#1 Rozpoczęcie

3.9K 142 133
                                    

Masz na imię Rozalia, ale przyjaciele mówią na Ciebie Roza. Mieszkasz z mamą i z młodszą siostrą w stosunkowo nie dużym dwupiętrowym domu. Tuż obok lasu.
Twoja najlepsza przyjaciółka ma na imię Kasia. Przyjaźnicie się od wczesnego dzieciństwa. (Dobra dobra STOP!! Czas na trochę akcji. Przecież to nie jest opowiadanie, żeby was znudzić na śmierć... oł... no tak zapomniałam.... z takich nawiasach od czasu do czasu pojawiać się będą moje wtrącenia xdd SORRY)
........................................................................
Był piękny słoneczny poranek. Jednak BARDZO znienawidzony przez, przez WSZYSTKICH. Był to bowiem pierwszy dzień szkoły... (tak wiem nuda, ale od czegoś trzeba zacząć)
Wstałaś i poszłaś do łazienki się ogarnąć. Gdy już skończyłaś podeszłaś do swojej szafy i wybrałaś ubrania na dzisiejszy, jakże NIE oczekiwany, dzień. Po ubraniu się w to co wybrałaś, poszłaś na dół by zjeść śniadanie. Oczywiście nie uśmiechało Ci się to, że znowu musisz iść do tej budy. (a bo niby komu się uśmiecha -_-) Zjadłaś śniadanie i wyszłaś z domu. Postanowiłaś przejść się po Kasię. Nie miałaś daleko, ponieważ ona mieszkała cztery domy dalej. Kiedy tak szłaś poczułaś jakieś dziwne uczucie... nie wiedziałaś jak to dokładnie nazwać, więc postanowiłaś to zignorować.
Doszłaś na miejsce i zobaczyłaś, że Kasia wychodzi ci na przeciw. Z wielkim uśmiechem na twarzy przywitałaś się z nią i razem ruszyłyście w stronę szkoły. No oczywiście jakby nie było, musiałyście przejść przez las. (BUM!! Tego się chyba nie spodziewałaś ^^) Szłyście rozmawiając i śmiejąc się, przy tym głośno. Nagle znowu poczułaś to dziwne uczucie... coś ci mówiło, że to nie będzie zwykły dzień... i miałaś w pewnym sensie rację... Nie chciałaś mówić o tym Kasi, żeby jej nie martwić, a, że twoje przeczucia często się sprawdzały wolałaś milczeć i to zignorować. Dotarłyście na miejsce jakieś 10 min przed rozpoczęciem. Postanowiłyście poszukać swojej klasy. Weszłyście do budynku. Zaczęłyście się rozglądać w poszukiwaniu klasy. Nagle się potknęłaś. (Ta... jasne...) Raczej ktoś celowo podłożył ci nogę, żebyś sie wywaliła. A tym kimś okazał sie nie kto inny jak Ewelina we własnej osobie. Nie trawiłaś te lafiryndy. Na sam jej widok ciebie mdliło. Tym razem było dokładnie tak samo.
Kasia pomogła tobie wstać. Oczepałaś się. I popatrzyłaś na nią killerskim wzrokiem. Ona wyglądała tak jakby w ogóle się tym nie przjmowała. Postanowiłaś zignorować WIELĄ wręcz OLBRZYMIĄ chęć nakrzyczenia na nią i jej koleżanki i po prostu sobie poszłaś. W myślach gratulowałaś samej sobie. Bo gdy zobaczyłaś jej minę wiedziałaś, że warto było.
- Roza!! Co to było?? - zapytała zdziwiona Kasia - Nie poznałam cię... Myślałam, że zaraz rzucisz się jej na szyję i wyjdziesz na nią z ryjem... A tu...
- Czasami. - przerwałaś jej. - Czasami lepiej siedzieć cicho niż się rozgłaszać. Z resztą... Widziałaś minę tej żmiji?? To odejście zadziałało lepiej niż darcie mordy. - wytłumaczyłaś jej.
- Aham... No skoro tak to ujełaś. - powiedziała już z uśmiechem na twarzy. - Lepiej już chodźmy. Wolałabym się nie spóźnić.
Popędziłyście do klasy. Po jakiś 20-30 minutach byłyście wolne. Kasia zaproponowała pójście na zakupy, ale ty odmówiłaś. Jak najszybciej chciałaś dojść do domu.

Znowu musiałaś przejść przez las... ale tym razem sama. Nie zbyt ci się to uśmiechało, więc przyśpieszyłaś kroku. Poczułaś jakby ktoś Cię obserwować... Zatrzymałaś się i rozejrzałaś.
- Jest tu ktoś!? - wykrzyczałaś pytanie przerażona. Jednak odpowiedziała ci głucha cisza, która aż dzwoniła w uszach. Zaniepokoiłaś się. Pobiegłaś ile sił w nogach prosto do swojego domu. Byłaś przerażona. Myślałaś, że zwariowałaś, ale przecież doskonale słyszałaś odgłos pękających gałęzi. Wbiegłaś jak najszybciej do domu, a potem do pokoju.
- Rozalio!!! - krzyknęła mama z dołu. - Coś się stało?? - weszła do pokoju.
Ty leżałaś na łóżku. Nie wiedziałaś co sie stało.
- Kochanie?? Wszystko w porządku???- zapytała z troską i przerażeniem w głosie.
- Nic mamo. Śpieszyłam się, żeby coś sprawdzić. - opowiedziałaś z ciepłym uśmiechem. Na co twoja mama sie uspokoiła i wyszła z pokoju.
Spakowałaś się szybko do szkoły i postanowiłaś zobaczyć co ciekawego dzieje się w świecie.
Nagle znalazłaś artykuł, mówiący o jakimś seryjnym mordercy. Zobaczyłaś dołączone zdjęcia jego ofiar. Tego nie można było nazwać szczątkami. Nawet nie byłaś pewna czy to aby na pewno są ludzie. Zaczęłaś czytać. Nim bardziej się wczytywałaś tym bardziej nie wiedziałaś co czujesz, ale zdawało Ci się, że wiesz albo raczej domyślasz się kto to mógł zrobić.
Ostatnie słowa tobą wstrząsnęły.

Prosimy o zachowanie czujności!! Morderca jest nadal na wolności!!

Zamurowało cię to. Gdy jednak przeczytałaś opis. Byłaś pewna. To był on. Jeff the killer.



........................................................................

Cześć!! To moje pierwsze FF... mam nadzieję, że się dobrze przyjmie. Z góry przepraszam, że takie krótkie, ale to próbny rozdział. ;) :D Czekam na wasze komentarze. Piszcie też czy czegoś było za dużo czy za mało. Postaram się to poprawić.
                                             Enjoy ;)

Pod ścianą... || Jeff the killerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz