele się u niej działo. Poza tym, że miała wszelkie praktyki w kierunku płatnerza. Jest w tym naprawdę dobra.

Po czasie doszliśmy do bardzo zadbanego domu. Był na wzgórzu i robił duże wrażenie. Weszliśmy do środka.
-Mieszkasz sama?
-Nie. Z ciocią, ale dzisiaj pojechała załatwić jakieś sprawy.
-Rozumiem. Naprawdę piękny dom.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się i zaprowadziła nas do salonu.-Czujcie się jak u siebie.
-Dziękujemy. Jejku ale masz duży ogród.- wyjrzałam przez okno.-Chodźmy na zewnątrz. Jest piękna pogoda.
-Czemu nie.-Izumi odparła i wyszliśmy do ogrodu.

Adachi położył się na trawie i zaczął przysypiać. Aki natomiast poszedł zrywać kwiatki. My usiadłyśmy na ławkach naprzeciwko siebie. Na stoliku stała kawa bądź herbata.

-Niech pomyślę. Wypełniasz przeznaczenie?
-Cóż. Skoro tak to nazywasz.-nagle podszedł do nas Aki z bukietem kwiatów w ręku.
-Dla mojej piękności.-dał mi je i pocałował w policzek.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się, czując że dostaję rumieńców. Chłopak usiadł obok mnie obejmując ramieniem.
-W takim razie chcę iść z Tobą.-dodała po chwili Izumi.
-Cóż, jakby nie spojrzeć za każdym razem gdy spotykam kogoś mi przeznaczonego na towarzysza mam wizje przyszłości. Z tego co pamiętam gdy pierwszy raz się spotkałyśmy  miałam taką.
-Czyli postanowione.-wtrącił chłopak.-Spakujesz się i ruszamy.
-Jutro wraca moja ciocia. Będę musiała jej wszystko powiedzieć.
-Nie ma sprawy. Nie spieszy mi się.-uśmiechnęłam się do niej.
-Ostatnio mówiłaś coś zupełnie innego.-Aki popatrzył na mnie pytająco.
-Połóż się na trawie i się zdrzemnij.
-Dobry pomysł.

Białowłosy położył się niedaleko Adachi'ego i po chwili zasnął.
-To ja zrobię coś do jedzenia na potem.
-Pomóc Ci?
-Nie musisz. Odpoczywaj teraz.-uśmiechnęła się miło i poszła do domu.

Postanowiłam, że również skorzystam z odpoczynku. Usiadłam obok Aki'ego i położyłam się na jego klatce. Po chwili chłopak mnie przytulił. Słońce zaczęło grzać. Było tak przyjemnie, że zasnęłam.

Mam słaby sen, więc namniejszy hałas potrafił mnie obudzić. Tak było i w tym przypadku. Podniosłam się po cichu i obudziłam chłopaków. Zerwali się od razu.

Wyciągnęłam katanę. Aki wyciągnął swoje i podeszliśmy do jednego z  okien domu. Zobaczyłam kilku zamaskowanych ludzi. Związali Izumi. Zaszli nas w taki dzień.
-Co robimy?-zapytał Aki.
-Proste. Pójdę do frontowych drzwi i wyeliminuję tamtych. Ty zostaniesz tutaj i razem z Adachi'm wejdziecie do domu. Po cichu zaatakujemy ich od dwóch stron.
-W takim razie do dzieła.

W tej chwili zauważyłam, że Adachi wyciągnął katanę. Byłam lekko zdziwiona, ale skoro potrafi się nią posługiwać to dobrze.

Zaczęliśmy wcielać mój plan w życie. Po chwili znalazłam się za dwójką uzbrojonych ludzi i usłyszałam ich rozmowę.
-Szef mówił, że mamy złapać dziewczynę. Jednocześnie uważać, bo ponoć ma niezwykłe zdolności.
-Czego niby spodziewasz się po Córce Księżyca.
-Sam nie wiem. Wszystkiego.
-Damy radę. Musimy złapać wszystkich. Szef wyszkoli ich na zabójców i będą pracować dla nas.

Nagle ktoś zasłonił mi usta, żebym nie mogła krzyczeć. Poczułam dziwny zapach i zemdlałam.

Wojownicy cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz