Spodziewany gość

3K 159 6
                                    

                   Abigail's prov

To już dzisiaj! - Uświadomiłam sobie, kiedy otworzyłam oczy. - Mój brat niedługo tu będzie, a wtedy dowiem się o co chodzi z Evanem. - pomyślałam sobie, i wstałam z uśmiechem na ustach. Podążyłam do łazienki, wzięłam prysznic, zrobiłam makijaż i podeszłam do szafy. Stałam i patrzyłam się w nią kilkanaście minut. Zrezygnowana podeszłam do drzwi balkonowych i wyszłam na zewnątrz. Było gorąco i strasznie duszno. Wróciłam do pokoju i wybrałam sobie crop top i dżinsowe szorty. Wsunęłam jeszcze moje puszyste kapciuszki, w domu było chłodno a od podłóg zawsze ciągnęło.

Już na schodach usłyszałam stłumione głosy rodziców, niestety nie słyszałam o czym mówią. Byli mistrzami jeśli chodzi o szept.

-Dzień doberek! - krzyknęłam do nich, od razu na ich twarzach pojawił się uśmiech. Wszyscy byli dziś podekscytowani, nie widzieliśmy Jasona już drugi rok.

-Wie ktoś, o której przyjeżdża Jason? - spytałam podekscytowana.
-Niedługo będzie - odpowiedziała mama.
Zaczęliśmy jeść, rozmawialiśmy na luźne tematy. Nagle usłyszałam, że ktoś parkuje przed domem.
Wystrzeliłam z miejsca i spojrzałam przez okno.
-Jason! - Wrzasnęłam i wybiegłam czym prędzej z domu.
-Jason! - krzyknęłam tym razem do niego i wpadłam w jego ramiona
Tuliłam się z nim kilka minut, w tym czasie rodzice zdążyli zanieść jego bagaże do domu.
Kiedy spojrzałam w górę aby ujrzeć jego twarz dostrzegłam jak malutka łza spływa mu po policzku. Uśmiechnął się gdy zobaczył, że ja jestem cała zaryczana.
-No już Abi, chodź do domu. - powiedział i otulił mnie ramieniem.
Ruszyliśmy w stronę drzwi, po wejściu do domu rodzice przywitali się z Jasonem i zasiedliśmy z powrotem do śniadania. Mój brat opowiadał nam o koncertach, miastach swoich przeżyciach, cieszyliśmy się, że robi karierę.
-Abi - powiedział - mam dla ciebie niespodziankę.

                      Evan's prov

Jechaliśmy już pół godziny, przeczuwałem, gdzie chce mnie zabrać. Za niedługo nasz samochód stanął przed wielkim szklanym budynkiem.
-Jeszcze zmienisz zdanie - powiedział pewny siebie ojciec i wsiadł z auta. Podążyłem za nim, przy wejściu skłonił mu się odźwierny a na mnie dziwnie się spojrzał. Budynek wypełniony był chyba setkami ludzi, najdziwniejsze było to, że każdy mi się przyglądał, czułem się nieswojo. Weszliśmy do windy, ojciec wcisnął guzik, dzięki któremu dostaniemy się na samą górę. Po drodze weszło jeszcze kilku mężczyzn.
-Witaj Gerhardzie - Tak każdy z nich witał się z moim ojcem, natomiast mnie zupełnie olewali. Miałem wrażenie, że zastanawiają się co ja robię z prezesem. Nie pasowałem do nich, miałem przecież na sobie dres.

-Synu, oto mój gabinet, jeśli tylko chcesz może być twój, albo możesz dostać nowy. - milczałem i wpatrywałem się w niego obojętnym wzrokiem.
-To nie wszystko? - zapytałem ironicznie, przerwałem ciszę która pogłębiała się z minuty na minutę.
-Jest jeszcze jedna rzecz, nie chciałem mówić o tym przy Rose...
-No słucham - przerwałem mu.
-Chcę byś został alfą stada. - widziałem, że mówi poważnie i oczekuje odpowiedzi.
Szczerze mówiąc, zatkało mnie.

                  Abigail's prov
-Co to za niespodzianka? - zapytałam z uśmiechem na ustach.
-Dostaniesz ją jak tylko wykonasz zadanie do szkoły, masz wywiad o który prosiłaś, zaczyna się za godzinę - powiedział mój tata.
-Że co? - zrobiłam wielkie oczy - tak szybko? Muszę się ogarnąć! - krzyknęłam i wystrzeliłam do pokoju. Słyszałam jeszcze jak się ze mnie śmieją.
Wpadłam do pokoju i szybko wyjęłam z szafy czarne spodnie z długim stanem i białą koszulę, włożyłam również czarne kolczyki w uszy i zaczęłam się malować. Musze przyznać, że wyszedł mi świetny makijaż.
-Abi! - krzyczał mój brat - musimy ruszać!
-Już idę! - odpowiedziałam mu, wsunęłam na nogi czarne pantofelki i zbiegłam na dół.

-Abi...ślicznie wyglądasz - skomplementował mnie Jason.
-Co, już nie wyglądam jak twoja malutka siostra? - zaśmiałam się.
Spojrzał na mnie i posłał mi piękny, ciepły uśmiech.
-Zawiozę cie, może być?
-Świetnie, ruszajmy - skierowaliśmy się do auta.
Przez pół drogi milczeliśmy, po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością.
-Jas, jaka to niespodzianka? - przypomniało mi się, że coś dla mnie miał.
-W swoim czasie - dodał i zaśmiał się.
Po kilkunastu minutach Jason zatrzymał się przed wielkim budynkiem.
-To tutaj - powiedział i kolejny raz uśmiechnął się do mnie. Ruszyliśmy do środka.

                     ××××××××××

Ty? Moją mate?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz