saudade

911 93 133
                                    

— ♡ —

     W jadącym zbyt szybko samochodzie panowała krępująca cisza. Seokjin posłał krótkie spojrzenie w stronę wpatrującego się w okno Jungkooka i zwinnie zmienił bieg, przyspieszając jeszcze bardziej.

     — W schowku są kasety — powiedział ochrypłym od długiego milczenia głosem. — Możesz coś wybrać, jeśli chcesz.

     Ciemnowłosy chłopak siedzący w fotelu pasażera przez moment nie poruszył się nawet o milimetr, ignorując starszego, lecz po chwili leniwie wyprostował się, wzdychając ciężko pod nosem. Jego smukłe ręce na oślep powędrowały w stronę klamki schowka i szarpnęły za nią z odpowiednią siłą, aby popsute od lat drzwiczki otworzyły się, ukazując dość ubogą zawartość: stare papiery i rachunki przyrzucone bladoróżowym aparatem natychmiastowym, rozsypane w nieładzie zdjęcia oraz pięć kaset – każda z nich opatrzona kolorową naklejką ze starannym podpisem. Jungkook od razu je rozpoznał, dlatego też na jego twarzy po raz pierwszy odkąd wszedł do samochodu Seokjina pojawił się niewielki uśmiech, a serce zabiło nieco szybciej.

     — Nadal je ze sobą wozisz? — zapytał, lecz brzmiało to bardziej jak stwierdzenie przepełnione niedowierzaniem.

     Wszystkie te kasety były prezentami, a Jungkook dokładnie pamiętał każdą chwilę poświęconą na ich nagranie – długie godziny spędzone przed starym radiem ojca, które psuło się częściej niż powinno. Mimo to szatyn z uśmiechem na ustach nagrywał na nim kasety dla Seokjina, aby następnie podarować dość kiepskie nagrania starszemu w dniu jego urodzin. A Jin nigdy nie narzekał na ich jakość i zawsze słuchał ich z wielką radością.

     — A dlaczego niby miałbym się ich pozbyć? Są na nich moje ulubione piosenki — powiedział z lekkim oburzeniem Seokjin, nie dodając jednak tego, co podpowiadało mu serce.

     (Przecież są od ciebie).

     Pięć kaset. Pięć lat. Tyle czasu Seokjin był dla Jungkooka całym światem.

     Pięć kolejnych lat oraz pięć nieistniejących kaset – tyle wystarczyło, aby Jungkook nauczył się żyć bez Seokjina. I wtedy też los postanowił na nowo skrzyżować ich ścieżki, wystawiając słabe już serce Jeona na kolejną okrutną oraz bolesną próbę.

     Szatyn ukrył niewielki uśmiech pod maską obojętności i bez zastanowienia sięgnął po kasetę z niebieską naklejką, po czym wsunął ją do samochodowego odtwarzacza. Z głośników starego auta od razu wydobył się delikatny dźwięk gitary, wypełniając ciszę i pozwalając skrępowanej dwójce na chwilę odetchnąć z ulgą.

     Jungkook westchnął cicho i na powrót wlepił wzrok w okno pasażera, odwracając się plecami do starszego mężczyzny. Na jego nadal wyglądającej dziecięco twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, ale nie był on ani trochę spowodowany koniecznością przebywania z Seokjinem, wręcz przeciwnie – Jungkook bardzo cieszył się na to spotkanie po latach, nie oczekiwał jednak, że atmosfera między niegdyś najlepszymi przyjaciółmi może stać się tak napięta. Jeon nie miał pojęcia, kiedy dokładnie wszystko się popsuło. Może były to wakacje tuż przed wyjazdem Seokjina? A może stało się to nawet wcześniej? Nieważne jak długo by to analizował, nie potrafił znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytanie.

     (Co się z nami stało, hyung?)

     Cichy śpiew Seokjina do Wild Flower wyrwał Jungkooka z jego myśli i sprawił, że chłopak spojrzał w stronę Kima z lekko otwartymi ustami, ledwo powstrzymując westchnięcie pełne podziwu. Głos starszego brzmiał znajomo, a jednocześnie obco; coś w nim przypominało Jungkookowi zarówno ciepłe dni spędzone wspólnie na szkolnym boisku, jak i samotne noce wypełnione lśniącymi łzami. Nawet i teraz Jeon nie mógł powstrzymać słonych kropel, które zaczęły zbierać się w kącikach jego oczu, dlatego też szybko odwrócił wzrok od Seokjina i wlepił go w swoje splecione na kolanach dłonie, ukrywając twarz za ciemną grzywką. To wszystko bolało dużo bardziej, niż się spodziewał. 

saudade ◈ jinkook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz