Rano obudził mnie dzwoniący telefon. Jest ósma rano, miałam ochotę dłużej pospać w ten drugi dzień świąt, ale nie, bo po co.
Spojrzałam na telefon. Nieznany numer. Niechętnie odebrałam. Po drugiej stronie usłyszałam jakieś krzyki, śmiechy i inne bliżej nieokreślone dźwięki.
- Yoboseyo? - odezwałam się, ale dalej nic nowego. - Jest tam ktoś? - w tym momencie usłyszałam jak ktoś ucisza ludzi. - Tak to głos z twojego telefonu kimkolwiek jesteś - powiedziałam.
- Kira? Jeju, przepraszam, pewnie telefon mi się odblokował i zadzwonił do... - przerwał na chwilę - ...większej ilości osób niż tylko do ciebie - zaśmiał się.
- Wybaczam ci - ziewnęłam do słuchawki. - A teraz dobranoc.
- Ale jest rano...
- Dobranoc - powiedziałam i się rozłączyłam. Opadłam twarzą na poduszki i po chwili udało mi się zasnąć.
Obudziłam się jakieś dwie godziny później. Ubrałam moje kochane czarne dresy, białą bluzkę z krótkim rękawkiem i różowe skarpetki w jednorożce, po czym ruszyłam do kuchni coś zjeść. Zrobiłam sobie dwa tosty i herbatę. Przeniosłam się z jedzeniem do salonu włączając program muzyczny na którym niestety leciały reklamy, więc wróciłam do kreskówek.
Po godzinie spędzonej przed telewizorem uznałam, że pójdę sobie do parku na "moją" ławkę. Wstałam z kanapy i poszłam do pokoju ,żeby się przebrać. Dresy zmieniłam na ciemne jeansowe spodnie, a bluzkę na ciepły różowy sweterek.
Wyszłam z domu i ruszyłam do parku. Z tego względu że zapomniałam z domu słuchawek, byłam zmuszona do wsłuchiwania się w ciszę i ewentualnie co jakiś czas przejeżdżające auta. Ah... Jakie to ciekawe...
Jak doszłam na miejsce, usiadłam na tej ławce co zawsze i zaczęłam wpatrywać się w jakiś daleki punkt, którym nawet nie wiem co było. Jak na ten czas było dość sporo śniegu więc za ciepło też nie było. Ale moja kurtka pomagała.
Siedziałam sobie spokojnie do póki nie usłyszałam głosów. Spojrzałam w stronę z której dochodziły owe rozmowy. Tam był ten chłopak, co wczoraj na niego wpadłam, ze swoimi przyjaciółmi. Podniosłam się gwałtownie z ławki. Nie chciałam go specjalnie dziś spotkać. Pobiegłam przed siebie z zamiarem zejścia ze skarpy, ale bardziej się z niej sturlałam niż zeszłam. Przeczągałam się pod jakieś drzewo i oparłam się o nie plecami. Słyszałam ich głosy coraz to bliżej aż w końcu ucichły.Wychyliłam się ostrożnie zza drzewa i... siedzą na mojej ławce. Super. Na dodatek jestem cała w śniegu i wyglądam jak Yeti. Otrzepałam się ze śniegu i zaczęłam się rozglądać za drogą ucieczki. Nic.
Kira, ogarnij się! Raz cię widział, na pewno nie zapamiętał jak wyglądasz!
Naciągnęłam szalik pod sam nos i założyłam kaptur na głowę. Ruszyłam w stronę swojego domu. Czułam, że mi się przyglądają, ale szłam dalej.
Gdy wyszłam już na odśnieżoną alejkę mój telefon zadzwonił. Na pół parku odbiła się piosenka BigBang "Bang Bang Bang". Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Czy mam się zacząć bać tego JungKooka?
Stałam tak i gapiłam się w ekran telefonu do póki nie poczułam jak ktoś mnie złapał za ramiona.
- Chyba mam ją Kooki! - krzyknął chłopak za mną - Masz na imię Kira? - zapytał. Najpierw woła, że mnie złapał, a potem pyta czy to ja. Mądrze, nie powiem.
- Nie, nazywam się AhRo - powiedziałam z nadzieją że mi uwierzy.
- A to przepraszam - powiedział puszczając mnie. Korzystając z okazji, rzuciłam się sprintem w stronę wyjścia, ale niestety lód nie specjalnie mnie lubi i wywinęłam spektakularnego orła. Chyba na dodatek złamałam rękę, bo strasznie boli.
- To chyba jakiś żart no! - krzyknęłam patrząc na rozbity ekran telefonu. Ten bieg to jednak zły pomysł.
Usłyszałam jak chłopcy biegną w moim kierunku więc szybko podniosłam się z pomocą drugiej ręki i szukałam kryjówki. Ukryłam się za najbliższym drzewem trzymając rękę blisko siebie, bo na prawdę bolała niemiłosiernie.
- Ty się chyba nudzisz, że tak uciekasz - przestraszyłam się gdy usłyszałam głos chłopaka przy uchu. - Chodź z nami - powiedział łapiąc mnie za rękę na co syknęłam z bólu. - Co ci się stało?
- Chyba złamałam rękę, jak uciekałam poślizgnęłam się na lodzie i tak jakoś wyszło - odpowiedziałam. Chłopak spojrzał na mnie, a jego oczy zrobiły się wielkie.
- Musisz jechać na pogotowie! - krzyknął, a po chwili obok pojawiła się reszta chłopaków, którzy z nim byli.
- Co się dzieje? - zapytał jeden z nich. Ma ładne fioletowe włosy.
- Jedziemy na pogotowie - powiedział do przyjaciół.
- Daj spokój, dam sobie radę, zadzwonię po taksówkę. Ledwo mnie znasz więc nie martw się tak - uśmiechnęłam się. - To do kiedyś - powiedziałam i zaczęłam się oddalać.
Poczułam jak na kogoś wpadam, odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta. Wyższego ode mnie. Tak jak trzy czwarte ludzi na świecie. Po mimo poważnej miny jakoś ciężko było brać go na poważnie.
- Nie znam was w dużej części, praktycznie w ogóle, wy nie znacie mnie, wszystko niech będzie jak było, wy spędzajcie miło święta, a ja lecę do szpitala - powiedziałam i wyminęłam chłopaka, który wcześniej stanął mi na drodze.
- Mnie poznałaś - krzyknął JungKook.
- Ale nie na tyle żeby wam wszystkim ufać.
- My chcemy cię zawieźć do szpitala, a nie zabić w lesie - powiedział chłopak o miętowych włosach.
- Kiedyś się spotkamy, pogadamy i się wszystko okaże - westchnęłam. - Naprawdę poradzę sobie.
- Ale ty jesteś uparta - powiedział chłopak o różowych włosach i takich fajnych puci policzkach. - Zaczekamy z tobą na taksówkę.
- Nie...
- Nie ma, że nie trzeba - pogroził mi palcem brunet.
Już się więcej nie kłóciłam tylko zadzwoniłam po taksówkę. Oni tak jak powiedzieli, tak też zrobili. Stali ze mną przy wejściu do parku i wygłupiali się, a ja stałam cicho i czekałam na samochód.
Gdy taksówka wreszcie przyjechała, pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam do auta podając mężczyźnie gdzie ma jechać.
Wysiadłam z samochodu, wcześniej płacąc mężczyźnie. Ruszyłam do wejścia i podeszłam do rejestracji. Po załatwieniu wszystkiego usiadłam na jednym z plastikowych krzesełek czekając na lekarza. Gdy przyszedł, weszliśmy do jego gabinetu. Usiadłam na jego polecenie na kozetce. Po chwili do mnie podszedł i zobaczył moją, już spuchniętą rękę.
Po dwóch godzinach wyszłam ze szpitala z gipsem na ręce. Cudownie. Dobrze że to lewa ręka, bo nie nadawała bym się do pracy. Chociaż i tak dostałam dwa tygodnie siedzenia w domu.
Uznałam, że nie chce mi się czekać na taksówkę więc postanowiłam wrócić do domu na nogach. Może tym razem nic nie złamię na lodzie. Może.
CZYTASZ
I Need 《SeokJin,BTS》
ФанфикKira jest zwykłą dziewczyną starająca się być pozytywną osobą po stracie rodziców. Po mimo swojej postawy, nie ma przyjaciół. Mieszka sama. Od dwóch lat święta spędza samotnie w parku na ławce. Ta ławka to jedyne miejsce gdzie wychodzi z domu bez p...