Rozdział 21

37 6 1
                                    

Od razu mówię, że w tym rozdziale jest kilka czasów, nie ma jednego.
*Pov. Rebecca *

,,Przepraszamy ale numer jest zajęty" - To uszłyszawszy po raz kolejny,zaczęłam się denerwować.

,,Odpierz błagam"-prosiłam w myślach.

,,Odbierz"

Dzwoniłam już chyba z dwudziesty raz,za każdym razem włączała się sekretarka.

,,Dlaczego nie odbierasz?"
Postanowiłam się w końcu rozłączyć.

Popatrzyłam tępo w zegar przez chwilę.

   Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka. 
-Służba Pogotowia Ratunkowego w San Francisco. Dzwonimy z numeru I.C.E pani Natalii Schmid-usłyszałam męski głos. - Dzwonimy, ponieważ pani Natalia miała wypadek.
,, Natalia miała wypadek? "-zdziwiłam się.
-W najbliższym terminie prosilibyśmy o przejechanie do nas do szpitala.

Pov. Antonie
Ciemność. Jedyne co pamiętam to ciemność.
Ciemność, która mnie pochłonęła, razem z moją resztką.

Resztą duszy,która ulotniła się właśnie w tym momencie. 
Najgorszym dla mnie.
Gdy nie było jej przy mnie.
Gdy nikt nie powiedział do mnie:

,,Kocham cię"
,, Nigdy cię nie zostawię "
,,Jesteś najwspanialszy "

I gdy nie mogłem odpowiedzieć 

,,Ja ciebie też "

,,Ty bardziej "
Zamiast tego tkwiłem w tej bezradności.
Codziennie przychodził ktoś inny i próbował mnie wybudzić z tego stanu zwanego śpiączką.
Pojawiali się i znikali.
Jednak pewnego dnia przyszły dwie osoby. Usłyszałem jak ktoś odsuwa krzesło od stolika.
-Nie będę cię prosić o nie wiadomo jaki cud-usłyszałem znajomy kobiecy głos. - Ale wiem, że możesz się obudzić. Wystarczająco Cię znam, Antonie.

Pov. Andrea 

*tydzień wcześniej*
*Klinika Salzburg*
   Moja rehabilitacja oficjalnie się rozpoczyna od dzisiaj czekają mnie ciężkie chwile w powrocie do zdrowia,ale myślę,że dam radę.
Pomału złapałam się metalowej poręczy. Powoli weszłam zdrową nogą na podwyższenie. Z obu moich stron były poręcze. Wokół panowała cisza. Na samym końcu platformy stał on. 

Rysiek. Z uśmiechem patrzał na mnie. Powoli przybliżyłam drugą nogę.

Udało się.

Spróbowałam na nią nadepnąć. 

Również się udało. 

Powoli ruszyłam przed siebie.

Wolnymi krokami, bo jedynie takie udało mi się zrobić.

Udało mi się zejść. Rysiek podszedł do mnie i mnie złapał. 
-Teraz już będzie lepiej,zobaczysz-powiedział przytulając mnie.

-Mam nadzieję-odpowiedziałam wtulając się w jego zagłębienie szyi.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kto tu powrócił?? Otóż ja xDDDD Tęskniliście ? Bo ja tak xD

Friend of the internetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz